Puchar Wyszehradzki to tylko preludium do stworzenia silnej międzynarodowej ligi
Mirosław Minkina, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie wyjawił w wywiadzie udzielonym stacji radiowej RMF FM szczegóły planu dotyczącego udziału polskich drużyn w Pucharze Wyszehradzkim. Docelowo rozgrywki miałyby przekształcić się w silną międzynarodową ligę.
Już od przyszłego sezonu w Pucharze Wyszehradzkim do klubów słowackich i węgierskich dokooptowane mają być zespoły z Czech i Polski. Działacze skłaniają się ku koncepcji oddelegowania dwóch drużyn z każdego kraju tak, by powstały dwie grupy po cztery zespoły. Oczywiście, kluby reprezentujące ten sam kraj nie grałyby ze sobą w pierwszej części.
W celu zapewnienia odpowiedniej jakości udział w pucharze dotyczyłby dwóch najlepszych drużyn w kraju. Rozgrywki zaczynałyby się w sierpniu. W fazie grupowej do rozegrania byłyby trzy spotkania, czyli bez systemu rewanżów. To powodowałoby, iż klub grałby albo dwa mecze u siebie, a jeden na wyjeździe, albo odwrotnie. Po ustaleniu końcowej kolejności fazy grupowej następowałyby rozgrywki pucharowe według klucza: 1-4, 2-3, 3-2, 4-1. W dalszej kolejności dochodziłoby do półfinałów i wielkiego finału. Po pierwszych meczach sierpniowych, kolejne spotkania odbywałyby się w listopadzie, a zakończenie miałoby miejsce na przełomie stycznia i lutego.
Określone zostały już nawet kwestie finansowe tego przedsięwzięcia. Wpisowe oscylować będzie wokół kwoty 5 tysięcy euro.
–Pieniądze mają wracać do klubów – mówi Minkina – Tak naprawdę kwotę tysiąca euro pochłoną sprawy organizacyjne, ale pozostała część wpisowego ma wchodzić w pulę nagród. Zwycięzca pucharu miałby otrzymać 25 tysięcy euro. Pozostałe ekipy w zależności od osiągniętych wyników również byłyby odpowiednio nagradzane.
Docelowo działacze myślą o powołaniu do życia Ligi Wyszehradzkiej. Jej rozgrywki z pewnością wpłynęłyby na funkcjonowanie rozgrywek krajowych, z doprowadzeniem do ich zaprzestania w obecnie formie włącznie.
–Zobaczmy co dzieje się na świecie. W USA, czy w Kanadzie nikt nie gra o mistrzostwo tych krajów, tylko o Puchar Stanleya. W Rosji i krajach ościennych priorytetem jest Puchar Gagarina – przekonuje Minkina.
Powołanie do życia ligi z udziałem drużyn z Polski, Czech, Słowacji i Węgier to szansa dla ośrodków borykających się dziś z problemami, na ustabilizowanie swojej pozycji w rodzimym hokeju.
–Liga Wyszehradzka to większe możliwości pozyskania strategicznych sponsorów – tłumaczy Minkina – Grupa Wyszehradzka sprawnie działa na poziomie politycznym, gospodarczym i turystycznym. Uzupełnieniem byłaby współpraca na gruncie sportowym, łącząca się przecież z pozostałymi dziedzinami aktywności. Jest to przepływ kibiców, związany z nawiązywaniem wzajemnych relacji w obszarze grupy i rozwojem turystyki.
Prezes PZHL widzi w sporcie ważny aspekt budowania wzajemnych więzi środkowoeuropejskich, które pozwolą określić tożsamość regionalną mieszkańców państw skupionych w grupie krajów wyszehradzkich, „wciśniętych” między dwie wiodące siły naszego kontynentu, czyli wschód i zachód.
–Polska racja stanu wymaga, byśmy odgrywali poważną rolę w tej części Europy jako czynnik stabilizujący część wschodnią i zachodnią – mówi Minkina – Trzeba budować silną pozycję środkowej Europy. Sport może odegrać dużą rolę w kształtowaniu tejże świadomości regionalnej. Z wykształcenia jestem historykiem, także patrzę na różnego rodzaju kwestie i rozumiem je w szerszym kontekście.
Faktycznie słowom prezesa PZHL trudno odmówić zasadności. Współpraca sportowa państw środkowej Europy powinna być dobrym nośnikiem reklamowym dla ewentualnych sponsorów ligi, którzy działają na obszarze , na którym funkcjonowałaby Liga Wyszehradzka, wykraczającym poza obręb danego państwa.
–W moim przekonaniu to mogłaby być taka Wyszehradzka Liga Nafciarzy – rozważa Minkina –Mamy Orlen, który mocno inwestuje w rynek czeski. U naszych południowych sąsiadów jest Slovnaft, a Węgrzy mają firmę MOL, która już jest mocno zaangażowana w tamtejszą ligę krajową. Gdyby udało się namówić tych trzech gigantów, to bylibyśmy w stanie stworzyć naprawdę ciekawy produkt. Liga gwarantowałaby reklamę w takich ośrodkach europejskich jak Budapeszt, Bratysława, Koszyce, a to umówmy się ma już niemały wymiar.
Firma MOL była sponsorem tytularnym węgierskiej ekstraklasy do 2017 roku. Obecnie funkcje tę przejął Erste Bank, ten sam, który występuje w nazwie ligi EBEL (fot. jegkorongblog.hu).
Prezes Minkina przedstawił zarys systemu Ligi Wyszehradzkiej, który obejmowałby tak naprawdę trzy poziomy rozgrywkowe. Oprócz najwyższego z nich, czyli ekstraligi z udziałem czterech najlepszych polskich drużyn, funkcjonować miałaby również pierwsza liga wyszehradzka z kolejnymi czterema klubami z naszego kraju i druga liga wyszehradzka, czyli miejsce rywalizacji następnych czterech zespołów znad Wisły. Tym samym w systemie ligi międzynarodowej znalazłoby się dwanaście rodzimych zespołów.
Aby wprowadzenie tego planu w życie mogło się powieść, kluczowym aspektem jest znalezienie silnych sponsorów, bowiem to pieniądze mają przekonać włodarzy klubowych do wyrażenia chęci udziału w takich rozgrywkach, Krótko mówiąc, dla polskich klubów formuła międzynarodowej rywalizacji w miejsce rodzimej ligi ma być opłacalna.
Co zatem z tytułem mistrza Polski? W jakiej formie dochodziłoby do wyłonienia najlepszej drużyny w naszym kraju?
–Możliwości wyłaniania najlepszej drużyny w kraju jest wiele – informuje Minkina – Trzeba by się zastanowić wtedy, czy nie zreformować rozgrywek Pucharu Polski, które mogłyby służyć wyłonieniu najlepszej drużyny.
Plany wydają się być sensacyjne, gdyż samo określenie ich mianem rewolucji jest chyba zbyt łagodnym określeniem, ale trzeba przyznać, że sternik polskiego hokeja osadza je mocno w realiach dzisiejszego świata, co może dobrze wróżyć całemu projektowi.
–Argumentem, który przekona kluby do tych zmian jest pieniądz – wyjaśnia Minkina – To zawsze był, jest i będzie bodziec, który pomaga przeforsować największe nawet zmiany. Dlatego też, projekt potrzebuje silnych sponsorów, a dalej wszystko jest możliwe.
Komentarze