Ekscesy po meczu Aksam/Unia - Comarch/Cracovia
Do przykrych incydentów doszło po drugim meczu półfinału Polskiej Ligi Hokejowej Aksam/Unia Oświęcim - Comarch/Cracovia. Gospodarze nie potrafili pogodzić się z porażką 2-5. Gorąco było na lodzie i w boksie Cracovii, w którym pojawili się nieproszeni goście. Nie popisała się także publiczność.
Po końcowym gwizdku za łby chwycili się Patrik Prokop z Cracovii z Mariuszem Jakubikiem z Unii. Za moment doszło do przepychanki w przejściu za boksem Cracovii trenera gospodarzy, Charlesa Franzena z masażystą "Pasów" Krzysztofem Kozdronkiewiczem. To zaogniło sytuację.
Przy wąskim wejściu do boksu gości zakotłowało się - znaleźli się tam niemal wszyscy hokeiści obu zespołów. Na plecy swych kolegów wyskoczył napastnik Unii Lukasz Rziha i próbował zadać cios na oślep. Za moment ten sam Rziha łopatką kija podniósł leżący na lodzie kask hokeisty gości i ze wściekłością go kopnął. - Ten kask już nie wrócił do nas, został zniszczony przez kibiców Unii - rozkłada ręce dyrektor zarządzający Cracovii, Radomir Szafraniec.
Na trybunach wrzało. Tuż nad boksem przyjezdnych wisieli fani Unii, którzy nie mieli dobrych zamiarów. Oprócz stosunkowo łagodnego i powszechnie spotykanego okrzyku: "Jazda z kur... Oświęcim, jazda z kur ....!" było skandaliczne, antysemickie hasło: "Zrobimy z Wami, co Hitler zrobił z Żydami!"
- Gdyby na meczu piłkarskiej Ekstraklasy doszło do takich incydentów, to na następne spotkania obiekt zostałby zamknięty dla publiczności. Mam nadzieję, że w hokeju nie dopuścimy do takiej organizacyjnej samowolki - podkreśla wiceprezes Cracovii, Jakub Tabisz. - Rywale tak nas gościnnie przywitali, że w szatni na podłodze porozsypywali piasek, żeby naszym się łyżwy potępiły.
- W proteście zwracamy uwagę na cztery fakty - podkreśla Radomir Szafraniec z Cracovii. - Naruszono zasady bezpieczeństwa i organizacji samej imprezy. Tuż nad naszym boksem wisieli kibice Unii. Siły ochrony nie są wystarczające, by zapewnić bezpieczeństwo. Druga sprawa - w naszym boksie nie powinni się znaleźć członkowie sztabu szkoleniowego Unii, a znalazł się tam nie tylko pan Franzen, ale też jego asystent Waldemar Klisiak, który złapał za szyję naszego hokeistę - Patrika Prokopa. Franzen z kolei pchnął naszego masażystę, Krzysztofa Kozdronkiewicza. Z tego wywiązało się całe zajście. Tymczasem żelazna zasada, jaka wszędzie obowiązuje jest taka - najpierw schodzą goście, a później gospodarze.
<a href="http://www.interia.tv/video?id=1762962">Incydenty na meczu</a>
- Protest Cracovii będzie bezzasadny - uważa Waldemar Klisiak, asystent trenera Aksam/Unii. - Charles nie miał wyjścia, schodząc do szatni musiał przejść przez boks Cracovii. Zresztą, gdy wchodzimy na lodowisko na którąkolwiek z tercji, również przechodzimy obok siedzących już tam zawodników gości.
Waldemar Klisiak był świadkiem momentu, w którym doszło do starcia Franzena z Kozdronkiewiczem. - Widziałem to najlepiej, bo szedłem razem z Charlesem. Gdy zbliżyliśmy się do masażysty Cracovii, ten do naszego trenera zwrócił się po angielsku szyderczo: "Panie trenerze, chciałem panu pogratulować" - opowiada Klisiak. - Zapewne była to aluzja do tego, że Franzen nie chciał się pożegnać z trenerem Cracovii Rohaczkiem, ani też wziąć udziału w konferencji po pierwszym meczu w Cracovii. Nie będę ukrywał, że nasz trener jest dość porywczym człowiekiem, a zwłaszcza po przegranym meczu nie trzeba wiele, by go wyprowadzić z równowagi. Ta słowna zaczepka masażysty Cracovii, o którym nie wiedziałem nawet, że jest takim kozakiem, spowodowała awanturę, której już nie widziałem, bo odszedłem. Słyszałem tylko, że masażysta Cracovii został trącony barkiem tak, że aż sobie przysiadł na ławeczce. Podkreślam jednak - nasz trener został sprowokowany.
Cracovia w swym proteście podkreśli też bulwersujące przyśpiewki oświęcimskiej publiki. - Gdzie jak gdzie, ale w Oświęcimiu przyśpiewka: "Zrobimy z Wami, co Hitler zrobimy z Żydami" jest całkiem nie na miejscu, to spory eufemizm. Ja rozumiem emocje, gorycz po porażce, presję wyniku, ale takich haseł nie wolno skandować - protestuje Szafraniec.
W środę w Oświęcimiu Aksam/Unia po raz trzeci przegrała z Comarch/Cracovią, tym razem 4-5.
Michał Białoński / Interia.pl
Komentarze