MŚ U20 Dywizji IB: Wypowiedzi po meczu Polska – Węgry
O tyskim turnieju, zadowoleniu z wyniku, pozostawieniu na lodzie serca oraz o Henryku Gruthcie mówili nasi rozmówcy w wypowiedziach zebranych po zakończeniu wygranego przez Polskę meczu z Węgrami, który zapewnił naszej reprezentacji srebrny medal.
Grzegorz Klich, asystent trenera reprezentacji Polski U20
Drugie miejsce tej drużyny nie jest złą lokatą. Pamiętajmy, że zespół oparty na rocznikach, które tutaj występowały, czyli 1999/2000 w kategorii juniora młodszego spadł do niższej dywizji. Teraz ta sama grupa biła się do samego końca o awans. Nie można powiedzieć, że to był zły turniej dla nas. Wiadomo, że wszyscy zawsze oczekują awansu, ale nie każdy wie jaka jest sytuacja w środku, czym dysponujemy jeżeli chodzi o potencjał ludzki. Od tego trzeba uzależniać ewentualne żądanie sukcesu. Jako sztab trenerski jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy. Dzisiaj ci chłopcy pokazali, że stać ich było na walkę o pierwsze miejsce. Zabrakło niewiele. Albo dziesięciu sekund w meczu ze Słowenią, gdzie dostaliśmy bramkę w dogrywce, albo dobrego spotkania z Włochami. Po stronię plusów na pewno trzeba zapisać koncentrację do samego końca. Zwracaliśmy na to uwagę i zespół to zrealizował. Podsumowując, jesteśmy zadowoleni z postawy chłopaków i z przebiegu całego zgrupowania.
Wytyczną pracy z juniorami jest ilość zawodników, którzy przebiją się do kadry seniorskiej, czyli najważniejszej jednostki w całej hierarchii reprezentacji. Ta liczba określa poziom szkolenia, i to nie tylko szkolenia w kadrze narodowej U20, ale przede wszystkim w klubach, tam gdzie odbywa się codzienna praca. W przyszłym roku w kategorii do lat 20 powinniśmy mieć dobrą drużynę, która będzie walczyć o wyjście z tej dywizji.
Sebastian Lipiński, wybrany najlepszym zawodnikiem reprezentacji Polski U20
Nasze ostatnie mecze na tych mistrzostwach były najlepsze. Dzisiaj pokazaliśmy, że możemy wygrywać z każdym w tej dywizji. Niestety początek turnieju nie ułożył się po naszej myśli, ale przynajmniej końcówka była taka jak wszyscy oczekiwali. Wywalczenie srebrnego medalu w tej sytuacji, w której byliśmy wydaje mi się bardzo dużym osiągnięciem. Tym bardziej, że ludzie przestali już w nas wierzyć po przegranych z Włochami i ze Słowenią. My jednak pokazaliśmy wszystkim siłę charakteru i to, że nigdy się nie poddajemy. Moim zdaniem wywalczyliśmy zasłużenie to drugie miejsce.
Teraz możemy tylko gdybać, co by było, gdybyśmy przetrwali te 10 sekund dogrywki ze Słowenią. Trzeba się cieszyć z tego co mamy. W tej sytuacji, którą mieliśmy przed tym ostatnim spotkaniem i przy założeniu, o którym wszyscy dookoła mówili, że przyjdzie nam się zmierzyć z najlepszą drużyną na tych mistrzostwach, to trzeba przyznać, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty i zasłużyliśmy na to zwycięstwo.
Nie zawsze udaje się wykorzystać wszystkie szanse, które się pojawiają. Dzisiaj akurat tak było, co zaowocowało takim, a nie innym wynikiem. Ja będę powtarzał cały czas, że trzeba się cieszyć z tego, co udało nam się zrobić.
Dominik Olszewski, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu
To już chyba czwarty rok z rzędu kiedy zajmujemy drugie miejsce. Poprzednie lata zawsze pokazywały, że ten ostatni mecz nie należał do nas, ale teraz było inaczej. Turniej był bardzo wyrównany, walka trwała do końca, a to Węgrzy przejęli w tym roku od nas tą klątwę ostatniego meczu.
Nie oglądaliśmy się w tym spotkaniu na nikogo. Chcieliśmy go po prostu wygrać dla siebie nawzajem. Pamiętajmy, że dla wielu z nas był to ostatni występ w juniorskiej kadrze. Zależało nam, żeby godnie pożegnać się tym etapem kariery.
Moim zdaniem Węgrzy już przedwczoraj zdali sobie sprawę, że nie osiągną tego co chcieli. Myśleli, że mają pewny awans wychodząc z wynikiem 4:1 na trzecią tercję meczu ze Słowenią, a tymczasem przegrali to spotkanie.
Pamiętajmy, że byliśmy gospodarzami tego turnieju. Nam po prostu nie wypadało poddać się w ostatnim meczu. Przyszli ludzie nas oglądać, przyjechali nasi rodzice, my nie mogliśmy odbębnić tego spotkania, bo już było po awansie. Byliśmy zobligowani zagrać najlepszy hokej, na jaki nas było stać.
Nie wiemy, czy jeszcze kiedyś uda nam się spotkać w karierze w tym składzie. Chciałbym podkreślić, że atmosfera między nami była znakomita i to nie tylko tu na mistrzostwach. Tak już było od wakacji przez listopadowe zgrupowanie, a kończąc na obozie przed mistrzostwami. Tworzyliśmy jedną, fajną, dużą rodzinę.
Podsumowując cały turniej to jesteśmy zadowoleni. Cieszymy się z tego drugiego miejsca. Mistrzostwa były tak wyrównane, że każda z ekip mogła awansować. Myślę, że dzisiaj z triumfu cieszą się ci, którzy byli najskuteczniejsi.
Marcell Révész, napastnik reprezentacji Węgier, który otrzymał karę meczu w 32. minucie, na co dzień grający w szwajcarskim GCK Lions Zurych, którego trenerem jest Henryk Gruth
Pan Gruth jest niesamowitym trenerem. Zawsze znajduje czas na indywidualną rozmowę z zawodnikiem i nigdy nie odmawia pracy nad poprawą umiejętności każdego gracza. Ma świetny warsztat i potrafi go wykorzystać. Pracując z nim nie sposób zostać na tym samym poziomie. Naprawdę mogę o nim mówić tylko w samych superlatywach.
To jest bardzo skromny człowiek. Nie chwali się swoimi osiągnięciami. Jak przyjechaliśmy tutaj z reprezentacją, to od razu zauważyłem, że jego bluza wisi wysoko pod dachem hali, co oznacza, że jest legendą miejscowego klubu. Nie wiedziałem też, że jest członkiem Galerii Sław IIHF. On po prostu nigdy nie mówi takich rzeczy, a w to miejsce skupia się nad pracą z nami.
Co do tego jak ułożyło się nasze środowe spotkanie ze Słowenią, to nie ma co ukrywać, byliśmy zawiedzeni. Ale pozbieraliśmy się, trzeba żyć dalej i walczyć tak, by w przyszłości takie rzeczy nie miały już miejsca.
Komentarze