Nieważne, kto strzela gole
Bartosz Fraszko znów był bohaterem GKS-u Katowice. 25-letni skrzydłowy poprowadził swój zespół do wyjazdowego zwycięstwa z Re-Plast Unią Oświęcim 2:0. Zdobył w nim bramkę i zaliczył asystę przy trafieniu Andrieja Stiepanowa.
– Każdy mecz w tych play-offach jest trudny. Myślę, że pokazujemy charakter – rozpoczął Bartosz Fraszko, skrzydłowy GieKSy.
– Po pierwszym meczu tej serii było ciężko. Po trzecim starciu również nie było łatwo, bo mieliśmy swoje sytuacje, mogliśmy wygrać, ale nie udało się. W czwartym meczu zagraliśmy na zero z tyłu, a do zwycięstwa wystarczyły dwie bramki. Gra się na zwycięstwa, a nie na ilość bramek – ocenił „Fracho”, który w 42. minucie zaskoczył Clarke'a Saundersa w sytuacji sam na sam. Później dograł Andrieja Stiepanowa, a ten posłał gumę do pustej bramki.
Zdaniem 25-letniego skrzydłowego, play-offy wygrywa się solidną defensywą.
– Super zagrał nasz bramkarz, obrona zresztą też. Łapaliśmy sporo kar, ale broniliśmy osłabienia z charakterem. Blokowaliśmy strzały i to jest najważniejsze – analizował.
Bartosz Fraszko wszedł w buty Patryka Krężołka i wziął na swoje barki ciężar zdobywania bramek. W 4 meczach zdobył 5 bramek, do których dołożył też 2 asysty.
– Nieważne, kto strzela gole. Najważniejsze są zwycięstwa – podkreślił wychowanek Sokołów Toruń. – Patryk jest z nami na każdym meczu, wspiera nas z boksu i trzyma za nas kciuki.
W katowicko-oświęcimskiej rywalizacji jest remis 2:2 i pewną prawidłowością jest, że nieparzyste mecze padają łupem biało-niebieskich. Czy ta reguła zostanie podtrzymana w piątym meczu serii, który odbędzie się w czwartek w Katowicach?
– Gramy u siebie, mimo że nie ma kibiców na hali, to będziemy czuli ich wsparcie. Nic tylko wygrać – zaznaczył Fraszko.
Komentarze