Nasza siła rażenia wzrosła
Rozmowa z Damianem Kapicą, najskuteczniejszym hokeistą MMKS Podhala Nowy Targ w trwającym sezonie Polskiej Hokej Ligi.
Efektowne zwycięstwo w Sanoku oraz minimalne porażki z JKH Jastrzębie i Cracovią Kraków to bilans waszych dotychczasowych występów w piątej rundzie. Jak go ocenić?
- Myślę, że na plus. W żadnych z tych spotkań nie byliśmy faworytem, więc każdy zdobyty punkt musi cieszyć. A my wywalczyliśmy ich cztery. Oczywiście zawsze mogło być lepiej. Popełniliśmy jednak proste błędy, które pozbawiły nasz szans na zwycięstwa w meczach z drużynami z Jastrzębia i Krakowa.
Tymi wynikami potwierdzacie regułę, że jesteście zespołem nieobliczalnym. Jak to tłumaczyć?
- Jakby nie patrzeć jesteśmy ciągle młodym zespołem, więc wahania formy mogą nam się jeszcze przytrafiać. Czasem sami siebie zaskakujemy. Potrafimy wygrać dwa mecze z mistrzem Polski z Sanoka, by w między czasie przegrać w kiepskim stylu w Tychach. Z drugiej strony lepiej, że takie wpadki przytrafiają nam się teraz. Mam nadzieję że w play-off nie będzie to miało już miejsca i w każdym ze spotkań będziemy grać na równym, dobrym poziomie.
A jak wytłumaczyć fakt, że od trzech lat Podhale nie potrafi wygrać z zespołem z Jastrzębia na swoim lodowisku? Kto jak kto ale Pan powinien mieć najlepszą wiedzę w tym temacie. W końcu jeszcze w ubiegłym roku grał Pan w tym zespole.
- To, że grałem to większego znaczenia nie ma. W porównaniu z zeszłym sezonem to już trochę inny zespół. Jest nowy trener, nowi zawodnicy. Na pewno jednak ta drużyna charakteryzuje się tym, że ma swój styl. Gra bardzo poukładany hokej, agresywny, co sprawia nam sporo problemów. Niemniej już w tym ostatnim spotkaniu było blisko aby wygrać z nimi. Niestety w decydującym momencie zabrakło „chłodnych" głów.
Uważa Pan, że w play-off najlepiej byłoby jak najdłużej unikać zespołu JKH?
- Nie. Nie ma sensu kalkulować. Na kogo by się nie trafiło i tak w play-off trzeba być już w najwyższej formie.
Piątą i szóstą rundę drużyny traktują jako okres przejściowy do tego by jak najlepiej przygotować się do play-off i wyłapać ostatnie mankamenty. A jaka jest wasza największa bolączka na dzisiaj, Pana zdaniem?
- Przede wszystkim wyprowadzanie krążka z własnej tercji. Przytrafia się nam przy tym wiele błędów, które na ogół bardzo dużo nas kosztują. To koniecznie musimy wyeliminować. W play-off każdy taki błąd może mieć kolosalne znaczenie dla losów spotkania.
Patrząc na indywidualne statystyki to właśnie Pan jest najskuteczniejszym zawodnikiem Podhala z 24 bramkami i 22 asystami. Satysfakcjonują Pana te statystyki?
- Nie narzekam. Wiadomo, że zawsze mogłoby być lepiej, ale nie zawsze wszystko wychodzi tak jak by się chciało.
Sezon zaczął Pan w pierwszej formacji mając u boku Dariusza Gruszkę i Krystiana Dziubińskiego. Kilka meczów temu trener Marek Ziętara przesunął Pana do drugiej formacji, gdzie partnerują Panu Piotr Kmiecik i Kasper Bryniczka. Wydaje się, że wyszło to na dobre całej drużynie.
- To była dobra decyzja. Pozwoliła zwiększyć naszą siłę rażenia. Teraz ciężar zdobywania goli nie spoczywa tylko na pierwszym ataku. Z Darkiem i Krystianem tak naprawdę uczyliśmy się siebie nawzajem. Różny dawało to efekt. Z kolei z Kasprem i Piotrkiem znamy się można powiedzieć jak łyse konie. Graliśmy razem w jednej formacji przez całe dzieciństwo. Rozumiemy się bez słów. Myślę, że to widać na lodzie.
Dobre występy w lidze, powodują, że staje się Pan coraz pewniejszym punktem reprezentacji Polski. Liczy Pan na udział w Mistrzostwach Świata?
- Do mistrzostwo jest jeszcze sporo czasu i dużo może się wydarzyć. Na pewno będą jeszcze przetasowania. W żadnym stopniu nie czuje się pewniakiem. Oczywiście byłoby wielką sprawą wystąpić w Mistrzostwach przed swoją publicznością. Decyzję jednak podejmuje trener.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze