Zwycięska passa tyszan trwa
Nie tylko kibice z Janowa zastanawiali się przed meczem, które oblicze Naprzodu jest prawdziwe – z pierwszego, czy drugiego pojedynku z mistrzem polski. Niestety dla lubiących krzepiące historię, drużyna z Katowic nie odrodziła się po raz drugi, jak feniks z popiołu zawirowań okołosportowych i poległa w Tychach, choć porażka 5:2 wstydu nie przynosi.
Pech janowian nie opuszcza. Po ubiegłym sezonie piąte miejsce przyjmowano jako zapowiedź przyszłych sukcesów. Tymczasem z drużyny odeszła większość zawodników i trzeba było budowanie składu zacząć od nowa. Na przeszkodzie stanął brak pieniędzy od sponsorów, który spowodował, że na kilka dni Naprzód zniknął nawet z hokejowej mapy. I kiedy wydawało się, że nastał koniec kłopotów, kontuzje przetrzebiły i tak niezbyt liczną ekipę. W dzisiejszym spotkaniu kierownik drużyny, Henryk Musik nie był w stanie wypełnić wszystkich rubryk w zestawieniu - na dzisiejszy mecz przyjechało tylko 19 zawodników.
Od początku spotkania Piotr Jakubowski pokazywał, że nie przez przypadek zastąpił między słupkami Elżbieciaka, jednego z bohaterów minionego sezonu. Zaraz po rozpoczęciu, Parzyszek znalazł się przed jego bramką, jednak Jakubowski kijem zdołał wybić krążek.
Już w 3 minucie na ławkę kar powędrował Bernacki, jednak bramkarz gości znów okazał się lepszy i stojący przy wydawałoby się niepilnowanym słupku Paciga mógł tylko przeklinać pod nosem refleks przeciwnika. W 8 minucie to Paciga zagrywał wzdłuż bramki, jednak i tym razem zabrakło wykończenia, bo krążek minął obu jego partnerów z ataku.
Pierwsza groźna okazja gości, to dopiero 12 minuta – zagrania Kacířa nie wykorzystał Salamon.
GKS skupiał się głównie na odbiorze krążka i kasowaniu ataków gości, dlatego potem brakowało zawodników w ofensywie, jednak i tak, co kilka chwil lekko znudzona powolnym tempem spotkania publiczność reagowała żywiej, gdy tyszanie nie wykorzystywali kolejnych świetnych okazji – Bagiński przegrał pojedynek sam na sam, a potem mieliśmy serię bliźniaczych zagrań – podanie z bulika na dalszy słupek, i tak samo bliźniacze interwencje Jakubowskiego, który szybko przemieszczał się w bramce i nie pozwolił się pokonać ani Pacidze, ani Wołkowiczowi, ani znów Bagińskiemu.
Odpoczynek przydał się bohaterowi gości, bo początek drugiej odsłony także należał do tyszan – w przewadze z niebieskiej, uderzeniami popisywali się Gonera ze Śmiełowskim, a Bacul dwukrotnie z bliska próbował skierować krążek do siatki, ale Jakubowski dokonywał w bramce cudów.
Czyste konto zachował do 26 minuty, kiedy Michał Garbocz uderzył z pierwszego krążka po podaniu Proszkiewicza i tym razem jednak Jakubowski nie był w stanie zdążyć z pokryciem lewej strony. Potem jeszcze Wołkowicz i Krzak uderzali na bramkę, jednak kontra gości o mało nie doprowadziła do wyrównania – Kacíř chciał ograć Sobeckiego, lecz nie dał mu rady.
Chwilę później Wołkowicz zmarnował kolejną okazję sam na sam, gdy Proszkiewicz siedział na ławce kar. W 32 minucie Słowakiewicz ostemplował poprzeczkę, a GKS nie potrafił wykorzystać nawet podwójnej przewagi i wynik uległ zmianie dopiero, gdy na lodzie składy się wyrównały. Szybko rozegrana akcja pierwszej piątki i w 37 minucie największym sprytem pod bramką gości wykazał się Paciga.
W trzeciej tercji na lodowisku mogliśmy usłyszeć fragmenty ścieżki dźwiękowej do „Ogniem i mieczem”, może, więc dlatego obie ekipy ruszyły do ataku i tak jak we wcześniejszych spotkaniach zaczęło się coś dziać.
