NHL: Nieskuteczni Capitals rozbici w meczu na szczycie Wschodu (WIDEO)
Ponad dwa razy więcej strzałów od Boston Bruins oddał tej nocy prowadzący w NHL zespół Washington Capitals. A mimo to, "Stołeczni" zostali rozbici w meczu na szczycie konferencji wschodniej.
Capitals w Bostonie uderzali na bramkę Tuukki Raska celnie aż 42 razy, podczas gdy ich rywale oddali tylko 17 strzałów. A mimo to, Bruins wygrali mecz liderów Wschodu aż 7:3. Już po pierwszej tercji było 4:0. Na drugą nie wyjechał pierwszy bramkarz lidera Braden Holtby, ale zastępującego go Ilję Samsonowa Charlie Coyle pokonał w osłabieniu i podwyższył na 5:0 swoim 100. golem w NHL. Dopiero wtedy swoje bramki zaczęli zdobywać goście. Straty były jednak zbyt duże, by je odrobić, mimo że w drugiej i trzeciej tercji "Caps" łącznie mieli w strzałach przygniatającą przewagę 34-6. Patrice Bergeron oddał 2 strzały i strzelił 2 gole, a do tego wygrał 11 z 16 wznowień dla Bruins. David Krejčí i Brad Marchand zaliczyli po bramce i 2 asysty, Coyle oprócz gola także asystował, a na liście strzelców znaleźli się jeszcze Anders Bjork i Jake DeBrusk. Najlepszy strzelec NHL David Pastrňák nie trafił do siatki, ale 3 razy asystował, a do tego odważnie próbował zacząć bójkę ze "złym chłopcem" z Waszyngtonu Tomem Wilsonem. Walka szybko przerodziła się w zespołową szamotaninę. Bruins wygrali z Capitals u siebie po raz pierwszy od 9 meczów, a z 18 ostatnich spotkań z tym rywalem zwyciężyli tylko w 2. Zespół z Bostonu miał ostatnio słaby okres, ale na święta udaje się po prestiżowym zwycięstwie na szczycie i z 53 punktami na czele dywizji atlantyckiej. Capitals z 57 punktami nadal są liderem całej ligi.
Niesamowity mecz obejrzeli kibice w Toronto, gdzie padło aż 14 goli. Miejscowi Maple Leafs już w 6. minucie prowadzili z Carolina Hurricanes 3:0, później stracili 5 kolejnych goli, w tym 3 w ciągu 64 sekund w drugiej tercji. W trzeciej przegrywali jeszcze 4:6, ale sami odpowiedzieli 3 trafieniami w odstępie 59 sekund, a ostatecznie wygrali 8:6. To już ich 5. zwycięstwo z rzędu. Mitch Marner strzelił dla zwycięzców 2 gole i zaliczył 3 asysty, John Tavares raz trafił i dwukrotnie asystował, Tyson Barrie, Auston Matthews i Jason Spezza uzyskali po golu i asyście, na liście strzelców znaleźli się jeszcze Pierre Engvall i William Nylander, a 3 razy przy golach podawał Zach Hyman. Ozdobą meczu była jednak asysta Matthewsa do Marnera po obrocie wokół własnej osi przy golu na 5:6. Sam Marner po raz pierwszy w tym sezonie dał drużynie zwycięstwo. Z kolei Maple Leafs po raz pierwszy wygrali 5 meczów z rzędu. 44 punkty dają im 2. miejsce w dywizji atlantyckiej. W bramce Hurricanes James Reimer ustąpił miejsca Petrowi Mrázkowi już w 6. minucie po wpuszczeniu 3 z 7 strzałów. Jego zmiennik wpuścił 4 z 31 uderzeń. "Huragany" mają 46 punktów.
