Przegrana w oczekiwaniu na play-off
Ekipa Cracovii Kraków – zwycięzcy zasadniczej części tegorocznych rozgrywek – była w meczu z Zagłębiem zbyt wyluzowana. W przedostaniej kolejce sezonu regularnego, obrońcy mistrzowskiego tytułu dali sobie wbić aż siedem goli, sami do siatki rywali trafili tylko raz, ale o tym za chwilę nikt nie będzie pamiętał. Przed nami bowiem najważniejsza część sezonu – play-offy!
Ufff, nareszccie! Upragniony koniec fazy zasadniczej jest już dosłownie na wyciągnięcie ręki. Po trzynastu tygodniach wyczerpującej rywalizacji, do rozegrania pozostaje tylko jedna kolejka, zaś po kilkudniowej przerwie, zawodnicy rozpoczynają grę o wszystko!
Po takim maratonie, większość zawodników ma dosyć hokeja. Zawrotne tempo gry, jak również obowiązujący w tym sezonie system kojarzenia par 1. rundy play-off sprawiły, że sytuacja w tabeli grupy A od kilku tygodni była jasna. Wykorzystał to zespół Cracovii, który po zapewnieniu sobie pierwszej lokaty w tabeli, mógł w ostatnich spotkaniach pozwolić sobie na ćwiczenie taktyki oraz wariantów ustawień. Tak właśnie było podczas niedzielnego pojedynku z Zagłębiem.
Hokeiści Cracovii przystąpili do niego nazbyt rozluźnieni, choć w pierwszej tercji przewagę mieli ogromną. – w tej części to oni dyktowali warunki, kręcili nami niesamowicie. Z naszej strony sytuacji było niewiele, jednak to nam udało się strzelić… i to dwa razy! – mówił zdobywca dwóch bramek dla Zagłębia, Artur Ślusarczyk, który oba trafienia zadedykował Beacie Bacy.
Dwukrotnie Rafała Radziszewskiego pokonali też Marcin Jaros i Tobiasz Bernat. Każdy z nich na swój sposób oczarował dziś sosnowiecką publiczność. Bernat, któremu w 17. minucie w tempo zagrywał Sarnik, huknął w samo okienko, nie dając golkiperowi Cracovii najmniejszych szans. „Ślusar” świetnie zakończył efektowną akcję z Marcinem Kozłowskim (33.), a Jaros strzałem z nadgarstka trafił w samo okienko bramki „Radzika”(45.). Na ostrzał drużyny z Sosnowca, odpowiedział tylko Martin Dudas, choć zarówno w drugiej, jak i trzeciej odsłonie, zawodnicy „Pasów” mieli okazje, by pokonać Tomasza Rajskiego.
O tym, że wielkimi krokami zbliżają się play-offy, świadczyć też mogły składy obydwu drużyn. W niedzielę, z różnych przyczyn (głownie choroby i kontuzje), na lód nie wyjechali m. in. Teddy Da Costa, Jarosław Różański, Paweł Dronia, Leszek Laszkiewicz, Grzegorz Pasiut, Damian Słaboń. – Wiem, że Cracovia była osłabiona, ale i my nie graliśmy w optymalnym składzie. Fajnie, że nie zabrakło asekuracji z tyłu. Bez zarzutów spisywała się defensywa oraz bramkarz – kontynuuje swą wypowiedź Ślusarczyk.
Humor dopisywał także trenerowi Zagłębia, Milanowi Skokanowi. –Nie pozwoliliśmy dziś pograć rywalowi. Cieszy dobra postawa napastników, o żadnej z bramek nie można powiedzieć, że była dziełem przypadku – po prostu wykorzystaliśmy swoje szanse, zarówno indywidualne, jak i zespołowe.
Nieco mniej powodów do radości miał Rafał Radzszewski. – Cała drużyna zagrała słabo. Nie było w Cracovii zawodnika, który wypadłby dobrze – mówił.
– Może chłopcy myślami są już przy play-offach? – tłumaczy szkoleniowiec Cracovii, Rudolf Rohacek.
Zagłębie Sosnowiec – Cracovia Kraków 7:1 (2:0; 3:1; 2:0)
Bramki:
1:0 – Bernat (Sarnik) 17.39’
2:0 – Ślusarczyk (Koszarek, Jaros) 19.09’
3:0 – M. Kozłowski (ŚlusarczykT. Kozłowski) 25.22’
4:0 – Ślusarczyk (M. Kozłowski) 33.39’
5:0 – Bernat (Luka, T. Kozłowski) 37.34’
5:1 – Dudáš (Musial) 38.51’
6:1 – Jaros (G. Da Costa) 45.09’
7:1 – Jaros (Opatovsky) 48.13’
Kary: Zagłębie- 10 min., Cracovia- 4 min.
Strzały na bramkę przeciwnika: Zagłębie- 38, Cracovia- 36
Sędziowali: Dzięciołowski oraz na liniach Pilarski i Kasprzyk.
Widzów: ok. 500
Zagłębie: Rajski – Balcik, Gabryś, Galvas, Marcińczak, Bernat, G. Da Costa, Jaros, Koszarek, T. Kozłowski, M. Kozłowski, Luka, Opatovsky, Podsiadło, Sarnik, Ślusarczyk
Cracovia: Radziszewski – Bondarevs, Csorich, Dudáš, Dulęba, Landowski, Noworyta, Wajda, Biela, Bryła, Drzewiecki, Karcz, D. Laszkiewicz, Musial, Piotrowski, Radwański, Rutkowski, Witowski, Łopuski
Komentarze