Szopiński: Zagraniczny golkiper powinien być liczony "za dwóch"
Najnowszy przepis wprowadzony przez zarząd Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, dotyczący przymusowego stawiania na polskich golkiperów, spotyka się z negatywną opinią środowiska hokejowego. Najpierw skrytykowali go byli bramkarze Mariusz Kieca i Tomasz Wawrzkiewicz, a teraz do tego grona dołączył Jacek Szopiński.
W myśl nowych rozwiązań połowę spotkań sezonu zasadniczego musi rozegrać polski bramkarz. Związkowi działacze chcą w ten sposób zadbać o naszych bramkarzy i dać im szansę ogrania się.
Postulatorami tego pomysłu, który został zaczerpnięty z KHL, są kierownik wyszkolenia PZHL Tomasz Rutkowski i Kirył Korenkow, który w naszej reprezentacji zajmuje się specjalistycznym treningiem bramkarskim.
Dodajmy, że podobne rozwiązywanie obowiązywało już w Rosji, ale tam szkolenie młodzieży jest na wyższym poziomie, a co za tym idzie – wybór wykwalifikowanych bramkarzy jest większy.
– Nie wiem, czy taki przepis wszedł w życie, bo do żadnego z klubów nie wpłynęła stosowna uchwała. Środowisko hokejowe już dawno powinno być poinformowane na ten temat. Póki co pojawiają się plotki, spekulacje, a tak przecież nie powinno być – podkreślił Jacek Szopiński, przed laty świetny napastnik, a obecnie trener Orlika Opole.
– Teraz można zapytać, co stanie się wówczas, gdy ów Polak dozna kontuzji? – zapytał retorycznie.
– Dużo lepszym rozwiązaniem byłby powrót do starego, sprawdzonego rozwiązania, czyli liczenia zagranicznego golkipera za dwóch obcokrajowców. Nie muszę przypominać, że jeszcze kilkanaście lat temu polscy bramkarze nie mieli większego problemu, by wygrać rywalizację z zagranicznymi rywalami. Bronił Tomek Jaworski, Mariusz Kieca, Marek Batkiewicz czy Tomek Wawrzkiewicz. Później dołączyli jeszcze Sobecki i Radziszewski – przyznał 51-letni szkoleniowiec, zaznaczając, że zdrowa konkurencja nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
– Jeśli Polak chce bronić, to powinien ciężko pracować i udowodnić, że jest lepszy od zagranicznego golkipera. Każdy trener rozliczany jest z wyniku i uważam, że taki przepis mocno ingeruje w naszą pracę. Nikt nie chcę na siłę wstawiać do bramki słabszego golkipera.
Szopiński zwrócił także uwagę na jeden bardzo ważny fakt - szkolenie młodzieży. Jego zdaniem od niego powinna rozpocząć się reforma polskiego hokeja.
–W tej chwil to priorytet, bo narybku jest coraz mniej. To samo tyczy się do specjalistycznej pracy z bramkarzami, ponieważ ci często są pozostawieni sami sobie. Nie ma kto im doradzić, pokazać nowych rozwiązań. Zacznijmy od tego, a nie od wprowadzania przepisów, które nijak się mają do naszej sytuacji– kończy Szopiński.
Komentarze