Fantastyczne podanie Austona Matthewsa do Mitcha Marnera
Po raz pierwszy w tym sezonie gola nie wpuścił bramkarz Minnesota Wild Devan Dubnyk. 33-latek, który ostatnio przez miesiąc nie grał w hokeja z powodu problemów zdrowotnych swojej żony, tej nocy obronił wszystkie 22 strzały graczy Calgary Flames, a jego zespół wygrał 3:0. Luke Kunin strzelił gola i zaliczył asystę, Joel Eriksson Ek pierwszy raz w tych rozgrywkach trafił na wagę wygranej, a wynik strzałem do pustej bramki w końcówce ustalił Eric Staal. W całym meczu sędziowie odgwizdali tylko jedną karę dla Kunina. Gracze Flames w ogóle nie byli karani. Wild mają 41 punktów i zajmują 6. miejsce w dywizji centralnej. Ich wczorajsi rywale z dorobkiem 43 "oczek" są na 4. pozycji w dywizji Pacyfiku.
W derbach Florydy Tampa Bay Lightning rozbili Florida Panthers 6:1. To już ich 8. z rzędu zwycięstwo nad "Panterami". Victor Hedman strzelił 2 gole i zaliczył asystę, Brayden Point raz trafił i trzykrotnie asystował, Nikita Kuczerow uzyskał bramkę i 2 asysty przekraczając granice 500 punktów i 300 asyst w NHL, a swoje gole strzelili także Michaił Siergaczow i Alex Killorn. Bramkarz "Błyskawicy" Andriej Wasilewski obronił 29 z 30 strzałów w meczu, którym pobił klubowy rekord rozpoczynając między słupkami po raz 224. w NHL. W trzeciej tercji obrońca Panthers Anton Strålman, który spędził 5 sezonów w Tampie, został uderzony krążkiem w głowę, a na lodzie pojawiło się sporo krwi. Drużyna z Sunrise zakończyła serię 3 zwycięstw. Ma 41 punktów i zajmuje 4. miejsce w dywizji atlantyckiej. Lightning z jednym punktem straty do swoich stanowych rywali są w niej na 6. miejscu.
Anton Strålman uderzony krążkiem w głowę
Gracze Columbus Blue Jackets mogą nieco żałować, że przyszła przerwa świąteczna, bo właśnie złapali najlepszą formę w sezonie. Tej nocy na wyjeździe pokonali 3:2 New York Islanders, co oznacza już 5. zwycięstwo z rzędu. To ich najdłuższa zwycięska passa w tych rozgrywkach. Władisław Gawrikow pierwszy raz w NHL przesądził o wygranej drużyny, Nathan Gerbe, który ostatnio występował w AHL, strzelił pierwszego gola w NHL od marca 2016 roku, gdy reprezentował jeszcze barwy Carolina Hurricanes. Trafił też Kevin Stenlund, a Joonas Korpisalo obronił 35 strzałów. Ekipa z Columbus punktowała w 8 meczach z rzędu, a z 40 punktami zajmuje 6. miejsce w dywizji metropolitalnej. Z kolei Islanders przegrali 3 ostatnie mecze przed własną publicznością, ale z 49 punktami nadal w tej samej dywizji są drudzy.
Na 3. miejsce za ich plecami awansował zespół Philadelphia Flyers, który pokonał 5:1 New York Rangers. "Lotnicy" rozstrzygnęli mecz w trzeciej tercji wygranej 4:0. Wcześniej gola wyrównującego na 1:1 strzelili na 2 sekundy przed końcem drugiej odsłony. Kevin Hayes i Travis Sanheim strzelili po 2 bramki, a ten drugi dodatkowo zaliczył asystę. Dla Hayesa było to tym bardziej wyjątkowe wydarzenie, że pierwszy raz grał przeciwko Rangers, któtych barwy reprezentował w swoich pierwszych 5 sezonach w NHL. Wczoraj wynik ustalił swoim pierwszym golem w NHL wybrany przez Flyers w drafcie 5 i pół roku temu Nicolas Aubé-Kubel, a Carter Hart obronił 34 strzały. To już 4. z rzędu zwycięstwo drużyny Alaina Vigneaulta, który także walczył z Rangers po raz pierwszy od zwolnienia go przez klub w kwietniu ubiegłego roku. Flyers mają 47 punktów. Z kolei zespół z Nowego Jorku zmarnował już 18 przewag z rzędu (wczoraj 4) i z dorobkiem 38 punktów jest w dywizji metropolitalnej przedostatni.
