David Zabolotny: Bobrowski to maszyna do bronienia
O pechowym samobóju, o awansie na zaplecze Elity, o kolegach z bramki i innych ciekawych sprawach, po meczu JKH - SMS opowiedział nam hokejowy poliglota.
Jak się czujesz po meczu?
Nie jestem zmęczony. Nie lubię takich meczów, kiedy przed moją bramką nie dzieje się zbyt dużo. Jest to o tyle jeszcze trudniejsze, ponieważ trzeba być cały czas skoncentrowanym a na bramkę pada jeden strzał na trzy-cztery minuty. Bramkarz nie jest dobrze rozgrzany i wtedy można popełnić jakiś głupi błąd i dostać gola.
Zawodnicy SMS większość swoich meczów rozgrywają w strefie obrony. Czy takie szkolenie młodzieży ma sens?
Powiem tak, jestem byłym zawodnikiem SMS-u i absolwentem szkoły. Mimo, że wszyscy dookoła mówią, że to nie ma sensu, to moim zdaniem dla chłopaków to jest naprawdę fajna sprawa. PHL to najwyższy poziom hokeja w Polsce i bardzo dobrze, że chłopaki mogą grać na tym poziomie. Na pewno dużo na tym zyskają, bo dla nich te mecze też są bardzo ciężkie i na pewno mają stres. Na przykład Oskar Prokop, który dzisiaj bronił w SMS, przed sezonem podpisał kontrakt w JKH. Dzisiaj miał bardzo dużo pracy.
Jak oceniasz poziom bramkarzy SMS teraz a jak to było w twoich czasach?
Wydaje mi się, że w Polsce młodzi bramkarze naprawdę trzymają poziom. Odkąd pamiętam jak przyszedłem do SMS-u, to była tam dobra konkurencja. Chłopaków, którzy są obecnie w szkole też znam i moim zdaniem są dobrzy. Muszą tylko cały czas ciężko trenować i na pewno będą mieli miejsce w ekstraklasie po zakończeniu szkoły.
Kiedy byłeś jeszcze chłopcem, pewno miałeś swojego idola hokejowego – zmieniło się coś?
Cały czas moim idolem bramkarskim jest Siergiej Bobrowski. Dla mnie to jest maszyna do bronienia a nie bramkarz. Staram się niektóre rzeczy u niego podpatrzeć. Wiadomo, że on jest na całkiem innym wyższym poziomie niż ja, ale bardzo fajnie jest jego oglądać.
Twoim zdaniem, czy to jest dobry przepis, że co najmniej 50% ogólnego czasu gry w całym sezonie musi rozegrać bramkarz posiadający obywatelstwo polskie?
Jest to i dobre i niedobre. Dla młodych bramkarzy, takich jak ja, to może być dobrze, ale moim zdaniem, powinna być zdrowa konkurencja i powinien zawsze bronić bramkarz, który ma lepszą dyspozycję dnia. Tak, że jeżeli chodzi o ten przepis, to ja bym powiedział, że nie jest dobry.
Zawsze wspominałeś konkurencję o miejsce w bramce raczej jako współpracę czy przyjaźń. Jak jest teraz z Tomášem Fučíkiem?
Z Tomkiem naprawdę bardzo się lubimy, on jest super chłopak. Z każdym bramkarzem który był tutaj w Jastrzębiu, czy z Przemkiem Odrobnym czy przez jak był przez chwilę Robert Slipčenko czy później z Mate Tomljenovićem miałem dobre relacje i tak naprawdę ta konkurencja między nami jest na przyjacielskich zasadach. Wszyscy się nawzajem wspieramy.
Zostałeś powołany do reprezentacji Polski na mecz z Węgrami, jak myślisz czy uda Ci się zagrać?
Dla mnie na pewno dużym wyróżnieniem jest to, że już od jakiegoś czasu zostaję powoływany do reprezentacji. Marzeniem każdego bramkarza jest być podstawowym bramkarzem. Moim zdaniem, będzie bardzo ciężko tam zagrać, bo są tam dwaj bardzo dobrzy bramkarze i Murray i Kosowski, ale na pewno zrobię wszystko, aby pokazać się trenerowi jak najlepiej i będę dawał wszystko z siebie na treningach.
Stałeś się kiedyś „gwiazdą” Youtube, kiedy strzeliłeś sobie gola. Jak to dziś wspominasz?
Tak jak mówiłem, kiedyś miałem wywiad na ten temat. Próbowałem o tym oczywiście zapomnieć jak najszybciej. Nie da się o tym w stu procentach zapomnieć, ale wtedy moim zdaniem, można pokazać swoją siłę woli. Czyli to jaki jesteś mocny psychicznie, że po takim czymś potrafisz się podnieść, a to na pewno jest ciężkie i trudne. W ogóle to sytuacja była wtedy u nas w klubie skomplikowana, bo Mate Tomljenović był kontuzjowany i ja musiałem stać cały czas na bramce. Trochę mi to pomogło, bo na następny mecz graliśmy przeciwko Tychom, przegraliśmy chyba tylko 0:1, zagrałem dobre zawody i moim zdaniem to mi też bardzo dużo pomogło w tamtym czasie.
A jakie masz najlepsze hokejowe wspomnienie?
W sezonie 2012/13 - zdobycie mistrzostwa świata w Doniecku na Ukrainie z reprezentacją U20. Awansowaliśmy wtedy na zaplecze Elity. To było super przeżycie i mam nadzieję, że to nie jest moje jedyne i ostatnie uczestnictwo w reprezentacji.
Ciągle jesteś młodym zawodnikiem. Myślisz o spróbowaniu gry za granicą?
Tak, mam też obywatelstwo niemieckie , jestem urodzony w Niemczech, mam też niemieckiego agenta. Na pewno będę chciał spróbować swoich sił za granicą. Zobaczymy dalej jak to się potoczy. W tym roku w marcu kończy mi się kontrakt, tak naprawdę nie wiadomo co będzie ze mną, czy zostanę w Polsce czy wyjadę za granicę.
Dlaczego grasz z numerem 72?
Jak przychodziłem do Jastrzębia to myślałem nad numerem 29, ale to było wtedy zarezerwowane przez Mateusza Danieluka, dlatego wziąłem numer 72, z którym numerem gra Siergiej Bobrowski.
Iloma językami mówisz?
Znam angielski, niemiecki, czeski i polski.
A w jakim języku myślisz?
Oczywiście po polsku.
Skąd znajomość tylu języków?
Czeski poznałem ponieważ od małego, kiedy byłem jeszcze w podstawówce zacząłem jeździć na treningi z trenerem Rostislavem Haasem, który teraz jest trenerem bramkarzy w Slovanie Bratyslava w KHL. Jeżdżę na te treningi cały okres przygotowawczy letni... no i ogólnie bardzo szybko łapię języki. Niemiecki bo mieszkałem w Niemczech, mieszkaliśmy tam do piątego roku życia, mam też brata który jest cały czas w Niemczech, rodzice też mówią w tym języku. No a angielski złapałem, bo spodobał mi się ten język.
Dziękujemy i życzymy powodzenia.
Rozmawiały: Daria Martsinovich i Iryna Bushta
Komentarze