Emocje w Tychach i zwycięstwo gospodarzy (VIDEO)
Po bardzo emocjonującym meczu tyszanie pokonali po raz trzeci na własnym lodzie HC GKS Katowice 5:2. Dwie bramki dla gospodarzy zdobył Roman Šimíček .
Kolejna część derbów Śląska rozpoczęła się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy już w pierwszej minucie meczu mogli objąć prowadzenie jednak Adam Bagiński będąc sam na sam z bramkarzem nie zdecydował się na strzał. Katowiczanie, jak sami mówili źle weszli w mecz, przez co podczas pierwszej przewagi nie zagrozili bramce Arkadiusza Sobeckiego. Tyszanie wykorzystywali złą grę gości, ale pomimo zwodzenia przeciwników podaniami brakowało im wykończenia akcji. Trójkolorowi podczas pierwszej przewagi bardzo umiejętnie zamknęli rywali w hokejowym zamku i raz po raz strzelali na bramkę Kalemby. W końcu padł upragniony gol, którego zdobyłRafał Dutkastrzałem z okolic niebieskiej linii. Można powiedzieć, że tyszanie rozluźnili się po pierwszej bramce i w rezultacie nie wiele ponad pięć minut później było już 1:1. Bramka z niczego - tak można nazwać wyrównującego golaFilipa Komorskiego, który wstrzelił krążek w stronę bramki gospodarzy, a ten niefortunnie prześlizgnął się pod parkanami Arkadiusza Sobeckiego. Tercja pierwsza nie przyniosła już więcej emocji. Wynik mógłby być korzystny dla GKS-u, bo GieKSa nie grała najlepiej jednak trójkolorowi znowu mieli problem z celnością przy strzałach.
Tak jak w pierwszej tercji tyszanie bardzo dobrze zaczęli, lecz tym razem udokumentowali to bramką. Miejscowi po raz drugi świetnie wykorzystali swoją przewagę. Na prowadzenie tyszan wyprowadził najbardziej doświadczony zawodnik GKS-uRoman Simicek, który po strzale Michała Woźnicy dobił krążek do bramki. Chwilę później Teddy Da Costa mógł podwyższyć wynik, niestety zabrakło mu szczęścia i precyzji przy strzale. Tyszanie w tej tercji mieli wiele szans na pokonanie Kalemby, ale amerykański bramkarz GieKSy okazywał się za każdym razem lepszy. Przysłowie „niewykorzystane sytuację lubią się mścić” znalazło swoje odzwierciedlenie i w 26 minucie meczuJustin Chwedorukdoprowadził do wyrównania. Po strzale jednego z zawodników Katowic krążek odbił się od tyskiego obrońcy, a Chwedoruk był w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, co pozwoliło mu skierować krążek do pustej bramki. Tyszanie po stracie bramki zaczęli popełniać proste błędy we własnej tercji obronnej. Na szczęście straty oraz niedokładne podania nie zostały wykorzystane przez gości. Równo pięć minut przed końcem drugiej części gry bramkę na 3:2 zdobył zespół z Tychów. Przy tej bramce GKS miał wielkie szczęście. Po strzale Tomasa Jakesa,Adam Bagińskiszczęśliwie odbił krążek i dał prowadzenie swojej drużynie. Pod koniec drugiej części swój udział w meczu zakończył Teddy da Costa, który dostał karę meczu, za niesportowe zachowanie. Druga tercja zakończyła się wynikiem 3:2. W tej odsłonie było aż nadto agresji, świadczy o tym ilość kar podyktowana przez głównego arbitra - Macieja Pachuckiego, który aż 12 razy posyłał na ławkę kar zawodników obu drużyn.
