Zmiana taktyki zrobiła swoje
Po pierwszej tercji lepsze wrażenie pozostawił JKH GKS Jastrzębie, ale co można zrobić w czasie 15 minut przerwy pokazał Rudolf Roháček. Jego zespół wyjechał odmieniony na drugą partię meczu, wykorzystał błędy przeciwnika i odjechał pod Wawel ze skromnym, ale wystarczającym zwycięstwem 2:1.
Kibice gospodarzy mogli być zadowoleni patrząc na to, co działo się na tafli od początku spotkania. Krakowianie wyglądali jakby nie byli gotowi do gry, a na trybunach było słychać, że taktyka Roháčka, który zdecydował się na poważne zmiany w składzie poprzez ściągnięcie ośmiu nowych zawodników nie wypaliła, gdyż zespół nie zdążył się skonsolidować.
Potwierdzeniem lepszego zgrania i pomysłu na tę premierową odsłonę play-offu był gol zdobyty już w 6. minucie. Stało się to w okresie gry gospodarzy w przewadze. Najlepsze wrażenie przy akcji bramkowej pozostawił po sobie Peter Fabuš, który odważnie pociągnął w kierunku Miroslava Kopřivy. Odegrał w odpowiednim momencie krążek do Jakuba Kubeša, a temu nie pozostało nic innego jak otworzyć wynik tej serii.
Najjaśniejszym punktem „Pasów” w pierwszej odsłonie był doświadczony czeski bramkarz gości. Choć jego styl trudno nazwać ekspresyjnym, czy też widowiskowym, to jednak robił swoje, zatrzymując zapędy aktywnych w tej tercji gospodarzy. Jastrzębianie w ostatniej akcji pierwszej odsłony nie wykorzystali idealnej sytuacji, która mogła dać im prowadzenie 2:0. Jakub Grof huknął spod niebieskiej i wystarczyło tylko, żeby dobrze ustawiony Tomáš Komínek dotknął krążek łopatką kija.
Roháček szybko zatrzasnął drzwi szatni. Trzeba przyznać, że kwadrans przerwy wykorzystał idealnie. „Pasy” wyjechały na lód całkowicie odmienione. Ich postawa zaskoczyła gospodarzy, którzy nie potrafili odnaleźć się w nowych realiach. Krakowianie zastosowali wysoki pressing. Nie ustawali w atakach. Grali po prostu lepiej, agresywniej od rywali. Niecałe dwie minuty potrzebowali na to, by zdobyć trafienie wyrównujące. Rozgrywając spokojnie krążek w tercji przeciwnika, tak uśpili defensywę jastrzębian, że ci pozwolili Adamowi Domogale na dogranie krążka tuż przed bramkę Ondřeja Raszki, który musi uderzyć się w pierś za utratę gola. Nie bez winy pozostaje Kamil Wróbel nie potrafiący zablokować lub przeciąć podania Domogały do Aleša Ježka. Czech dotknął tylko krążek, a ten powolutku przetoczył się pomiędzy parkanami bramkarza gospodarzy. Dla byłego obrońcy oświęcimskiej Unii był to debiutancki gol w barwach Cracovii.
Siedem minut później „Pasy” zadały trafienie zwycięskie. Znów z ich strony na tafli była ta sama piątka, a w zasadzie czwórka, co przy bramce wyrównującej. Tym razem gola zapisał na swoje konto Domogała, zostając przy okazji najskuteczniejszym graczem meczu wraz z Markiem Tvrdoniem, który zanotował asysty przy wszystkich bramkach krakowian. Podanie punktowe zaliczył przy tej akcji drugi z pozyskanych ostatnio z oświęcimskiej Unii defensorów. To Miloslav Jáchym podawał do Tvrdonia, a ten wypatrzył dobrze ustawionego Domogałę, który zdecydował się na strzał spod niebieskiej. Zasłonięty Raszka po raz drugi tego dnia musiał sięgnąć po krążek do swojej siatki.
Co ciekawe oba trafienia zadane przez podopiecznych Roháčka miały miejsce w czasie gry czterech na czterech. Widać, że krakowianom lepiej szło, gdy na tafli było więcej miejsca na rozegranie akcji. Innym wartym podkreślenia faktem jest to, że spośród czterech zawodników krakowskiej drużyny, którzy punktowali w tym spotkaniu, aż trzech to członkowie słynnego zaciągu zorganizowanego w ostatnich czasie celem wzmocnienia zespołu przed decydującą fazą rozgrywek.
