Ciężko, ale zwycięsko
W 25. kolejce PLH Aksam Unia Oświęcim pokonała na własnym lodzie Zagłębie Sosnowiec 3:2. Zwycięstwo oświęcimian powinno być bardziej okazałe, ale mieli oni rozregulowane celowniki. Na dodatek w sosnowieckiej bramce świetnie interweniował Tomasz Dzwonek.
Finalizacja akcji - to był największy mankament oświęcimskiej Unii w spotkaniu z sosnowieckim Zagłębiem. Podopieczni trenera Spisiaka z łatwością dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale zawsze czegoś im brakowało. - Trochę skuteczności, trochę timingu. Muszę przyznać, że nie wyglądało to dobrze - ocenił Robert Krajci. - Tylko w pierwszej tercji oddaliśmy ponad dwadzieścia strzałów, po prostu krążek nie chciał wpaść do bramki rywali - wyjaśnił Ladislav Spisiak.
Opiekun "biało-niebieskich" załamał ręce w siódmej minucie, gdyż pierwsza kontra sosnowiczan od razu przyniosła im prowadzenie. Prawym skrzydłem pomknął Łukasz Kulik, następnie zagrał wzdłuż bramki do Rafała Twardego, a były zawodnik oświęcimskiej Unii precyzyjnie uderzył. - Miałem niewiele miejsca na oddanie strzału, na szczęście udało mi się zmieścić krążek pomiędzy słupkiem a parkanem Krzyśka Zborowskiego - nie krył radości 32-letni skrzydłowy.
Jego koledzy nieoczekiwanie podwyższyli prowadzenie w 23. minucie, wykorzystując grę w podwójnej przewadze. Cychowski z Voznikiem wymienili kilka szybkich podań, a Dołęga musiał tylko dopełnić formalności. - To była chyba największa niespodzianka tego meczu - uśmiechnął się Krzysztof Podsiadło. - Gdy przegrywaliśmy dwoma bramkami, powiedzieliśmy sobie, że musimy wygrać ten mecz. Zaczęliśmy coraz śmielej atakować - dodał Robert Krajci.
Słowacki skrzydłowy mógł jednak mówić o sporym pechu. W 31. minucie pojechał na samotne spotkanie z Tomaszem Dzwonkiem. Po profesorsku wymanewrował go, ale w najważniejszym akordzie akcji, nie zdołał podnieść krążka. - Widziałem już krążek w bramce. Przyznaję, że nie zachowałem zimnej krwi do samego końca - bił się w piersi słowacki skrzydłowy.
Cztery minuty później Krajci był już skuteczniejszy. Doskonale przechwycił krążek i w sytuacji sam na sam z Dzwonkiem nie dał mu żadnych szans. - Pozwoliliśmy sobie na stratę bramki podczas gry w przewadze, potem mecz wymknął nam się spod kontroli - przyznał Krzysztof Podsiadło, trener Zagłębia.
Oświęcimianie poszli za ciosem i w 37. minucie za sprawą Łukasza Sękowskiego doprowadzili do wyrównania, a sześć minut później wyszli na prowadzenie. Po dobrym dograniu Petra Valusiaka na listę strzelców wpisał się Wojciech Stachura. - Bramka wisiała w powietrzu. Nieważne było to, kto ją strzeli. Akurat padło na mnie. Mogę tylko dodać, że zapracowała na nią cała drużyna - podkreślał Stachura.
- Bardzo chcieliśmy wygrać i to nam się udało. Liczą się trzy punkty, a styl jest w tym momencie nieważny - stwierdził Ladislav Spisiak, który w swoim zespole nie potrafił wskazać najlepszego zawodnika: - Może... Stachura. Dzielnie nam kapitanował i zdobył oczywiście zwycięskiego gola - przyznał szkoleniowiec
Opiekun gospodarzy nie miał za to żadnych problemów ze wskazaniem najmocniejszego ogniwa rywali. - Dzwonek! Obronił dzisiaj 59 strzałów. To wręcz nieprawdopodobne - zakończył trener Aksam Unii.
Aksam Unia Oświęcim - Zagłębie Sosnowiec 3:2 (0:1, 2:1, 1:0)
0:1 Twardy - Kulik, Cychowski (6:50)
0:2 Dołęga - Voznik, Cychowski (22:55, 5/3)
1:2 Krajci (34:29, 4/5)
2:2 Sękowski - Modrzejewski (36:10)
3:2 Stachura - Valusiak, Riha (42:48)
Aksam Unia: Zborowski - Gabryś, Flasar; Wojtarowicz, Tabacek, Krajci -Dronia, Piekarski (2); Modrzejewski (4), Jakubik, Sękowski - A.Kowalówka (2), Zatko; Riha, Stachura, Valusiak.
Trener: Ladislav Spisiak
Zagłębie: Dzwonek - Cychowski (2), Kulik (2); Twardy, Voznik, Dołęga (2)- Duszak, Kuc; M. Kozłowski, T. Kozłowski, Podsiadło - Jaskólski,Banaszczak; Białek, Zachariasz (2), Stokłosa.
Trener: Krzysztof Podsiadło
Sędziowali: Pachucki - Kubiszewski, Bernacki
Kary: 8-8
Widzów: 600
Radosław Kozłowski
Komentarze