W 42 minucie Garbocz zza bramki starał się zaskoczyć Jakubowskiego, a z powodu braku asekuracji w obronie, dał radę jeszcze posłać krążek w kierunku nadjeżdżającego Woźnicy, który od poprzeczki wpakował gumę do bramki.
W 46 minucie skapitulował także drugi bramkarz, Pohl z bulika znalazł miejsce obok rozciągniętego Sobeckiego.
Minęło zaledwie 56 sekund, kiedy to sędzia sygnalizował karę Zat’ko, a tyszanie nie czekali, aż obrońca gości zostanie odesłany – drugi raz w tym meczu Woźnica wpisał się na listę strzelców i GKS ponownie odskoczył na trzy bramki.
Na piątego gola kibice czekali tym razem „aż” 66 sekund - strzał z nadgarstka Maćkowiaka zupełnie zaskoczył Jakubowskiego i przemeblowany czwarty atak zadowolony zjeżdżał z lodu.
Janów odpowiedział już tylko jedną bramką - w 53 minucie Wilczkowi udało się wyłuskać krążek i strzelić tuż nad rakiem leżącego Sobeckiego.
Mimo okazji Kacířa i Zat’ko to gospodarze byli bliżsi podwyższenia wyniku, bo tuż przed końcem Wołkowicz nie wykończył akcji 2 na 1 i mecz zakończył się wygraną GKS-u 5-2.
Piotr Jakubowski: Niestety, zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać – mamy teraz mały maraton – mecze co dwa dni, jednak nie ma sie co nad tym zastanawiać – musimy się zregenerować przed kolejnymi spotkaniami, choć żal trochę, że nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji.
Michał Garbocz: Dzięki pomocy rady miasta, która dofinansowała nasz klub, dużo optymistyczniej możemy spojrzeć w przyszłość. Cieszy nas to zwycięstwo, nie pamiętam, kiedy mieliśmy taką passę na starcie, jednak myślę, że na razie nie ma co obawiać się o naszą formę, cały czas gramy na równym poziomie.
Jaroslav Lehocký: Niestety po stracie dwóch goli ciężko jest odwrócić losy meczu. Jestem zadowolony z postawy Jakubowskiego, jednak nie przesadzałbym z kreowaniem go na bohatera – bramkarz jest od tego, żeby właśnie tak dobrze grać i łapać krążki. Niestety ciężko będzie nam powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu – mamy teraz inny skład, inną drużynę.
Jan Vavrečka: Mieliśmy w tym meczu przewagę i cierpliwie czekaliśmy, żeby ją udokumentować, chociaż obawialiśmy się też, że janowianom może coś wpaść i trzeba będzie gonić wynik. Kibice są chyba zadowoleni – obejrzeli więcej niż trzy gole. Jeśli chodzi o brak skuteczności w przewadze, to myślę, że przyjdzie, trzeba tylko poczekać, stwarzamy sobie sytuacje strzeleckie, w końcu musi to zaowocować.
GKS Tychy – Naprzód Janów
5-2 (0:0, 2:0, 3:2)
1-0 25:39 Garbocz - Proszkiewicz - Woźnica
2-0 37:32 Paciga - Gonera - Bacul
3-0 41:59 Woźnica - Garbocz - Proszkiewicz
3-1 45:12 Pohl - Słowakiewicz
4-1 46:08 Woźnica - Wołkowicz - Proszkiewicz (sygnalizowana kara)
5-1 47:14 Maćkowiak - Krokosz
5-2 52:30 Wilczek
GKS Tychy: Sobecki; Gonera - Śmiełowski, Kotlorz - Jakeš, Sokół (2) - Majkowski; Bacul - Parzyszek - Paciga, Proszkiewicz (2) - Garbocz (2) - Woźnica, Wołkowicz - Krzak (2) - Bagiński, Maćkowiak - Galant - Witecki.
Trener: Jan Vavrečka.
Naprzód: Jakubowski; Pawlak (2) - Zat’ko (2), Kulik - Bernacki (2), Wilczek - Gretka, Kurz; Elżbieciak - Słodczyk - Kacíř (2), Pohl (2) - Najdek (2) - Słowakiewicz, Salamon - Sowiński (2) - Gryc, Sośnierz.
Trener: Jaroslav Lehocký.
Kary: 8 - 16 min (w tym 2 min. kary techn.)
HSK
Komentarze