Gruszka: Mamy chłodne głowy
Rozmowa z Dariuszem Gruszką, jednym z liderów TatrySki Podhala Nowy Targ, który w klubowej klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników zajmuje drugie miejsce z dorobkiem 11 goli i 14 asyst.
Liczba 100 z czym Ci się kojarzy?
- Hmm. Nie wiem. Może z ilością goli jaką zdobyłem w dotychczasowej karierze? Kiedyś, parę lat temu z Krystianem Dziubińskim liczyliśmy swoje bramki i wówczas naliczyłem ich koło 80. Teraz dobiłem do setki?
Tego nie sprawdziliśmy, ale wiemy na pewno, że Twój gol zdobyty w ostatnim meczu z Orlikiem Opolem był „setną" bramką „Szarotek" w tym sezonie...
- Ooo. Przyznam, że jakoś nie zwróciłem na to uwagi. Umknęło to też najwyraźniej naszemu kapitanowi Jarkowi Różańskiem, który nie zwykł zapominać o takich rzeczach. Wiadomo, „okrągłe" gole zawsze rodzą pewne zobowiązania wobec kolegów z drużyny.
Za wami 20 ligowych spotkań. Dały wam one we znaki? Dwutygodniowa przerwa się przyda?
- Na pewno. Bardziej jednak chodzi o to by głowy odpoczęły. Fizycznie nie była to specjalnie mordercza dawka. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i sił mamy pod dostatkiem. Za to psychicznie nie było łatwo. Wiadomo, spora presja ciążyła na nas w związku z awansem do „szóstki" po podziale ligi. Mieliśmy świadomość jak istotna jest to sprawa. Nie chcieliśmy zawieść naszych kibiców, trenerów, sponsorów, władz klubu, ale i samych siebie. W dodatku liga w tym sezonie jest bardzo zacięta. O sześć miejsc, walczyło i dalej walczy osiem zespołów. Każdy mecz niósł za sobą spory ciężar. Na szczęście zdołaliśmy go udźwignąć. Jesteśmy w „szóstce", wywalczyliśmy awans do Pucharu Polski. Pierwsze postawione przed nami cele, udało się nam zrealizować.
Zawsze po tak długiej przerwie rodzi się wątpliwość czy zdołacie utrzymać dyspozycję jaką prezentowaliście dotychczas...
- Zgadza się. Dłuższa przerwa może wybić z rytmu. Osobiście bardzo tego nie lubię. Już dwa, trzy dni przerwy w treningach, powoduje, że ciężko mi potem wskoczyć znów na właściwe tory. Mamy jednak świetnych szkoleniowców, którzy na pewno zadbają o to by tę przerwę wykorzystać w jak najlepszy sposób. Musimy im tylko zaufać.
Przed rozpoczęciem sezonu raczej mało kto zakładał, że możecie spisywać się aż tak dobrze. Dla was samych wasza forma też jest zaskoczeniem?
- Przede wszystkim zaskoczeniem jest tak wyrównana liga. Osiem drużyn prezentuje bardzo zbliżony poziom. Oczywiście Cracovia i Tychy potencjałem przewyższają wszystkich, ale jak pokazały dotychczasowe mecz, te zespoły też mają problemy w meczach z teoretycznie słabszymi od siebie rywalami. A nasza dyspozycja? Na pewno nie jest dziełem przypadku, tylko efektem ciężkiej pracy jaką wykonaliśmy w lecie i jaką wykonujemy każdego dnia na treningach. Oby tak dalej!
W czym tkwi tajemnica serii zwycięstw we własnej hali?
- Nawet gdybym wiedział, to i tak bym pewnie nie zdradził. A na poważnie, to ciężko odpowiedzieć. Zawsze w meczach na swoim lodowisku, każdej drużynie jest łatwiej. My w dodatku mamy duże wsparcie w naszych kibicach, których z każdym meczem przybywa.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W waszym przypadku jest podobnie? Apetyt się wyostrzył? Gdzieś tam z tyłu głowy pojawiają się pierwsze myśli o mistrzostwie?
- Gdybyśmy już teraz zaczęli o tym myśleć, to mogłoby to przynieść opłakanie skutki. W dążeniu do celu, trzeba mieć chłodną głowę. Spokojnie podchodzimy do tematu. Oczywiście wyniki jakie do tej pory osiągamy pozwalają mieć nadzieję, na to, że stać nas na dużo, ale tak jak mówię, na ten moment skupiamy się na kolejnych czekających nas meczach. W przyszłość za daleko nie wybiegamy.
Po 10 latach staniecie przed szansą walki o Puchar Polski. Dotychczasowe wyniki w lidze, pokazują, że stać was aby sięgnąć po to trofeum...
- Jak najbardziej. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do play-off, w Pucharze będzie tak naprawdę liczyć się dyspozycja dnia. Dlatego jestem zdania, że szanse każdego z czterech zespołów, które awansowały do tych rozgrywek są takie same.
Mimo, że jesteś jednym z najskuteczniejszych zawodników w lidze, nie znalazłeś uznania w oczach selekcjonera Jacka Płachty i zabrakło Ciebie w gronie powołanych na najbliższy turniej EIHC naszej reprezentacji Jesteś tym zawiedziony?
- Nie, nie jestem zawiedziony. Szanuję decyzję trenera. Dostałem powołanie w sierpniu. Z powodu kontuzji nie wziąłem jednak w nim udziału. Teraz selekcjoner zdecydował się na innych zawodników, co nie znaczy, że przy kolejnym powołaniu jego wybór nie padnie na mnie.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze