Baranyk: Nadal walczymy o "szóstkę"
Czeski skrzydłowy - Milan Baranyk po przegranym meczu w Gdańsku opowiedział o swoich odczuciach dotyczących meczu, a także zapowiedział walkę do końca o awans do "szóstki".
Ekipa z Barlickiego przegrała wtorkowe starcie z MH Automatyką Gdańsk 1:5. Hokeiści z województwa opolskiego mimo ambitnej walki nie zdołali przeciwstawić się gospodarzom.
- Był to dla nas ważny mecz, o tak zwane „sześć punktów” i bardzo chcieliśmy go wygrać, niestety nie udało się. Próbowaliśmy walczyć, ale popełniliśmy błędy i można powiedzieć, że dostaliśmy bramki na własne życzenie – rozpoczął Czech.
Mimo wyrównanej pierwszej tercji i dobrego początku drugiej odsłony opolanie nie dotrzymali kroku gospodarzom i zaczęli popełniać proste błędy, co skutkowało stratą kolejnych bramek.
- Nie wiem z czego wynikały nasze błędy. Na pewno nie może być mowy o zmęczeniu bo mieliśmy teraz przerwę. Wiadomo, że wyjazd do Gdańska jest trudny, ale każda drużyna musi tutaj przyjechać i grać więc nie może to być usprawiedliwienie. Jestem rozczarowany po tym meczu – kontynuował Baranyk.
Drużyna z Opola nadal występuje w bardzo okrojonym składzie, trener Szopiński ma do dyspozycji 16 zawodników z pola, co na pewno przy grze z mocniejszym przeciwnikiem jest bardzo wyczerpujące dla hokeistów.
- Niestety gramy na trzy ataki, ale dziś akurat nie możemy mówić o tym, że byliśmy zmęczeni. Liga miała 2,5 tygodnia przerwy i mogliśmy nieco wypocząć. O wzmocnienia należy pytać prezesów, nie zależy to od nas – tłumaczył skrzydłowy.
Mimo niekorzystnych wyników i powiększającej się straty do „szóstki” hokeiści Orlika mają szanse na bezpośredni awans do fazy play-off, czy sami wierzą, że się to uda?
- „Nadzieja umiera ostatnia”, za kilka dni święta potem znowu będzie przerwa i będziemy ciężko pracować. Może uda się żeby dołączyli do nas nowi zawodnicy, ale to już pytanie do prezesów. Sezon się nie kończy, jest dopiero w połowie, będzie ciężko dogonić Gdańsk, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy bo awansować do play-offów – zakończył Baranyk.
Komentarze