Rudolf Rohaczek: To był SuperFinał
Pracuje w krakowskim klubie od listopada 2004 roku. Pod jego batutą Pasy w ciągu dziewięciu lat nigdy nie schodziły z podium, zdobywając 5 złotych, 2 srebrne i 2 brązowe medale. Od 6 lat krakowianie zawsze grają w wielkim finale. O kim mowa? O Rudolfie Rohaczku, który poprowadził Cracovię do 10. tytułu w historii klubu.
HOKEJ.NET: - Wyszedł pan zwycięsko z pojedynku czeskich trenerów. Trzeba jednak przyznać, że cały finał stał na naprawdę dobrym poziomie.
- Jeden z nas się cieszy, drugi jest smutny, ale obaj zmierzyli się w SuperFinale. Uważam, że jedna i druga drużyna pokazała wszystko, co miała najlepszego i sportową klasę. Ogromne podziękowania należą się zawodnikom obu drużyn, którzy grali twardo, po męsku, ale w duchu fair play. Ba, uważam, że tegoroczne finały były najlepsze od wielu, wielu lat. Zresztą pogratulowałem Jirziemu Reżnarowi, że znakomicie przygotował zespół.
Przed sezonem nikt na was nie stawiał, wasza droga przez cały sezon do tego momentu była nie była usłana różami, a raczej solidnymi cierniami...
- Ja powiem więcej - nikt nie miał tak ciężkiej drogi. Tegoroczne rozgrywki były niezwykle ciężkie, dlatego końcowy sukces smakuje wyjątkowo.
Z perspektywy całego meczu można odnieść wrażenie, że powrót do starego ustawienia z Damianem Słaboniem na środku pierwszej formacji i Sebastianem Kowalówką w trzeciej wyszedł Cracovii na dobre...
- Po takich meczach, w których najpierw się wygrywa, a potem przegrywa - trzeba coś zmienić. Jednak zrobiłem to po konsultacjach z zawodnikami. Podpytałem, gdzie czują się najlepiej, bo chciałem jak najlepiej wykorzystać ich umiejętności. Zmiany okazały się trafne i cieszę się, że tak się stało.
Graliście konsekwentniej od jastrzębian, potrafiliście ich wyczekać i skontrować...
- No tak. Dodam, że po raz kolejny świetnie bronił Rafał Radziszewski. Wspólnie z Leszkiem Laszkiewiczem zasłużyli na ogromne brawa i uznanie.
Jaka była recepta na końcowy sukces?
- Mądry właściciel, dobry asystent i zaangażowanie całego zespołu. To wszystko wsparte było ciężką i systematyczną pracą.
Notował Radosław Kozłowski
Komentarze