ComArch Cracovia o krok od finalu
Hokeiści Comarch Cracovii wygrali drugi mecz z Pol-Aqua Zagłębiem Sosnowiec, tym razem 5:3 i do awansu do finału Mistrzostw Polski brakuje im już tylko jednego zwycięstwa. Kolejne spotkanie tej rywalizacji rozegrany zostanie w najbliższy poniedziałek w Sosnowcu.
To był inny mecz niż ten czwartkowy. Cracovia od początkuuzyskała przewagę, była szybsza i przede wszystkim skuteczniejsza. Już99 sekundzie gospodarze objęli prowadzenie grając w przewadze (na ławcekar Opatovsky). Po rozegranym "zamku" strzelał Leszek Laszkiewicz aSłaboń nie miał problemów z dobitką. W 14 minucie Zachariasz nie trafiłz metra i to się natychmiast zemściło. Kiedy karę odsiadywał Dronia,ponownie pierwsza formacja "Pasów" rozklepała sosnowiczan. StrzelałLeszek Laszkiewicz, a jego brat Daniel z bliska wpakował krążek podpoprzeczkę.
Druga tercja rozpoczęła się od kary dla Musiala, alegoście nie potrafili założyć "zamka". Za to po jego powrocie zostaliskarceni kolejną bramką. Musial wygrał bulik, "guma" trafiła na linięniebieską do Dudaša, a ten potężnym uderzeniem nie dał szans Rajskiemu.Sosnowiczanie w tym okresie nie grali dobrze, nie mogli sobie poradzićw przewadze, a na dodatek Rajski odbijał przed siebie krążki. W 32minucie nie mający najlepszego dnia sędziowie nie dostrzegli, że gościemieli na lodzie przez blisko pięć sekund o jednego gracza więcej!Doskonale widzieli to kibice i głośno krzyczeli, jednak rozjemcy niewiedzieli o co chodzi. W 35 minucie Zagłębie grało w kolejnej przewadzei kiedy skończyła się kara Łopuskiego, Różański – po fantastycznympodaniu Sarnika – z najbliższej odległości wepchnął krążek do bramki. Wkońcówce odsłony przyjezdni przez 13 sekund grali w podwójnej przewadze(kary dla Bondarevsa i Dulęby), ale bez efektu.
Trzecią tercjęlepiej rozpoczęli krakowianie. W 45 minucie sam na Rajskiego pojechałod linii niebieskiej Rutkowski, jednak nie zdołał go pokonać.Kilkanaście sekund później w pełni się zrehabilitował dokładającłopatkę kija do krążka po zagraniu Witowskiego. Zrobiło się zatem 4-1 isosnowiczanie sprawiali wrażenie podłamanych. Myliłby się jednak ten,kto sądziłby, że to koniec emocji. W 51 minucie goście przez 86 sekundgrali w kolejnej podwójnej przewadze i choć miało stuprocentowe okazje(Różański!), to Radziszewski był niezawodny. Zagłębie strzeliło za togola w najmniej oczekiwanym momencie. Rozjechali się obrońcy Cracovii,więc Luka nie miał problemów, aby z korytarza międzybulikowego trafić w"okienko"!
W 58 minucie i 5 sekundzie trener Milan Skokan poprosiło czas. Kiedy drużyny wróciły na taflę, w bramce nie było Rajskiego. Ijuż po czterech sekundach padł kontaktowy gol dla gości. Teddy Da Costawygrał wznowienie, strzelał Gabryś, a Sarnik trącił krążek i tentrafił do siatki! Po chwili sosnowiczanie mieli ogromne pretensje dosędziów, że puścili grę, choć – nie tylko ich zdaniem – powinno byćuwolnienie. W 59 minucie i 23 sekundzie krążek znalazł się w tercjigospodarzy. Ponownie zjechał Rajski i ponownie do wygranego bulikastanął Teddy Da Costa. W tym przypadku gol nie padł, choć do pełniszczęścia przyjezdnym niewiele brakowało. Za to "gumę" od Luki przejąłDrzewiecki i równo z końcową syreną umieścił ją w pustej bramce. Kolejny mecz w poniedziałek w Sosnowcu.
ZDANIEM TRENERÓW:
Rudolf Rohaček, Cracovia: – Onaszym zwycięstwie zadecydował dobry początek. Później gra sięwyrównała, ale mieliśmy wszystko pod kontrolą. Do czasu, bowiemwystarczyły nasze frajerskie kary i postawiliśmy przeciwnika na nogi.
Milan Skokan, Zagłębie: – Byłto kolejny dramatyczny mecz toczony w dobrym tempie. Zaczęliśmy źle,ale w końcówce mogliśmy doprowadzić do wyrównania. W hokeja gra się nagole, a ponieważ Cracovia strzeliła ich więcej, to wygrała. W moimzespole chciałbym wyróżnić – i to za oba mecze – Piotra Sarnika. Niemam w zwyczaju oceniać i krytykować sędziów, więc powiem tylko, żedzisiaj nas zawiedli.
Andrzej Godny / sportowetempo.pl
COMARCH CRACOVIA – POL-AQUA ZAGŁĘBIE 5 : 3 (2:0, 1:1, 2:2)
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1
4:2
4:3
5:3
CRACOVIA
ZAGŁĘBIE:
Komentarze