Dołęga: - Zadecydował pierwszy mecz w Toruniu. Wywiad z kapitanem Nesty Mires Toruń.
Po ostatnim meczu fazy play-out poprosiliśmy o komentarz "na gorąco" kapitana toruńskiej drużyny - Jarosława Dołęgę. Zawodnik podsumowuje rozgrywki o utrzymanie i podkreśla co zawiodło.
Hokej.Net: Przegrana 5:1 w Gdańsku w decydującym meczu, a cała seria 4:2. Jak podsumujesz te wszystkie mecze?
Jarosław Dołęga: Ciężko coś powiedzieć w takiej sytuacji... przyjechaliśmy tutaj z wiarą, że możemy wygrać. Początek mieliśmy super, ale bramka nie mogła paść. Później 14 sekund przed końcem I tercji straciliśmy bramkę. Wyszliśmy na druga tercję z nastawieniem, że możemy to odrobić, dostaliśmy jednak 3 kary, straciliśmy z tego dwie bramki, było 3:1 po dwóch tercjach. Próbowaliśmy to odrobić, poszliśmy na całość, skontrowali nas dwa razy i przegraliśmy ten mecz. Myślę, że o losach tego play-outu zadecydował pierwszy mecz u nas w Toruniu, który przegraliśmy. Gdyby ten mecz był wygrany to by była inna sytuacja, ale niestety taki jest sport.
HN: W pierwszym meczu kontuzji doznał Bartosz Fraszko, czy jego brak był odczuwalny dla drużyny?
JD: Bardzo odczuwalny, jeden z najlepiej punktujących zawodników w naszej drużynie. Była to duża strata. Bartek miał super sezon, ale w Gdańsku też nie grał Polodna, musieliśmy sobie radzić bez niego, przegraliśmy trudno, czekamy co dalej.
HN: W każdym meczu było bardzo dużo wykluczeń, czy to mogło mieć wpływ na wynik?
JD: Tak, to są takie mecze gdzie gra się „o życie” i wykluczenia się wliczone w to, ale z naszej strony ich było za dużo. Straciliśmy przez to bardzo dużo sił, grając na 3 „piątki” to da się odczuć później.
HN: Sądzisz, że byliście w stanie wygrać tą rywalizację, czy Gdańsk był znacząco lepszy?
JD: To były dwie bardzo wyrównane drużyny, myślę, że dyspozycja dnia dawała komfort w poszczególne dni, ale u nas też duża liczba kar jak to wcześniej powiedziałem. Gdańsk miał też dużo kar, ale nie potrafiliśmy wykorzystać tych wszystkich przewag, a rywale w pierwszym meczu u siebie wykorzystali 6/7 przewag, ale ta siódma była w samej końcówce i już nic nie dawała. Myślę, że w tym elemencie właśnie nas ograli.
HN: Czy wiadomo co dalej z hokejem w Toruniu?
JD: My nic nie wiemy. Jesteśmy bardzo źli na to co się stało, ale teraz chcemy odpocząć i później dowiedzieć się co będzie dalej i co robić.
HN: Dziękuję i mimo wszystko powodzenia.
JD: Dzięki.
Rozmawiał: Mikołaj Pachniewski
Komentarze