NHL: Syn Polki pierwszą gwiazdą meczu (WIDEO)
Anaheim Ducks odwrócili losy spotkania z Buffalo Sabres, które zaczęli od straty dwóch goli. Bohaterem spotkania był syn Polki, który strzelił tyle goli, ile we wszystkich poprzednich spotkaniach tego sezonu.
Końca, który nastąpił, nic nie zapowiadało w 17. minucie meczu rozgrywanego w Honda Center w Anaheim. Właśnie wtedy Victor Olofsson strzelił gola na 2:0 dla Sabres i wydłużył swoją niespotykaną do tej pory w NHL serię. Szwed został pierwszym w historii graczem, który wszystkie 8 pierwszych goli w tej lidze strzelił w przewagach. Wcześniej prowadzenie dał jego drużynie indywidualną akcją Jack Eichel. Sabres do wczoraj grali w przewagach najlepiej w tym sezonie NHL, ale ta, w której padł gol Olofssona była dla nich ostatnią i jedyną wykorzystaną wczorajszego wieczoru. Łącznie zmarnowali 6 innych. Ale co najważniejsze, był to także ostatni gol gości, bo później strzelali już tylko gospodarze. I to aż 5 razy.
Pierwszą gwiazdą meczu po jego zakończeniu został wybrany Adam Henrique, którego matka jest Polką urodzoną w Kanadzie. W 19. minucie zaczął pościg "Kaczorów", zmieniając przed bramką tor lotu krążka po strzale Josha Mansona. A w ostatnich sekundach drugiej tercji trafił po raz kolejny, wtedy już na 4:2. W międzyczasie do remisu doprowadził Rickard Rakell, a następnie wreszcie Ducks strzelili gola w przewadze. W tym sezonie szło im w tym elemencie fatalnie, bo zmarnowali pierwszych 16 gier w liczebniejszym składzie. Ale w 30. minucie wczorajszego spotkania zagrali popisowo. Wymiana podań między Samem Steelem i Ryanem Getzlafem zaowocowała celnym strzałem tego ostatniego, który pokonał Linusa Ullmarka i dał "Kaczorom" prowadzenie 3:2. W 57. minucie wynik na 5:2 ustalił strzałem do pustej bramki przez niemal całą taflę Jakob Silfverberg.
Silfverberg skończył mecz z bramką i dwiema asystami, Rakell z golem i asystą, a John Gibson zatrzymał 31 strzałów rywali. Adam Henrique, wybrany pierwszą gwiazdą spotkania, strzelił wczoraj dokładnie tyle goli, ile w 6 poprzednich spotkaniach obecnych rozgrywek. Do tego zaliczył +4 w statystyce +/- i zablokował 3 strzały rywali. Jego pierwszy gol był znakomitą reakcją na anulowanie bramki Maxa Jonesa, która nie została uznana ze względu na spalonego w wyniku "challenge'u" trenera gości Ralpha Kruegera. Henrique trafił jednak do siatki już 33 sekundy później. - Świetnie jest wygrać przed własnymi kibicami. Staramy się budować takie przekonanie, żeby wszystkie dobre drużyny wiedziały, że jest trudno grać na naszym terenie - skomentował po meczu. - Nie zaczęliśmy dobrze, graliśmy w pierwszej tercji za wolno, ale cały czas dążyliśmy do odrobienia strat i nawet ten anulowany gol nam nie przeszkodził. Pokazaliśmy prawdziwy charakter.
Jak na razie budowanie w Anaheim twierdzy idzie całkiem nieźle, bo Ducks wygrali u siebie wszystkie 3 dotychczasowe spotkania. Mają łącznie 10 punktów i zajmują 2. miejsce w dywizji Pacyfiku. Sabres z 11 "oczkami" ponieśli drugą porażkę w tym sezonie, ale pierwszą po 60 minutach. Goście zaliczyli wczoraj 15 strat krążka, czyli najwięcej w tym sezonie. O to właśnie największe pretensje miał do nich po meczu trener. - Wszystko zaczęło się od naszego sposobu rozgrywania krążka - mówił Krueger. - Sami siebie stawialiśmy w trudnych sytuacjach i niepotrzebnie komplikowaliśmy swoją grę.