Gospodarze starali się i robili, co mogli, by wyrównać straty w trzeciej tercji. Radosław Nalewajka najpierw trafił z najbliższej odległości prosto w bramkarza, a trzy minuty później z uporem maniaka obijał „gumę” o leżącego Kopřivę podczas, gdy wystarczyło tylko podnieść krążek i skierować go ponad parkanem Czecha. Dogodnej sytuacji nie wykorzystał również Kominek po rajdzie przeprowadzonym po skrzydle. Martin Kasperlik również zdecydował się na samotną wyprawę, lecz musiał uznać wyższość golkipera gości, a kilka minut później minął się z krążkiem idealnie dogranym na pozycję strzelecką. Na półtorej minuty przed zakończeniem losy meczu mógł odwrócić Kamil Wałęga, choć chyba sam był zaskoczony podaniem mu „gumy” przez rywala podczas nieudanej próby wyprowadzenia jej ze swojej tercji obronnej. Krakowianie wytrzymali napór gospodarzy, szanowali wynik, który dawał im wygraną i dojechali z nim do końca, obejmując prowadzenie w serii 1-0. Już w poniedziałek kolejna odsłona tego spektaklu. Tym razem przy Siedleckiego w Krakowie.
Po meczu powiedzieli:
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovia
Spodziewaliśmy się takiego spotkania, w którym będzie dużo walki. Było trochę wzajemnych prowokacji, ale to wszystko część play-offów. Ważne jest, że w tym pierwszym meczu przegrywając, potrafiliśmy odwrócić wynik i wygrać. Szanse strzeleckie mieli jedni i drudzy. Kopřiva wpuścił tylko jedną bramkę, pokazując się z bardzo dobrej strony. Ważne, że udało nam się utrzymać to niewysokie prowadzenie i wytrzymać do końca meczu. Dziękuję całemu zespołowi za to spotkanie. Pamiętajmy, że to dopiero 1-0. Seria dopiero się rozpoczęła.
Robert Kalaber, trener JKH GKS
Klasyczny play-off. Dużo walki, dużo gry w rogach lodowiska, wykorzystywanie band. Szkoda, że udało się zdobyć tylko jedną bramkę. Na końcu pierwszej tercji moi zwodnicy nie trafili do pustej bramki. Na zegarze zostały 3 sekundy. Gdyby zakończyli tę akcję, tak jak powinni, byłoby już 2:0 dla nas. To był kluczowy moment meczu. Rywale pokazali nam jak się gra czterech na czterech, zdobywając w takim układzie dwa gole. Druga tercja zdecydowanie należała do nich. Lepiej gali krążkiem, byli mocniejsi. W ostatniej tercji staraliśmy się odrobić stratę. Już na początku była okazja sam na sam. W takich meczach niestety nie można nie wykorzystywać tego typu sytuacji. Walka była, moi zawodnicy dali z siebie wszystko. Postaramy się przeanalizować błędy i w następnym spotkaniu doprowadzić do wyrównania w serii.
JKH GKS Jastrzębie – Comarch Cracovia 1:2 (1:0, 0:2, 0:0)
1:0 - Jakub Kubeš - Peter Fabuš, Martin Kasperlik (5:14, 5/4)
1:1 – Aleš Ježek – Adam Domogała, Marek Tvrdoň (21:44, 4/4)
1:2 – Adam Domogała - Marek Tvrdoň, Miloslav Jáchym (28:40, 4/4)
Sędziowie: Bartosz Kaczmarek, Paweł Meszyński (główni) - Artur Hyliński, Dariusz Pobożniak (liniowi).
Strzały: 23-26
Minuty karne: 14-16
Widzów: 1000
Wynik w serii ćwierćfinałowej (do 4 wygranych): 0-1
JKH GKS: Raszka (Prokop) – Grof (4), Kostek; Kominek, Dubinin (2), R.Nalewajka - Kubeš, Homer; Wróbel (2), Fabuš, Kasperlik (2) – Gimiński, Michałowski (2); Jarosz (2), Kulas, Ł.Nalewajka – Sulka, Lukáčik; Sołtys, Wałęga, Paś.
Trener: Robert Kalaber
Trener: Rudolf Roháček
Komentarze