NHL: Avalanche lepsi w zapowiedzi wielkiego meczu nad jeziorem (WIDEO)
Rozstrzygnięty w ostatniej minucie emocjonujący mecz Colorado Avalanche z Vegas Golden Knights był świetną zapowiedzią tego, co wydarzy się już w sobotę, gdy obie drużyny ponownie spotkają się nad górskim jeziorem Tahoe w stanie Nevada.
Avalanche i Golden Knights nad ranem polskiego czasu rozegrali 2. z serii 4 meczów między sobą. W niedzielę "Złoci Rycerze" wygrali 1:0, ale tym razem to "Lawina" przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę zwyciężając 3:2. Jej bohaterem został Nazem Kadri, który w ostatniej minucie najpierw wygrał wznowienie w tercji ataku, a później strzelił zwycięskiego gola. Do końca spotkania było wówczas 41 sekund. Gola i asystę dla Avalanche zaliczył Brandon Saad, a po raz pierwszy od prawie miesiąca trafił także Nathan MacKinnon. Dla Golden Knights strzelali: Max Pacioretty i Jonathan Marchessault. Pozostałych 27 strzałów obronił bramkarz drużyny z Denver Philipp Grubauer. Mimo porażki ekipa z Las Vegas pozostaje na prowadzeniu w dywizji północnej z dorobkiem 21 punktów. Avalanche w tej samej grupie są na 3. pozycji mając na koncie 17 punktów. W sobotę oba zespoły zagrają po raz 3. w tej serii, tym razem pod gołym niebem na specjalnie zbudowanym lodowisku nad jeziorem Tahoe.
Dwa razy dzień po dniu New York Islanders wygrali z Buffalo Sabres. W poniedziałek było 3:1, a wczoraj 3:0. Dwa gole dla "Wyspiarzy" strzelił ich kapitan Anders Lee, świetnie ostatnio dysponowany Jean-Gabriel Pageau zdobył bramkę i asystował, a rosyjski bramkarz Ilja Sorokin broniąc wszystkie 20 strzałów rywali wygrał swój pierwszy mecz w NHL i od razu zachował "czyste konto". Sorokin to mistrz olimpijski z Pjongczangu, który został wybrany w drafcie przez Islanders prawie 7 lat temu, ale przez cały ten czas pozostawał w KHL, gdzie sięgnął po Puchar Gagarina z CSKA Moskwa. W swoich pierwszych 3 występach w NHL nie mógł odnieść zwycięstwa. Jego drużyna wygrała już 3 mecze z rzędu i z 19 punktami awansowała na 2. miejsce w dywizji wschodniej. Sabres po 3 kolejnych porażkach zamykają jej tabelę mając w dorobku 10 punktów.
Serię porażek przerwał zespół Washington Capitals. Po 4 kolejnych przegranych przyszło wreszcie wyjazdowe zwycięstwo 3:1 nad Pittsburgh Penguins. Strzelanie zaczął były gracz "Pingwinów" Conor Sheary, który w grudniu związał się z Capitals po tym, jak w Pittsburghu po ostatnim sezonie nie przedłużono z nim kontraktu, Jakub Vrána zdobył gola zwycięskiego, a trafił też Lars Eller. 26 skutecznych interwencji zaliczył z kolei bramkarz "Stołecznych" Vítek Vaněček. Vrána strzelił 2 gole w 2 meczach po wyjściu z covidowej kwarantanny. Drużyna z Waszyngtonu zrewanżowała się Penguins za niedzielną porażkę 3:6 i wygrała po raz pierwszy w lutym. W tabeli dywizji wschodniej pozostaje na 4. miejscu, mając obecnie 17 punktów. Penguins, którzy po raz pierwszy w tym sezonie przegrali u siebie, z 15 "oczkami" zajmują w tej samej dywizji 5. pozycję.
Udane wyjście z kwarantanny zaliczył zespół New Jersey Devils, który w pierwszym meczu po 16-dniowej przerwie pokonał na wyjeździe 5:2 swojego wielkiego rywala z drugiego brzegu rzeki Hudson New York Rangers. Decydująca była trzecia tercja, wygrana przez "Diabły" 3:0. Zwycięskiego gola strzelił jedyny obecnie w NHL Białorusin Jahor Szaranhowicz, Nick Merkley zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie i zaliczył asystę, także pierwszy raz w obecnych rozgrywkach trafił wracający do gry po rocznej przerwie Will Butcher, po raz pierwszy w ogóle w NHL na listę strzelców wpisał się Michaił Malcew, a strzelanie w ekipie Devils rozpoczął wczoraj Pavel Zacha. Trzema asystami do zwycięstwa dołożył się Janne Kuokkanen. Debiutujący w obecnych rozgrywkach w najlepszej lidze świata Szaranhowicz zdobył dotąd 2 gole i oba dały jego drużynie wygrane. W trakcie swojej kwarantanny zespół z Newark miał na liście protokołu COVID-19 aż 19 zawodników. Drugie zwycięstwo z rzędu pozwoliło mu awansować na 6. miejsce w dywizji wschodniej kosztem wczorajszych rywali. Rangers spadli na 7. pozycję po 4. kolejnej porażce.
W meczu dwóch drużyn zajmujących do wczoraj w dywizji zachodniej ostatnie miejsca Los Angeles Kings pokonali u siebie Minnesota Wild 4:0. Pierwszego zwycięskiego gola w swojej krótkiej karierze w NHL strzelił w przewadze Jaret Anderson-Dolan, który później dołożył także asystę. Pozostałe bramki zdobyli: Trevor Moore (pierwszy gol w tym sezonie), Dustin Brown i Drew Doughty. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrany został jednak bramkarz "Królów" Jonathan Quick, który obronił 28 strzałów i zachował "czyste konto" po raz 53. w NHL, ale dopiero po raz pierwszy w 31. meczu przeciwko Wild. "Dzicy" wrócili do gry po dwutygodniowej przerwie spowodowanej wpisaniem ich zawodników na listę protokołu COVID-19. Po drugiej porażce z rzędu spadli na ostatnie miejsce w dywizji zachodniej, które zajmują z 12 punktami. Kings opuścili tę pozycję. Mają teraz 14 punktów i są na 6. miejscu.
Podobnie jak w poniedziałek przełożony został mecz Dallas Stars z Nashville Predators. Powodem były ciągle występujące w Dallas przerwy w dostawie prądu wywołane wielkimi śnieżycami. Na razie nie ma nowych dat obu spotkań.
Komentarze