Unia i Polonia nadrobią zaległości
W niedzielę o godzinie 17.00 zostanie rozegrane zaległe spotkanie 10. kolejki PHL. Zajmująca ósme miejsce Unia Oświęcim podejmie plasującą się lokatę niżej Polonię Bytom. - Czeka nas mecz o z gatunku tych, które musimy wygrać. Zwycięstwo jest naszym obowiązkiem - przyznał Maciej Szewczyk, napastnik Unii.
W pierwszym meczu obu ekip biało-niebiescy rozbili bytomian 10:1, ale o tym wyniku nikt już raczej nie pamięta. Oświęcimianie wypunktowali bowiem rywali, którzy przyjechali do grodu nad Sołą w mocno osłabionym składzie.
Mariusz Kieca w pojedynku z czwartą drużyną poprzednich rozgrywek nie mógł skorzystać z usług Branislava Fabry'ego, Radka Meidla, Nikity Bucenki, Witalija Andriejkiwa, Jo Arayi, Pawła Suczkowa, a także Sebastiana Owczarka. Bez czołowych zawodników, bytomianie nie mogli myśleć o dobrym rezultacie.
- Dość powiedzieć, że Fabry z Meidlem strzelili połowę naszych bramek w sparingach. Zabrakło także trzech podstawowych defensorów. Cóż, po tym meczu ciężko o jakiekolwiek wnioski - mówił wówczas trener Polonii.
Jego zespół rozbił ostatnio HC GKS Katowice 11:2 i zapewne będzie chciał pokusić się o niespodziankę w meczu z Unią. A oświęcimianie ponieśli ostatnio cztery porażki, w których nie zdołali trafić do siatki.
- Ta niechlubna seria 270 minut bez gola ciągnie się za nami niemiłosiernie. Każda kolejna minuta czy nawet zmarnowana okazja, odkłada się w naszych głowach. Po kilku niewykorzystanych sytuacjach wszystko zaczyna się sypać. Wydaje mi się, że za bardzo chcemy strzelić tego gola, a potem popełniamy błąd, który rywal wykorzystuje bez najmniejszego trudu. To nasz główny problem - nie ukrywał Maciej Szewczyk.
I dodał: - Wierzymy, że w spotkaniu z Polonią w końcu się odblokujemy i odbudujemy pod względem psychicznym.
Być może nowy impuls drużynie da Jan Daneček. Czeski napastnik ma jutro zadebiutować w biało-niebieskich barwach.
Zabraknie z kolei Kamila Kalinowskiego. - "Kalina" znów ma złamany palec. Wydarzyło się to pod koniec spotkania z JKH GKS Jastrzębie. Pewne jest, że przez minimum dwa tygodnie jego towarzyszem będzie gips. Wielka szkoda, bo to naprawdę dobry zawodnik - przyznał.
Tymczasem na spotkanie z Cracovią powinien wrócić Marek Modrzejewski. - Trenuję już z pełnym obciążeniem, ale nie zagram jeszcze z Polonią. Nie chcę się spieszyć, bo wiem, że kolejny tego typu uraz może spowodować, że będę musiał zawiesić łyżwy na kołku- wyjaśnił 30-letni skrzydłowy. - Muszę jeszcze troszkę potrenować i nabrać pewności siebie, bo długa rozłąka z lodem niestety zrobiła swoje.
Rozjemcą jutrzejszego meczu będzie Sebastian Molenda. Na liniach pomagać mu będą Sebastian Adamoszek i Dariusz Pobożniak. Początek o godzinie 17.00.Bezpośrednią transmisję z tego spotkanie przeprowadzi portal ŚlaskieTV.
Komentarze