NHL: Kolejne mecze Canucks przełożone. "Zakładam, że każdy zawodnik został zakażony"
Kolejne mecze Vancouver Canucks zostały przełożone w związku z ogniskiem koronawirusa w zespole. Zakażonych zostało już 20 zawodników, a drużyna jako pierwsza w NHL została dotknięta brazylijskim wariantem wirusa. Czy może to zagrozić rozegraniu przez nią wszystkich meczów sezonu?
Zespół Canucks miał w czwartek i sobotę zagrać na wyjeździe z Calgary Flames, ale liga ogłosiła przełożenie tych spotkań. Łącznie to już 6 meczów z rzędu zespołu Travisa Greena, które zostały przełożone. Na razie jeszcze bez podania nowych dat.
Teraz najbliższym zaplanowanym meczem Canucks jest ten z Edmonton Oilers, który ma się odbyć w najbliższy poniedziałek. Nie wiadomo jednak czy będzie to możliwe, bo lista zakażonych stale się wydłuża. W tej chwili już trudno ustalić, ilu ich jest, bo różne źródła podają różne liczby.
Wczoraj NHL informowała, że na liście protokołu COVID-19 znajduje się 17 zawodników i jeden trener. Wieczorem dziennikarz kanadyjskiej telewizji TSN Darren Dreger napisał na Twitterze, że klub otrzymał wyniki kolejnych testów, z których jeden był pozytywny, a łącznie z tzw. taxi squadem, czyli dodatkową grupą kilku hokeistów, którzy mogą dołączyć do zespołu w razie potrzeby, zakażenie wykryto już u 20 graczy. Z kolei dziennik "Vancouver Sun" podał, że protokołowi COVID-19 podlega trzech członków sztabu trenerskiego.
Wszystko wskazuje na to, że w zespole z Vancouver pojawił się trzy razy bardziej zaraźliwy wariant brazylijski koronawirusa, znany pod nazwą P.1, który częściej atakuje osoby w wieku 20-39 lat i powoduje u nich cięższy przebieg choroby.
Według informacji mediów za Oceanem, hokeiści Canucks znacząco różnią się objawami. Niektórzy przechodzą zakażenie lekko, a Dreger napisał, że z jego informacji wynika, że wśród objawów pojawiają się wymioty, skurcze mięśni i odwodnienie. Chorują także członkowie rodzin hokeistów. Zakażona żona gracza drużyny z Vancouver Adama Gaudette'a, u którego jako pierwszego w drużynie wykryto wirusa, powiedziała w rozmowie z "New York Timesem", że niektóre partnerki zawodników informują o łagodnym przebiegu, a z kolei inne twierdzą, że i one, i hokeiści czują się "jak po uderzeniu ciężarówki".
Dość niepokojąco zabrzmiała informacja, że jeden z zawodników potrzebował kroplówki. - Ten fakt może być alarmujący, w zależności od zawartości tego wlewu - powiedział w rozmowie z "Vancouver Sun" dr Brian Conway, szef Centrum Chorób Zakaźnych w Vancouver. - Kroplówki stosuje się na odwodnienie lub żeby podać pewne leki, a nie zostało tutaj sprecyzowane, jaki to był przypadek.
Conway dodał, że przy bardziej zaraźliwej mutacji koronawirusa mało prawdopodobne jest by, którykolwiek z zawodników trenującej i grającej razem drużyny nie był zakażony. - Wariant brazylijski jest trzy razy bardziej zaraźliwy. Zakładam, że każdy zawodnik Canucks na tym etapie został zakażony, niezależnie od tego, jakie liczby oni ogłaszają. Od tego trzeba zacząć - skomentował. Jego zdaniem drużyna nie powinna grać żadnych meczów, dopóki nie będzie całkowitej pewności, że hokeiści nie mogą przekazać mutacji wirusa swoim rywalom.
W związku z tym, że do planowego końca sezonu zasadniczego został już tylko nieco ponad miesiąc, zaczęły pojawiać się pytania czy zespół z Vancouver zdoła rozegrać wszystkie swoje zaplanowane mecze. Gdyby tak się nie stało, konieczna byłaby zmiana sposobu klasyfikacji drużyn. NHL i tak już o 3 dni sezon zasadniczy wydłużyła. Być może kolejne będzie kolejne wydłużenie.
Zastępca komisarza ligi Bill Daly mówi, że na razie nie ma powodów, by obawiać się, że ekipa z Kolumbii Brytyjskiej nie rozegra wszystkich meczów. Sytuacja w zespole z Vancouver jego zdaniem nie jest trudniejsza niż w przypadku drużyn wcześniej odsyłanych do covidowej kwarantanny.
- Mieliśmy już wcześniej drużyny z bardzo dużą liczbą pozytywnych przypadków. Czy to, że chodzi o mutację coś zmienia? Do pewnego stopnia tak, ale tylko dlatego, że do tej pory jeszcze nie mieliśmy z tym do czynienia - skomentował. - Nie sprawia to, że sytuacja jest gorsza jako taka. Jest po prostu inna.
Komentarze