Szło jak po grudzie, ale jest pierwsza domowa wygrana w 2020 roku.
Pierwsze ligowe zwycięstwo w roli gospodarza odnieśli w nowym roku hokeiści Podhala Nowy Targ. „Szarotki” - nie bez problemów – pokonały na swoim lodowisku Energę Toruń. Tym meczem nowotarżanie zakończyli - na czwartym miejscu w tabeli – rundę czwartą. Piątą zainaugurują już w niedzielę spotkaniem, także przed własną publicznością, z Comarch Cracovią.
Początek mecz dla Podhala i efekty tego przyszły już w 92 sekundzie. Justin Valentino w krótkim odstępie czasu trzy razy uderzał na bramkę gości i za trzecim razem wreszcie do niej trafił. Przez kolejnych kilka minut „Szarotki” stworzyły sobie kilka kolejnych bramkowych okazji, których już jednak nie wykorzystały. W miarę upływ coraz śmielej zaczęli poczynać sobie przyjezdni i w 18 min stan meczu wyrównał po indywidualnej akcji Denis Serguszkin. Goście poszli za ciosem i 9 sekund przed końcem pierwszej tercji prowadzenie dał im – po serii błędów gospodarzy w defensywie – Daniel Minge.
Druga tercja bardzo słaba w wykonaniu obydwu drużyn. Na tafli dominował chaos. Mnóstw było niecelnych i przypadkowych zagrań z obu stron. Mocno przypadkowy był też jedyny gol jaki padł w tej odsłonie. Zdobyli go w 35 min gospodarze, w momencie gry w liczebnej przewadze. Z linii niebieskiej uderzał Samu Suominen, krążek rykoszetem odbił się od Richarda Jencika i przelobował zdezorientowanego w bramce Torunia Petera Spesnego.
Na początku trzeciej tercji zaatakowali goście i parę razy było gorąco pod bramką Przemysława Odrobnego. Ten jednak zwycięsko wyszedł z pojedynków z Danielem Minge i Michałem Kalinowskim. W odpowiedzi w słupek trafił Jussi Nattinnen. Potem Podhale najpierw przetrwało grę w liczebnym osłabieniu, po czym w 50 min odzyskało prowadzenie po kapitalnej akcji trio Alexander Petersson – Krystian Dziubiński – Nattinen i celnym strzale ostatniego z wymienionych. Ci sami zawodnicy wypracowali w 59 min gola numer cztery, który przypieczętował wygraną „Szarotek” . Tym razem na listę strzelców wpisał się Pettersson.
- Szkoda, że nie zdobyliśmy tutaj żadnego punktu, bo na pewno na niego zasłużyliśmy. Po 10 godzinach jazdy autokarem, staniu w korkach i przyjechaniu na miejsce tuż przed meczem, wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę Podhalu. Sami jesteśmy sobie winni tego, ze wracamy do domu z niczym, bo zwłaszcza w tej trzeciej tercji nie wykorzystaliśmy wielu bardzo dobrych sytuacji. Jestem jednak dumny ze swojego zespołu. Pokazaliśmy, że ta ostatnia nasza wysoka porażka z Katowicami, to był wypadek przy pracy i myślę, że jeżeli będziemy tak grać w następnych spotkaniach jak tutaj w Nowym Targu, to jeszcze spotka nas wiele dobrego – powiedział po meczu trener Torunia, Jurij Czuch.
- Cały czas rozmawiam z zawodnikami o to by zaczynać mecz w pełni skoncentrowanym. Szczególnie w meczach u siebie, bo z tym ostatnio różnie bywało. Dzisiaj ta pierwsza tercja była całkiem niezła w naszym wykonaniu. W statystykach strzałów wygraliśmy ją 14:8, ale znów w bramkach byliśmy gorsi od przeciwnika. Dlatego cały czas musimy nad tym pracować. Potrafiliśmy jednak ten mecz „przełamać”. Szczególnie zadowolony jestem z gry w osłabieniach. Zawodnicy grali bardzo ofiarnie, własnym ciałem blokowali strzałem. To pokazuje charakter zawodnika – powiedział trener Podhala, Phillip Barski.
KH Podhale Nowy Targ - KH Energa Toruń 4:2
Podhale: Odrobny (B. Kapica n/g) – Suominen, Sulka (2); Jenčík, Willick, Švec – Chaloupka, Wsół; Pettersson, Dziubiński, Nättinen – Różański (2), Kamienieu; Valentino (2), Neupauer (2), Franek oraz Słowakiewicz, Siuty, Campbell.
Energa: Spěšný (Bojanowski n/g) – Kozłow, Jeriomienko; Szkodienko, Fieofanow, Sierguszkin – Zieliński, A. Jaworski; Wołżankin (2), Fraszko, Kalinowski – Skólmowski, Smirnow; Minge, J. Jaworski – Griebieniuk; Mazurkiewicz, Naparło (2), Olszewski.
Komentarze