Pasy górą nad morzem
Drużyna Cracovii boryka się z absencjami, ale szeroki skład pozwala Pasom zdecydowanie przewodzić w tabeli. Stoczniowcy swój skład uzupełniają juniorami, którzy swoje rzemiosło dopiero szlifują podczas ekstraligowych pojedynków. W pojedynku doświadczenia i ambicji górą było doświadczenie, jednak mimo zwycięstwa trener Cracovii nie chciałby, żeby jego drużyna spotkała się w play-offach ze Stoczniowcami.
Od początku oba zespoły grają uważnie w obronie, a kibice oglądają dużo walki przy bandach – ale mało strzałów. Wreszcie napastnicy dochodzą do sytuacji strzeleckich, a więcej szczęścia (i doświadczenia) mają goście, którzy w 12 minucie otwierają wynik. Przy niezdecydowanej postawie gdańskich obrońców na 3 metrze gumę dostaje Martynowskii bez zastanowienia z półobrotu uderza w długi róg. Gdańszczanie próbują szybko odpowiedzieć, ale nawet w przewadze nie potrafią stworzyć groźnych sytuacji. Za to goście poczynają sobie coraz śmielej, widząc zwłaszcza niepewne poczynania Stoczniowców w grze obronnej. Pasy narzucają gospodarzom swój styl gry, a kropkę nad "i" stawia Kostuch, który udowadnia swoją klasę. Waleczny napastnik wykorzystuje bierność gdańskich obrońców, i po kilku zwodach z czystej pozycji strzela nie do obrony. - Wyszło tutaj nasze niedoświadczenie, gdyż zarówno przy pierwszej jak i przy drugiej bramce pozwoliliśmy rutyniarzom zagrać sobie na nosie - komentował po meczu trener gospodarzy, Tadeusz Obłój.
Po przerwie gospodarze wracają odmienieni, i oglądamy jeszcze lepsze widowisko. - To był kawał twardego hokeja, i mimo wyniku niekorzystnego dla Gdańska kibice powinni być usatysfakcjonowani jego poziomem - oceniał spotkanie trener Rudolf Rohacek. Zespoły wymieniają cios za ciosem, aż wreszcie błąd popełniają grający w przewadze goście. Tuż po wznowieniu Drzewiecki wyłuskuje przeciwnikowi krążek, precyzyjnie wykłada pędzącemu co sił w nogach Chmielewskiemu, który strzałem w okienko pokonuje Radziszewskiego. - Cóż, taki jest hokej i takie sytuacje się zdarzają, gdy chce się za wszelką cenę wykorzystać przewagę, to łatwo można popełnić błąd w defensywie - tłumaczył swoją drużynę trener Rohacek.
Strata bramki w przewadze jest jak policzek, a podrażniona ambicja działa na gości niezwykle mobilizująco. Krakowianie rehabilitują się jeszcze podczas tej samej przewagi. Wprawdzie Odrobny broni strzał Piotrowskiego, ale guma spada na taflę między parkany gdańskiego goalie, skąd do bramki wpycha ją stojący najbliżej Mikołaj Łopuski. - To był decydujący moment meczu - powiedział na pomeczowej konferencji trener Obłój. - Bramka kontaktowa zdobyta w osłabieniu bardzo podbudowała nasze morale, a gdy po chwili goście odpowiedzieli swoim trafieniem, nie udało się nam podnieść. Mieliśmy wprawdzie jeszcze kilka sytuacji, ale raz na drodze stanęła poprzeczka, a w kolejnych sytuacjach po prostu zabrakło nam doświadczenia, żeby je wykorzystać.
Gdańszczanie rzeczywiście mają jeszcze kilka okazji, jednak za bardzo próbują wjechać z krążkiem do bramki, oddają mało strzałów z dystansu, i mimo dobrej gry nie potrafią zmusić Radziszewskiego do błędu. Goście nie chcąc dopuścić do nerwowej końcówki mocno cisną, ale nawet z najtrudniejszych opresji gospodarzy wybawia Przemysław Odrobny, i już do końca wynik nie ulega zmianie. - Macie najlepszego bramkarza w kraju, więc nie mam pretensji, że moi zawodnicy nie wykorzystali sytuacji z trzeciej tercji - komplementował gdańskiego bramkarza trener Rohacek. - Nawet Kostuch, który w tym meczu był najlepszym zawodnikiem w naszej drużynie, nie zdołał ponownie pokonać Odrobnego, mimo, iż miał do tego kilka okazji. To był dla nas bardzo trudny mecz i cieszę się, że udało się nam rozstrzygnąć go na naszą korzyść - chociaż było to bardzo trudne, gdyż nie mogliśmy zagrać w optymalnym składzie. Nie chciałbym trafić na Stoczniowiec w play-offach, gdyż po postępach jakich dokonał Wasz zespół, możecie okazać się najtrudniejszym przeciwnikiem w tej fazie. Dziękuję trenerowi Obłojowi za postawę fair-play, gdyż odstąpił nam połowę czasu swojego rozjazdu, gdy okazało się, że doszło do pomyłki przy rezerwacji naszego lodu.
- Gratuluję przeciwnikom zasłużonego zwycięstwa i dziękuję za dobrą, czystą grę. Chcę wyróżnić Filipa Drzewieckiego, który od kilku meczy prezentuje poziom, na którym potrafi grać - podsumował trener Obłój. - Chcieliśmy ten mecz wygrać, ale po stracie dwóch bramek w pierwszej tercji, w pojedynku z takim przeciwnikiem nie mieliśmy zbyt wielkich szans, zwłaszcza gdy nie wykorzystaliśmy 100% swoich okazji. Niestety - chłopcy nadal nie mogą się skupić wyłącznie na grze, gdyż mimo zadeklarowanego wsparcia finansowego ze strony miasta Gdańska nadal borykamy się z kłopotami, gdyż te pieniądze po prostu jeszcze do nas nie dotarły. W takiej sytuacji trudno jest o dobrą grę, a mimo to jestem dumny ze swojej drużyny za to, że tak wysoko powiesiła poprzeczkę przed Cracovią.
Stoczniowiec Gdańsk - Cracovia Kraków 1-3 (0-2, 1-1, 0-0)
PrzeczytajRelację LIVEze spotkania.
Komentarze