Bryk: To czas, by stworzyć nową historię
Jastrzębianie dopisali wczoraj do swego konta kolejne play-offowe zwycięstwo, udanie inaugurując półfinałowy pojedynek z katowicką GieKSą. Mateusz Bryk, obrońca JKH, nie ukrywał po meczu radości z wygranej.
Jastrzębianie po raz kolejny w tym sezonie byli w stanie rozstrzygnąć na swą korzyść dogrywkę. W rundzie zasadniczej ta sztuka udała im się dwa razy, do tego po rzutach karnych zainkasowali dwa punkty z STS-em Sanok. W ćwierćfinałach fazy play-off w doliczonym czasie gry zdobyli natomiast złotego gola w trzecim pojedynku z Podhalem Nowy Targ. Co ciekawe, do tej pory niepokonana w tym elemencie była także katowicka GieKSa, mogąca pochwalić się serią aż ośmiu wygranych po dogrywkach, bądź też indywidualnych najazdach.
– Nie nazywałbym tego patentem. Wydaje mi się, że to sportowe szczęście stoi po naszej stronie, bo tak na dobrą sprawę, Katowice również nie przegrały do tej pory żadnej dogrywki ani rzutów karnych. Wydaje mi się, że powinniśmy się z tego cieszyć, ale z drugiej strony nie możemy dopuszczać do takich nerwowych sytuacji, gdzie prowadzimy grę, mamy wynik pod kontrolą, a później się to sypie – podsumował Mateusz Bryk.
Kiedy wydawało się, że dwubramkowe prowadzenie pozwoli gospodarzom na objęcie kontroli nad spotkaniem, ich rywale ruszyli do odrabiania strat. Jeszcze przed zakończeniem drugiej odsłony katowiczanie mogli cieszyć się z wyrównującego trafienia, zdobytego za sprawą Grzegorza Pasiuta.
– Pojawiła się chwila rozkojarzenia i brak konsekwentnej gry oraz wykonywania tego, co do nas należy. Katowice są na tyle klasową drużyną, że jeśli mają swoje okazje, to je wykorzystują. Musimy się tego jak najbardziej wystrzegać, by nie popełniać tworzonych przez samych siebie błędów – kontynuował 31-letni defensor.
Co ciekawe, hokeiści JKH GKS Jastrzębie ostatni raz na półfinałowym szczeblu fazy play-off wystąpili w 2015 roku. Był to zarazem ostatni sezon Mateusza Bryka przed transferem do GKS-u Tychy. Play-offowe półfinały zawitały ponownie do Jastrzębia-Zdroju wraz z powrotem wychowanka.
– To fajny moment, takie małe déjà vu. Można powiedzieć, że czasy się zmieniły. Ci, którzy pamiętają tamten półfinał, pełnili może nieco mniejszą rolę w drużynie, teraz więcej od nas zależy. Myślę, że powinniśmy być każdego dnia, na każdym meczu i każdym treningu liderami, powinniśmy ciągnąć wszystkich razem w jednym kierunku, by wygrywać każdą kolejną tercję. Na pewno są to fajne wspomnienia. Teraz jest czas, by stworzyć nową historię i wszyscy się o to staramy – zapewnił jastrzębianin.
Nie da się ukryć, że wczorajszy pojedynek nie zawsze był najmilszy dla oka, hokeistom po obydwu stronach barykady nie można było natomiast odmówić chęci do walki. Czy GKS Katowice zaskoczył czymś ekipę znad czeskiej granicy?
– Wydaje mi się, że chyba nie. Oczekiwaliśmy, że to będzie ciężki, typowo „play-offowy” mecz. Zdaje się, że nie zmienili nic w swojej grze i byliśmy przygotowani odpowiednio na to, co pokazali. Zobaczymy, co będzie jutro, czy coś przyszykują. To już zależy od nich i wydaje mi się, że nie możemy się tym zamartwiać, bo my musimy robić swoje i prezentować swoją grę – dodał podopieczny Róberta Kalábera.
Komentarze