Kotlorz: Niedosyt pozostaje
Po zeszłorocznej pierwszej wygranej w Hokejowej Lidze Mistrzów tyszanie nie przestają zadziwiać. Tym razem postawili się ósmemu zespołowi Europy – Adlerowi Mannheim i przegrali z nim dopiero po dogrywce.
Ekipa z piwnego miasta na tle najlepszej ekipy DEL zaprezentowała się naprawdę dobrze. Nie odpuszczała i zacięcie walczyła. Po regulaminowym czasie gry był remis 2:2, a w dogrywce skuteczniejsi okazali się zawodnicy z Mannheim. Złotego gola dla nich zdobył Matthias Plachta, synem naszego doskonałego byłego hokeisty, a później selekcjonera narodowej reprezentacji – Jacka Płachty. Asystą przy tym trafieniu popisał się Marcel Goc, który spędził 11 sezonów w NHL.
– Niedosyt jest na pewno. Zagraliśmy wyrównane spotkanie. Po ostatnim meczu poczuliśmy, że możemy nawiązać walkę z najlepszymi. Myślę, że dzisiaj było to widać. Chcieliśmy przechylić szalę zwycięstwa na nasza stronę, jednak ta sztuka się nam nie udała. Wszystkim chłopakom należy się szacunek za walkę – powiedział Michał Kotlorz, kapitan trójkolorowych.
W pierwszym meczu tegorocznej odsłony HLM tyszanie przegrali z Djurgårdens IF Sztokholm 2:6. Na własnej skórze przekonali się, że muszą wystrzegać się kar. Szwedzcy zawodnicy wykorzystali pięć z ośmiu gier w przewadze.
– Dostaliśmy nauczkę w ostatnim meczu, że nie możemy robić kar, bo to się źle dla nas może skończyć. Poprawiliśmy ten element i w dzisiejszym meczu była spora poprawa. Z drugiej strony wykorzystaliśmy swoje sytuacje i stąd fajny wynik – stwierdził „Kotek”, zaznaczając, że sędziowie są bardzo dokładni.
– Każdy „hak” jest gwizdany, niezależnie od tego czy jest on lekki czy mocny. Polscy sędziowie raz gwiżdżą, a raz nie, więc potem się robi nieczysty mecz – powiedział 32-letni defensor.
Niemniej jeden punkt z takim rywalem jak Adler Mannheim to niewątpliwie spory sukces dla GKS-u Tychy.
– Spodziewaliśmy się bardziej fizycznej gry. Takiego kanadyjskiego hokeja. W sumie fajnie, że nawiązaliśmy walkę, ale niedosyt pozostaje. Gdybyśmy wygrali ten mecz, to na pewno byśmy wszyscy byli szczęśliwi. Były plusy, ale mamy jeszcze nad czym pracować – zakończył Michał Kotlorz.
Komentarze