Także trzecia tercja była decydująca w Ottawie, gdzie miejscowi Senators pokonali Buffalo Sabres 3:1, wygrywając ostatnią część spotkania 2:0. Jean-Gabriel Pageau strzelił 2 gole, w tym zwycięskiego, a Brady Tkachuk najpierw przy obu trafieniach mu asystował, a później ustalił wynik celnym strzałem do pustej bramki. Pierwszą gwiazdą spotkania wybrano jednak bramkarza stołecznej drużyny Craiga Andersona, który obronił aż 43 strzały, a szczególnie popisał się interwencją z trzeciej tercji, gdy miał już krążek za plecami, ale rzucił się na lód i zablokował odbijaczką strzał Evana Rodriguesa. Anderson pomógł także przerwać passę 18 meczów ze zdobytym punktem Jacka Eichela. Senators mają 36 punktów i zajmują 7., czyli przedostatnie miejsce w dywizji atlantyckiej. Sabres są w niej na 5. pozycji z dorobkiem 41 "oczek".
Fantastyczna interwencja Craiga Andersona
Nashville Predators pokonali 3:2 Arizona Coyotes, a o ich zwycięstwie przesądził kapitan Roman Josi. Szwajcar w 50. minucie strzelił zwycięskiego gola i po raz pierwszy w tym sezonie dał wygraną "Drapieżnikom". Z 14 golami jest najlepszym strzelcem ligi wśród obrońców. Wcześniej także zaliczył asystę przy golu Filipa Forsberga, a dla zwycięzców trafił też Viktor Arvidsson. "Drapieżnicy" punktowali w 5 ostatnich meczach przed świętami, wygrywając 4 z nich. 42 punkty dają im jednak dopiero 5. miejsce w dywizji centralnej. Coyotes, mimo porażki, spędzą świąteczny czas na czele dywizji Pacyfiku z dorobkiem 46 "oczek". Drugich Vegas Golden Knights przy równej liczbie punktów wyprzedzają dzięki mniejszej liczbie rozegranych meczów.
Montréal Canadiens udają się na święta po wyjazdowym zwycięstwie 6:2 nad Winnipeg Jets. Phillip Danault i Tomáš Tatar strzelili po 2 gole, a Max Domi i Artturi Lehkonen zaliczyli po bramce i asyście. Do tego 27 skutecznych interwencji dorzucił Carey Price. "Habs" wygrali 3 z 4 meczów serii wyjazdowej po zachodniej Kanadzie, ale do końca roku już nie zagrają u siebie, bo po przerwie świątecznej pozostały im do rozegrania jeszcze 3 spotkania wyjazdowe. 42 punkty dają im 3. miejsce w dywizji atlantyckiej. Jets przegrali 3 z ostatnich 4 meczów i z 44 punktami też są trzeci, ale w dywizji centralnej.
Przedostatni w tabeli całej ligi zespół New Jersey Devils na wyjeździe rozgromił Chicago Blackhawks 7:1. Goście mieli 7 różnych strzelców. Damon Severson do swojego gola dołożył 2 asysty, Blake Coleman, Pavel Zacha i Travis Zajac zaliczyli po bramce i asyście, P.K. Subban przerwał passę 23 meczów bez gola, John Hayden w meczu ze swoim byłym zespołem trafił po raz pierwszy w tym sezonie, a do tego pobił się z Dennisem Gilbertem, a listę strzelców w drużynie "Diabłów" otwierał numer 1 ostatniego draftu NHL Jack Hughes. Nikita Gusiew bramki nie zdobył, ale przy 3 asystował. Hughes przerwał swoją serię 18 meczów bez gola. To Blackhawks już w 4. minucie strzelili pierwszego gola, ale później trafiali tylko ich rywale, a bramkarz Devils Mackenzie Blackwood obronił pozostałe 32 strzały. Po drugiej stronie tafli Corey Craawford zjechał do boksu po wpuszczeniu 4 z 20 strzałów, ale zastępujący go Robin Lehner niewiele zmienił i dał się pokonać 3 razy na 24 uderzenia. Obie drużyny są ostatnie w swoich dywizjach. W przypadku "Diabłów" ich 29 punktów oznacza nie tylko dno dywizji metropolitalnej, ale także przedostatnią pozycję w całej NHL, z kolei Blackhawks z dorobkiem o 7 "oczek" lepszym są na końcu dywizji centralnej.
