Urbanowicz: Mamy swoją ścieżkę
Choć ekipa JKH GKS Jastrzębie nie należała do najaktywniejszych na rynku transferowym, kontraktując w trakcie sezonu Ēriksa Ševčenkę i dokonując roszady w bramce, to za ich największe wzmocnienie można uznać powrót kapitana zespołu po dłuższej kontuzji. Maciej Urbanowicz dobrze wprowadził się do gry, pomagając zespołowi w obydwu weekendowych zwycięstwach.
W listopadzie kapitan ekipy znad czeskiej granicy doznał kontuzji ręki, która wykluczyła go z gry na blisko dwa miesiące. Po rehabilitacji udało mu się powrócić na lód w optymistycznie zakładanym terminie.
– Powoli do przodu! Może nie jest to jeszcze sto procent, ale mogę grać. Chcę pomóc drużynie i pracujemy, żeby było jeszcze lepiej – zapewnia Maciej Urbanowicz.
Sam przebieg wczorajszego meczu z GKH Stoczniowcem Gdańsk mógł podnieść sztabowi trenerskiemu jastrzębian oraz ich kibicom ciśnienie krwi. Lider tabeli długo męczył się z czerwoną latarnią ligi i dwukrotnie był zmuszony do odrabiania strat. Ostatecznie hokeistom JKH udało się przechylić szalę zwycięstwa na ich korzyść w finałowej odsłonie spotkania.
– Nie graliśmy źle, staraliśmy się, ale byliśmy nieskuteczni. Waliliśmy głową w mur. Stoczniowiec zaprezentował dziś dobrą postawę, dobrze i odpowiedzialnie się broniąc, a my „maściliśmy” wiele sytuacji. Było kilka akcji sam na sam, podań zza bramki, a my powinniśmy to wykończyć, bo było tego sporo. Nasze strzały były anemiczne i nieskuteczne – analizuje „Urban”.
Spotkanie zostało rozegrane o bardzo niecodziennej porze, bowiem pierwszy krążek na lód rzucono o godzinie 13.00. Dodając do tego brak kibiców na trybunach, meczowi towarzyszyła iście sparingowa atmosfera.
– Ta cała otoczka bez publiczności, związana z COVID-19, była najpierw bardzo trudna. Na początku czuliśmy się jak na sparingach, ale wiedzieliśmy, że w głowie musimy przestawić się na inny hokej i zdobywanie ligowych punktów oraz walkę. Z czasem zaczęliśmy nad tym pracować i grać, jakby byli tu kibice. Gramy też dla nich, bo wiadomo, że oglądają to w Internecie. Chcemy wygrywać i zakończyć tę rundę zasadniczą na pierwszym miejscu– wyjaśnia kapitan JKH GKS Jastrzębie.
Bez kozery można powiedzieć, że Urbanowicz po powrocie na taflę znalazł się w nowej rzeczywistości. Od czasu, kiedy wypadł z gry, czołowe zespoły poczyniły znaczne wzmocnienia, pozyskując kilka głośnych nazwisk.
– Ciężko mi je ocenić. To są ich wzmocnienia. My pracujemy nad sobą, chcemy grać coraz lepiej i zajść wysoko. Patrzymy się na siebie, nie na innych. Inni mają swoje sprawy, swoje problemy i jakoś je rozwiązują. My mamy swoją drogę, ścieżkę budowania drużyny i staramy się ją realizować – ucina 34-letni napastnik.
Ostatnio trener Róbert Kaláber głośno wyraził swoje niezadowolenie z postawy zespołu, mając na uwadze pierwszą w tym sezonie (i dotkliwą) porażkę z KH Energą Toruń. Jasno powiedział, że nie każdy gracz jest w pełni skupiony. Wkrótce po naszej rozmowie z Maciejem Urbanowiczem okazało się, że zapowiadaną korektą w składzie była wymiana Davida Marka na Michała Kielera.
– Na pewno te mecze na początku roku były trochę słabsze. Porażka w Toruniu nieco zepsuła atmosferę, bo chcemy wygrywać wszystko, a ten mecz był bardzo słaby w naszym wykonaniu i tak nie możemy grać. Pracujemy nad tym, rozmawiamy o tym, żeby takie spotkania się nie powtarzały. Starcie w Sosnowcu było bardzo dobre; dziś gra też nie była zła, ale byliśmy bardzo nieskuteczni – komentuje podopieczny trenera Kalábera.
Komentarze