Anaheim Ducks - Buffalo Sabres 5:2 (1:2, 3:0, 1:0)
0:1 Eichel 07:35
0:2 Olofsson - Reinhart - Skinner 16:36 (w przewadze)
1:2 Henrique - Manson - Rakell 18:40
2:2 Rakell - Silfverberg 20:57
3:2 Getzlaf - Steel - Fowler 29:14 (w przewadze)
4:2 Henrique - Comtois - Silfverberg 39:47
5:2 Silfverberg - Manson 56:47 (pusta bramka)
Strzały: 31-33.
Minuty kar: 24-18.
Widzów: 15 193.
Nie ma już w NHL niepokonanej w tym sezonie drużyny. Jako ostatni porażki doznali Colorado Avalanche, którzy tej nocy ulegli na wyjeździe Pittsburgh Penguins 2:3 po dogrywce. Okoliczności porażki były kuriozalne, bo zwycięskiego gola dla rywali zdobył właściwie kapitan "Lawiny" Gabriel Landeskog. Szwed jest specjalistą od zwycięskich trafień, ale tym razem skierował krążek do niewłaściwej bramki. W dodatkowej części meczu Brandon Tanev w osłabieniu próbował wzdłuż linii bramkowej podać do Sama Lafferty'ego, a interweniującemu Landeskogowi krążek uciekł i wpadł do bramki, dając wygraną "Pingwinom". To pierwszy gol Taneva w barwach Penguins po przenosinach z Winnipeg Jets i pierwszy strzelony w dogrywce w 202. występie w NHL. W historii klubu z Pittsburgha wcześniej tylko Mario Lemieux w styczniu 1996 roku strzelił w dogrywce gola w osłabieniu. W tym sezonie NHL Tanev jest pierwszym zawodnikiem, któremu się to udało. Sidney Crosby strzelił dla gospodarzy gola i zaliczył asystę przy trafieniu Jake'a Guentzela, a Matt Murray obronił 26 strzałów. 30 zatrzymał bramkarz Avalanche Philipp Grubauer. Penguins wygrali 4 mecze z rzędu po 2 porażkach w pierwszych 3 spotkaniach rozgrywek. Avalanche ponieśli porażkę po rozpoczęciu sezonu od 5 zwycięstw. 11 punktów daje im pierwsze miejsce w dywizji centralnej.
"Samobój" Gabriela Landeskoga na wagę zwycięstwa Pittsburgh Penguins w dogrywce
Washington Capitals wygrali z Toronto Maple Leafs 4:3, mimo że przegrywali już 0:2. Kluczowe było zaledwie 78 sekund w drugiej tercji, w odstępie których "Stołeczni" strzelili 3 gole i zmienili wynik z 1:2 na 4:2. Najlepszy na tafli był lider klasyfikacji punktowej NHL wśród obrońców John Carlson, który trafił w przewadze na wagę zwycięstwa, a do tego dołożył 2 asysty. Gola i asystę uzyskał Nicklas Bäckström, a Michaela Hutchinsona pokonali także: Jakub Vrána i Jewgienij Kuzniecow. Carlson w 8 meczach tego sezonu zdobył 14 punktów i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji punktowej całej ligi, tylko za Connorem McDavidem oraz Leonem Draisaitlem. Po raz pierwszy od początku przed własną publicznością zaprezentował się rosyjski bramkarz Capitals Ilja Samsonow, który obronił 29 strzałów. W jednej pechowej akcji w drugiej tercji stołeczny zespół stracił Richarda Pánika i Jonasa Siegenthalera. Obaj zderzyli się ze sobą i opuścili taflę z kontuzjami.
