Steber: Musi się udać!
Jan Steber, napastnik Energii Stoczniowca Gdańsk, dołączył do zespołu pod koniec I etapu rozgrywek – jednak z powodu choroby nie mógł pomóc swojej drużynie w walce o pierwszą szóstkę. Początkowo gdańscy kibice nie byli zachwyceni poziomem swojego nowego nabytku, jednak z meczu na mecz Jan udowadniał swoją przydatność dla drużyny.
W jaki sposób znalazłeś się wGdańsku?
Zadzwonił do mnie trener Słowakiewicz i spytał, czy nie byłbymzainteresowany grą w polskiej lidze pod jego okiem. Nie szukałem klubu w Polscei nie myślałem, że będę tutaj grał. Byłem zakontraktowany w Trzyńcu, jednak porozmowie a trenerem Słowakiewiczem poszedłem do prezesa mojego klubu ipowiedziałem, że chciałbym rozwiązać kontrakt, bo dostałem propozycję grania wPolsce. Prezes poszedł mi na rękę – i przyjechałem do Gdańska. Myślałem, żezagram tylko do końca sezonu, bo z trenerem rozmawiałem tylko o kilkumiesiącach, ale po kilku dniach okazało się, że otrzymałem propozycjędwuletniego kontraktu.
Początkowo miałeś kłopotyzdrowotne. Podobno wypiłeś 3 litry syropu, żeby dość do siebie?
Rzeczywiście - rozchorowałem się zaraz po przyjeździe do Gdańska i przezpierwszych kilka tygodni czułem się bardzo słaby i powolny, byłem zły że niemogę pomóc drużynie - ale na szczęście to już przeszłość.
Doszedłeś do drużyny w trudnymmomencie, nie dostaliśmy się do pierwszej szóstki. Jak się wchodzi do takiejdrużyny?
No tak faktycznie to jak przyjeżdżałem to wszystko szło dobrze(śmiech), a teraz … cóż takie rzeczy się zdarzają w sporcie. Ale nie ma innejmożliwości, musimy być w PO. W ostatnim tygodniu powinniśmy zdobyć 12 pkt.udało nam się tylko 6 - więc nie udało się nam wykonać naszego zadaniaporządnie. Stoczniowiec to bardzo młoda drużyna, a młodzi zawodnicy muszą siętrochę ograć. Ale to bardzo utalentowani zawodnicy, wystarczy popatrzećchociażby na Arona, Dawida i Maćka Rompkowskiego. Nadal jednak wierzę, żewszystko jest w naszych rękach i że nam się uda. Musi się udać!
W ostatnich meczach Twoja grawygląda dużo lepiej niż w pierwszych tygodniach. Regularnie punktujesz,zdobywasz bramki albo jesteś ich współautorem. Coś się zmieniło?
Nie mażadnego specjalnego powodu – poza tym, że w końcu wyzdrowiałem. Nadal gram tosamo, ale teraz jestem po prostu szybszy – co w hokeju jest bardzo ważne.Najważniejsze, że w ostatnich dwóch meczach udało nam się zdobyć kompletpunktów – to dobrze wpływa na naszą psychikę. We wcześniejszych meczach miałemrównież dobre sytuacje i okazje do strzelenia goli, ale jakoś mi nie wychodziło.Są takie mecze, że czasem wszystko wchodzi, a czasem nie wiadomo czemu,robiąc to samo nic nie chce wpaść do siatki. Zawsze grałem każdy mecz takdobrze jak tylko potrafię, na 100% swoich możliwości - i tutaj też mam takiepodejście. Tak po prostu w sporcie jest, potrzebne jest również szczęście.
Z powodu swojej karierysportowej dość szybko zacząłeś samodzielne życie?
Gram od 6 czy 7 roku życia. Kiedy miałem 15 lat to zacząłem grać w Trzyńcu, ale to tylko 45 minut od mojego domu więc na weekendy jeździłem dorodziny. Kiedy miałem 17 lat pojechałem do Kanady. W Trzyńcu mieszkaliśmy w czterech zawodnikóww jednym domu, wyżywienie mieliśmy na stadionie i właściwie zajmowano się nami.Natomiast w Kanadzie jest tak, że Ci przyjezdni zawodnicy mieszkają wrodzinach. Jest taka zasada, że poszczególne rodzin zgłaszają chęć„przygarnięcia” pod swój dach zawodnika i mieszka się z nimi jak z drugąrodziną. To było dużo lepsze rozwiązanie, mieszkałem u takiego 40 – letniegomałżeństwa, które miało trzy córki.
A to dlategotaka rodzina zgłasza się do ugoszczenia zawodnika?
(śmiech) Nie, one nie mieszkały z nami, były nastudiach i mieszkały w innych miastach. Czasem przyjeżdżały do domu, ale to nieja wybrałem sobie tę rodzinę. Ta moja „druga mama” dbała właściwie o mojewszystkie codzienne sprawy. Mieszkałem znimi dwa lata, więc rzeczywiście była to dla mnie „druga rodzina”.
Zdarza się, że do Polskiprzyjeżdżają zagraniczni zawodnicy tylko po to, żeby podleczyć kontuzje.Oszczędzają się przez sezon po czym wyjeżdżają. Jak jest w Twoim przypadku.
Nie, ze mną tak nie jest, bo ja nie mam żadnej kontuzji do wyleczenia.Kiedy skontaktował się ze mną trener Słowakiewicz, to się ucieszyłem, żemógłbym zagrać w Gdańsku, w nowym środowisku. Nie znam polskiej ligi ipomyślałem, że może to być ciekawe wyzwanie.
Która drużyna w grupie B jestTwoim zdaniem najtrudniejszym przeciwnikiem?
W naszej grupie zdecydowanie najmocniejszym naszym przeciwnikiem jestUnia Oświęcim, to szybka i poukładana drużyna. Zwłaszcza dwie pierwsze piątkigrają szybki i dobry hokej, ale cała drużyna Unii grała dobry mecz. A w Sanokuto zdecydowanie najlepszy jest Vozdecki, natomiast do PO wejdą Stoczniowiec iUnia.
Jak Ci się podoba w Gdańsku?
Nie mam zbyt wiele czasu na zwiedzania, ale w czasie świąt przyjechałado mnie moja dziewczyna i zwiedziliśmy trochę Sopot, Gdynie i Starówkę Gdańską.Pogoda nie była sprzyjająca, ale dużo zobaczyliśmy. Jest tu bardzo ładnie iwszystko na miejscu – poza tym piękne zabytki i nawet takie atrakcje jak sushibar (śmiech).
więcej na: stoczniowiec.hokej.net
Komentarze