Vancouver Canucks w trzeciej tercji odwrócili losy rywalizacji z Edmonton Oilers i strzelając 3 gole zmienili wynik 1:2 w zwycięstwo 4:2. Wybrany z numerem 7 ubiegłorocznego draftu NHL obrońca Quinn Hughes w przewadze strzelił swojego pierwszego gola na wagę zwycięstwa w NHL. Wcześniej Tyler Motte trafił do siatki po raz pierwszy w tym sezonie, Bo Horvat zdobył bramkę dobijając łyżwą strzał Tannera Pearsona, a Loui Eriksson ustalił wynik celnym strzałem, gdy na lodzie nie było już bramkarza Oilers Mikko Koskinena. Canucks są tym zespołem, który średnio potrzebuje w NHL najwięcej gier w przewadze, by strzelić gola (3,74), ale wczoraj zwycięską bramkę zdobyli wykorzystując 1 z 2 takich okazji. Po 3 zwycięstwach z rzędu drużyna z Vancouver ma 42 punkty i jest 5. w dywizji Pacyfiku. Oilers pierwszy raz w tym sezonie nie zdobyli punktu w meczu, w którym prowadzili po dwóch tercjach. Prowadzący w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy NHL Connor McDavid za asystę zdobył swój 62. punkt w tych rozgrywkach. Drużyna z Edmonton przegrała jednak 7 z 9 ostatnich meczów, a 44 "oczka" dają jej 3. miejsce w dywizji Pacyfiku.
Gol strzelony łyżwą przez Bo Horvata uznany po analizie wideo
Vegas Golden Knights nie wykorzystali szansy awansu na pierwsze miejsce w dywizji Pacyfiku i przegrali przed własną publicznością z Colorado Avalanche aż 3:7. Szczególną motywację do pokonania "Złotych Rycerzy" miał Pierre-Édouard Bellemare, któremu w Las Vegas nie zaproponowano nowego kontraktu i w lipcu podpisał umowę z Avalanche. Wczoraj swoim byłym kolegom Francuz strzelił 2 gole. To jego pierwszy mecz z dwoma trafieniami w NHL, a w październiku w meczu wygranym przez "Lawinę" z Golden Knights 6:2 zaliczył pierwszy z 3 punktami w najlepszej lidze świata. Wczoraj bramkę i asystę dla zwycięzców uzyskał Walerij Niczuszkin, kapitan "Avs" Gabriel Landeskog trafił w swoim 600. występie w NHL, a na listę strzelców wpisali się jeszcze: Matt Nieto, Nazem Kadri i Mikko Rantanen. Wszystkie 7 goli wpuścił Marc-André Fleury, który tym samym wyrównał swój prywatny rekord liczby straconych goli w meczu NHL, ustanowiony w styczniu 2006 roku. Avalanche wygrali z drużyną z Las Vegas po raz 4. z rzędu. Obecnie mają 49 punktów i są na 2. miejscu w dywizji centralnej. Golden Knights z 46 "oczkami" pozostają drudzy w dywizji Pacyfiku.
Najdłuższą obecnie serię zwycięstw w NHL ma ekipa St. Louis Blues. Obrońcy Pucharu Stanleya tej nocy pokonali na wyjeździe Los Angeles Kings 4:1 i było to już ich 6. zwycięstwo z rzędu. Wszystkie gole padły w pierwszej tercji. Brayden Schenn strzelił 2 z nich, Vince Dunn zdobył bramkę i asystował, a na wagę zwycięstwa trafił Jaden Schwartz. Duży udział w zwycięstwie miał także bramkarz Jordan Binnington, który obronił 29 z 30 strzałów. Drużyna z St. Louis ma już 54 punkty i prowadzi nie tylko w dywizji centralnej, ale także w całej konferencji zachodniej. Przed rokiem, w swoim mistrzowskim sezonie, Blues udawali się na przerwę świąteczną mając o 22 "oczka" mniej i zajmując 4. od końca miejsce w tabeli całej ligi. Kings wówczas mogli się pochwalić dorobkiem 31 punktów, a dziś mają o 3 więcej. Nie zmieniło się jednak to, że zajmują ostatnie miejsce w konferencji zachodniej.
Komentarze