Kontuzje Richarda Pánika i Jonasa Siegenthalera po zderzeniu ze sobą
Najpiękniejszego gola środy w NHL strzelił Sonny Milano, który ośmieszył obronę Dallas Stars i dał Columbus Blue Jackets zwycięstwo. Amerkanin ograł Roope Hintza, wjechał do tercji ataku, przełożył kij między nogami i oddał cudowny strzał, pokonując Bena Bishopa. Milano większą część ubiegłego sezonu spędził na leczeniu kontuzji, a jeśli grał, to głównie w AHL. Wydawało się, że jego dni w Columbus są policzone, ale latem Blue Jackets podpisali z nim nowy kontrakt i przynajmniej wczoraj nie mogli żałować. To jego pierwszy zwycięski gol w NHL od lutego 2018 roku. Dla drużyny z Columbus, która ostatecznie wygrała 3:2, trafiali także: Zach Werenski i Alexander Wennberg, a pierwszą gwiazdą meczu wybrano bramkarza Joonasa Korpisalo, który obronił 30 strzałów. Blue Jackets zaczęli sezon źle, ale udało im się wygrać drugi kolejny mecz. Stars na początku rozgrywek nadal są w kryzysie. Ponieśli 4. porażkę z rzędu, a w sumie przegrali 7 z 8 dotychczasowych gier.
Cudowny zwycięski gol Sonny'ego Milano
Po dwóch tygodniach sezonu liderem ligi są Edmonton Oilers. Zespół Dave'a Tippetta pokonał u siebie tej nocy Philadelphia Flyers 6:3 i ma na koncie 6 zwycięstw w 7 meczach, co daje mu 12 punktów. Tradycyjnie już "Nafciarzy" do boju poprowadził duet McDavid - Draisaitl. Ten pierwszy strzelił gola po podaniu lobem za linię obrony od Krisa Russella i zaliczył aż 4 asysty, drugi trafił dwukrotnie i raz asystował. Ryan Nugent-Hopkins zdobył bramkę i zaliczył asystę, a do siatki trafiali także po raz pierwszy w tym sezonie Ethan Bear i Brandon Manning. Nie udało się to tym razem najlepszemu strzelcowi ligi Jamesowi Nealowi. Oilers wygrali, mimo że rywale w strzałach mieli przygniatającą przewagę 52-22. W ich bramce jednak swój rekord kariery w NHL ustanowił Mikko Koskinen, który zatrzymał aż 49 uderzeń. Po raz ostatni więcej strzałów Fin obronił grając jeszcze w SKA Petersburg w przegranym 0:1 po trzech dogrywkach meczu numer 3 finału konferencji zachodniej play-offów KHL przeciwko CSKA Moskwa 26 marca 2016 roku. Wtedy miał 50 skutecznych interwencji, ale tamto spotkanie trwało ponad 111 minut. Oilers oddają najmniej strzałów w całej lidze (średnio 25,6 na mecz). McDavid 3. raz w swojej zawodowej karierze zdobył 5 punktów w jednym meczu. Przewodzi klasyfikacji punktowej ligi z 17 punktami. Draisaitl zdobył 15 i jest drugi.
Gol Connora McDavida po podaniu lobem Krisa Russella
Podobnie jak Oilers 12 punktów ma na koncie zespół Carolina Hurricanes, który jednak rozegrał o jeden mecz więcej. A tej nocy w San Jose poniósł porażkę 2:5 z rozpędzającymi się Sharks. Klasą dla siebie był Evander Kane, który już w pierwszej tercji popisał się hat trickiem, a 2 gole strzelił w przewadze. Gracz, który zaczął sezon z opóźnieniem spowodowanym zawieszeniem za popchnięcie sędziego w sparingu z Vegas Golden Knights, zdobył o 2 gole więcej niż w 3 poprzednich występach w tych rozgrywkach. Do tego dorzucił asystę przy bramce Tomáša Hertla, a dla "Rekinów trafił także Barclay Goodrow. 36 strzałów zatrzymał bramkarz gospodarzy Martin Jones. Hurricanes nadal mają najlepszy dorobek w konferencji wschodniej. Ich wczorajsi rywale zaczęli sezon od 4 porażek, ale od tego czasu wygrali 3 kolejne mecze.
Komentarze