Waleczne serca. Unia w finale Pucharu Polski!
Re-Plast Unia Oświęcim drugim finalistą Turnieju Finałowego Pucharu Polski. Biało-niebiescy pokonali w Tychach miejscowy GKS 3:2 po rzutach karnych .
Receptą biało-niebieskich na zwycięstwo miała być przede wszystkim dobra i niezwykle odpowiedzialna gra w destrukcji połączona ze świetną postawą w bramce Clarke'a Saundersa. Kanadyjczyk przez czterdzieści minut był jak skała. Miał też sporo szczęścia, ale dobry bramkarz musi je mieć.
Jego koledzy z ataku dobrze realizowali założenia taktyczne i starali się wykorzystać większość z nadarzających się okazji. W 16. minucie okres gry w przewadze na gola zamienił Luka Kalan, który tuż po odbiciu się krążka od bandy zdecydował się na strzał. John Murray mógł tylko wyciągnąć gumę z siatki.
– W ostatnim czasie mocno pracowaliśmy nad grą w formacjach specjalnych. Efekty powoli są widoczne – powiedział nam słoweński środkowy.
W drugiej odsłonie na 2:0 podwyższył Dariusz Wanat. Dynamiczny napastnik po dograniu Dominika Raški wyprzedził Niko Tuhkanena i uderzeniem z bekhendu zaskoczył „Jaśka Murarza”. Sytuacja biało-niebieskich była komfortowa.
Ale podopieczni Nika Zupančiča zaczęli łapać zbyt dużo kar. Udało im się przetrzymać wykluczenia Przygodzkiego i Wanata, ale gdy dwuminutowe wykluczenie zarobił Themár, gospodarze zdobyli kontaktowego gola. Nadzieję w serca tyszan wlał Filip Komorski, który na początku trzeciej tercji zmieścił gumę między parkanami Saundersa.
Tyszanie ruszyli do frontalnych ataków, które w 56. minucie przyniosły efekt. Wyrównał nowy nabytek ekipy z de Gaulle'a Niko Tuhkanen, wykańczając akcję Radosława Galanta i Jakuba Witeckiego. Fani mistrzów Polski mieli spore powody do radości i nadzieję na korzystne, końcowe rozstrzygnięcie.
Do końca regulaminowego czasu gry wynik już się nie zmienił, a rozstrzygnięcia nie przyniosła też pięciominutowa dogrywka, choć tyszanie przez 75 sekund grali w niej w przewadze. Najpierw pojedynczej, a następnie podwójnej.
O wszystkim zdecydowały więc rzuty karne. W nich lepsi okazali się biało-niebiescy, którzy wykorzystali dwa z trzech najazdów. Sposób na Johna Murraya znaleźli Aleksiej Trandin i Jakub Šaur. Oświęcimianie po raz pierwszy od ośmiu lat awansowali do finału Pucharu Polski.
– Był to naprawdę dobry mecz, typowo pucharowy. Obie drużyny świetnie grały. Jestem wdzięczny swoim chłopakom za charakter. "Wyciągnęli" ten mecz przegrywając 0:2, po drugiej tercji. W trzeciej tercji zremisowaliśmy i mogliśmy nawet wygrać to spotkanie. Niestety, swoje okazje zmarnowaliśmy. Przegraliśmy w karnych, a w tym elemencie jeszcze w tym sezonie nie wygraliśmy – powiedział Andrej Husau, trener GKS-u.
GKS Tychy – Re-Plast Unia Oświęcim 2:3 k. (0:1, 0:1, 2:0, d. 0:0, k. 0:2)
0:1 - Luka Kalan - Sebastian Kowalówka, Klemen Pretnar (15:33, 5/4),
0:2 - Dariusz Wanat - Dominik Raška, Patryk Noworyta (27:41),
1:2 - Filip Komorski - Michael Cichy, Christian Mroczkowski (42:58, 5/4)
2:2 - Niko Tuhkanen - Radosław Galant, Jakub Witecki (55:42),
2:3 - Aleksiej Trandin – decydujący rzut karny.
Sędziowali: Przemysław Kępa, Olov Lundqvist (główni) – Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi).
Minuty karne: 4-22 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Jakuba Wanackiego)
Strzały: 38-29
Widzów: ok. 2500.
GKS Tychy: Murray – Jeronau, Novajovský; Jefimienko, Komorski, Klimienko – Kotlorz, Tuhkanen; Jeziorski, Galant (2), Witecki – Pociecha, Ciura; Mroczkowski, Cichy (2), Gościński – Kolarz, Bizacki; Kogut, Rzeszutko, Bagiński.
Trener: Andrej Husau.
Unia: Saunders – Zaťko, Pretnar; Koblar (2), Kalan, S. Kowalówka – Šaur, Bezuška; Piotrowicz, Trandin, Przygodzki (2) – Luža, Wanacki (12); Malicki, Wanat (2), Themár (4) – P. Noworyta, M. Noworyta; Krzemień, Raška, Prusak.
Trener: Nik Zupančič.
Komentarze