Zagłębie odrabia straty
Pierwsze spotkanie o brązowe medale było wyrównane do samego końca. O zwycięstwie Zagłębia nad GKS zdecydowała dopiero dogrywka, w której Marcin Jaros przesądził o zwycięstwie gości 5:4. Dzięki tej wygranej zawodnicy Zagłębia wyrównali stan rywalizacji.
Zawodnicy GKS Tychy przystępowali do rywalizacji o brązowe medale z przewagą bonusu, który udało im się wywalczyć w sezonie regularnym. Dzisiaj grali u siebie i lepszej okazji na podwyższenie stanu rywalizacji mieć nie mogli. Inne plany mieli jednak hokeiści z Sosnowca, którzy zagrali ambitnie przez całe spotkanie i w dogrywce zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i tym samym doprowadzić w meczach do remisu.
Pierwsza tercją nie przyniosła wielu emocji. Zawodnicy obu zespołów nie forsowali tempa, co przełożyło się na małą liczbę dogodnych sytuacji. Większość strzałów oddawano z okolicy linii niebieskiej i obaj bramkarze nie mieli zbyt dużo do roboty. W 5 minucie Robin Bacul stanął oko w oko z Rajskim, ale nie znalazł sposobu na bramkarza gości. Chwilę później po drugiej stronie szansę na otworzenie wyniku miał Łukasz Zachariasz, jednak nie udało mu się czysto uderzyć w krążek. W 9 minucie Piotr Sarnik szybko najeżdżał na bramkę gospodarzy. Tym razem nie oddał strzału, bo Arkadiusz Sobecki przytomnie wybił mu krążek. Tyszanie trzykrotnie grali w liczebnej przewadze, ale nie od dziś wiadomo, że podopieczni trenera Vavrecki mają problemy z wykorzystywaniem tego elementu gry. Lepsi okazali się goście, którzy w 15 minucie wyszli na prowadzenie. Podczas gdy na ławce kar przebywał Krzysztof Majkowski, Tomasz Kozłowski umieścił krążek między parkanami tyskiego bramkarza. Do końca tercji gra była senna i mało emocjonująca.
Druga odsłona była o wiele ciekawsza. Hokeiści obu zespołów podkręcili tempo, doczekaliśmy się również czterech bramek. W 22 minucie Zagłębie mogło podwyższyć prowadzenie, ale Gabriel Da Costa nie trafił z najbliższej odległości. Cztery minuty później tyszanie doprowadzili do remisu. Michał Kotlorz strzelił z niebieskiej, a Tomasz Rajski odbił krążek przed siebie. Zamieszanie pod bramką Zagłębia wykorzystał Ladislav Paciga, który z najbliższej odległości wyrównał stan meczu. Miejscowi poszli za ciosem i chwilę później objęli prowadzenie, które dał im Tomasz Proszkiewicz. Popularny „Prochu” wykończył szybką, dwójkową akcję z Parzyszkiem i trafił do odsłoniętej bramki. W 32 minucie dużo zamieszania pod bramką GKS zrobił czwarty atak gości, jednak tyscy obrońcy nie pozwolili Łukaszowi Zachariaszowi na oddanie strzału. W tej samej minucie zawodnicy GKS podwyższyli na 3:1. Upadający już Michał Woźnica strzelił pod poprzeczkę i zaskoczył Tomasza Rajskiego, który wyraźnie zaspał w tej sytuacji. Przed końcem drugich dwudziestu minut goście zdolni zniwelować straty. W 38 minucie zawodnicy Zagłębia długo przebywali w tercji obronnej tyszan, a celnym strzałem popisał się Vladymir Luka.
Na początku ostatniej tercji na ławkę kar został odesłany Robin Bacul i dzięki temu goście grali w przewadze. Sytuacji nie udało im się wykorzystać, chociaż groźne strzały na bramkę GKS oddali Gabryś i Luka. W 48 minucie czujność tyskiego bramkarz sprawdzili Opatovsky i Bernat i tym razem bez powodzenia. Arkadiusz Sobecki skapitulował minutę później. Marcin Kozłowski wywalczył krążek w tercji środkowej i w sytuacji sam na sam wcisnął gumę między parkanami bramkarza miejscowych. Goście poszli za ciosem i w 50 minucie wyszli na prowadzenie. Składną akcję przyjezdnych wykończył Jarosław Różański, który dostał dokładne podanie od Pawła Droni. Tyszanie nie złożyli broni i cztery minuty później udało im się doprowadzić do remisu. Podczas gry czterech na trzech miejscowi założyli zamek i po serii podań Michał Kotlorz zaskoczył Rajskiego strzałem z niebieskiej. Przed końcem meczu oba zespoły mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale do wyłonienia zwycięscy potrzebna była dogrywka.
W 62 minucie na ławkę kar został odesłany Tomasz Wołkowicz z GKS. Goście szybko założyli zamek, a tym, który przesądził o losach spotkania był Marcin Jaros.
Wypowiedzi po meczu:
- Mecz mógł się podobać. Graliśmy bardzo agresywnie, ale czysto. Tyszanie zaskoczyli mnie, bo pomimo tylu meczy z Podhalem wytrzymali całe spotkanie. Marcin Jaros w dogrywce strzelił tak jak miał strzelić. Bardzo się cieszymy, że udało nam się wyrównać stan rywalizacji – powiedział Milan Skokan, trener Zagłębia.
- To było szybkie spotkanie. W pierwszej tercji mieliśmy dwie dogodne sytuacje, ale to Zagłębie strzeliło bramkę. Druga odsłona była zdecydowanie najlepsza w naszym wykonaniu. O wyniku spotkania zdecydowała kara Wołkowicza w dogrywce. Zdecydowałem się na pomieszanie poszczególnych formacji, bo są w drużynie zawodnicy, którzy nie grają na sto procent swoich możliwości – podsumował Jan Vavrecka, trener GKS.
GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 4:5 (0:1,3:1,1:2, d.0:1)
Bramki:
15:51 0:1 T. Kozłowski – M. Kozłowski – Marcińczak 5/4
26:01 1:1 Paciga – Bacul
28:10 2:1 Proszkiewicz – Parzyszek – Majkowski
32:26 3:1 Woźnica – Bagiński
37:43 3:2 Luka – Koszarek – Bernat
48:29 3:3 M. Kozłowski
49:45 3:4 Różański – Dronia – Sarnik 5/4
53:23 4:4 Kotlorz – Wołkowicz – Bagiński 4/3
61:42 4:5 Jaros 4/3
Kary: 12 – 10 ( 2 min kary tech)
Sędziowali: Meszyński – Pachucki, Cudek - Kaczyński
Widzów: 1000
GKS Tychy: Sobecki – Mejka, Kotlorz (2); Witecki, Parzyszek, Bagiński (2) – Jakes (2), Śmiełowski; Proszkiewicz, Galant (2), Woźnica – Majkowski (2), Gonera; Bacul (2), Garbocz, Paciga – Matczak, Wołkowicz (2), Krzak, Maćkowiak.
Zagłębie Sosnowiec: Rajski – Podsiadło, Galvas; Luka, Koszarek (2), Bernat – Gabryś, Marcińczak; M. Kozłowski, T. Kozłowski, Bernat – Kuc, Balcik; Jaros, G. Da Costa, Opatovsky (4) – Duszak, Dronia (2), Sarnik, Zachariasz, Różański.
Komentarze