Trzecią tercje bardzo ostro zaczęli katowiczanie. Widać było, że postawili wszystko na jedną kartę nie mając nic do stracenia. Mimo ciągłego natarcia na bramkę i prawie pięciominutowej gry w przewadze goście nie zdobyli wyrównującego gola. Mało tego, nawet nie zagrozili bramce Arkadiusza Sobeckiego. Podczas każdego meczu pomiędzy GKS-em, a GieKSą dochodzi do bardzo ostrych spięć pomiędzy zawodnikami. Przez całą drugą tercje tyszanie odpowiadali na zaczepki i prowokacje zawodników trenera Jacka Płachty, jednak w trzeciej popisali się zimną krwią i sprawiło to, że zawodnicy GieKSy wędrowali na ławkę kar, a tyszanie sprezentowane przewagi wykorzystali. A dokładnie wykorzystał toMikołaj Łopuski, który odbił gumę po strzale Łukasza Sokoła i skierował ją do bramki. Cztery minuty przed końcem wynik 5:2 ustaliłRoman Simicek. Tyszanie rozklepali katowicką obronę, a podanie Michała Woźnicy pewnie wykorzystał Simicek popisując się pięknym strzałem w górny róg bramki Kalemby. Tym samym tyszanie w dobry sposób rozpoczęli rok 2013 wygrywając derby śląska 5:2.
Powiedzieli po meczu:
Rafał Dutka, obrońca GKS Tychy:
- Chcieliśmy bardzo szybko zapomnieć o nieudanym meczu z Jastrzębiem w turnieju finałowym Pucharu Polski i przede wszystkim udowodnić kibicom, że potrafimy grać, a tamten mecz to był tylko wypadek przy pracy. W meczy z Katowicami byliśmy lepszą drużyną, w drugiej tercji było trochę nerwów, sporo kar przez co rywale uwierzyli, że mogą z nami grać jak równy z równym. Słowa uznania należą się bramkarzowi Katowic, który świetnie bronił i gdyby nie jego interwencje to po pierwszych czterech minutach spotkania mogło tak naprawdę być już po meczu. W dzisiejszym hokeju wiele zależy od przewag czy osłabieni. My przykładamy do tego ogromne znaczenie, dużo trenujemy, jak rozgrywać akcje podczas przewag oraz osłabień. W tym spotkaniu udało nam się przetrwać wszystkie osłabienia, a w przewagach mieliśmy więcej szczęścia i dowieźliśmy wynik do końca.
Adam Bagiński, napastnik GKS Tychy:
- Seria zwycięstw katowiczan była imponująca. Jest to drużyna, która dużo walczy, grają z kontry, są szybcy przez, co trzeba bardzo na nich uważać. Na pewno napsują jeszcze sporo krwi innym zespołom w lidze. My cieszymy się, że wygraliśmy ten mecz. To były dla nas bardzo ważne trzy punkty. Przy stanie 3:2 złapaliśmy karę, można powiedzieć, że mieliśmy serce w gardle. Gdybyśmy wtedy stracili bramkę to mogłoby się później różnie potoczyć. W trzeciej tercji strzeliliśmy na 4:2, ta dwubramkowa przewaga w końcówce spotkania dała nam trochę spokoju.
Peter Kremen, trener GKS Tychy:
- Zaczęliśmy ten mecz grając na cztery piątki, ale wiedzieliśmy, że to będzie ciężki pojedynek. Katowice wygrały ostatnie sześć spotkań i na pewno nie był to przypadek. Mecz rozstrzygnął się w końcówce, bo pięć minut przed końcem było jeszcze 3:2. Dziękuję drużynie, że zagrała do końca i nie odpuściła.
Jacek Płachta, trener HC GKS Katowice:
- Zasłużone zwycięstwo drużyny z Tychów. To był nasz najgorszy mecz w sezonie, graliśmy otwarty hokej, graliśmy chyba przeciwko sobie. Mieliśmy sytuacje dwa na jeden, trzy na jeden z taką drużyną jak Tychy nie możemy sobie pozwolić na coś takiego. Jeżeli nie wrócimy do tego, co graliśmy w ostatnich spotkaniach to będziemy mieli problemy.
GKS Tychy - HC GKS Katowice 5:2 (1:1, 2:1. 2:0)
1:0 Rafał Dutka - Roman Šimíček (09:39) 5/4
1:1 Filip Komorski - Mateusz Bepierszcz (15:52)
2:1 Roman Šimíček - Michał Woźnica - Adam Bagiński (20:56) 5/4
2:2 Justin Chwedoruk - Jamie Milam - Ryan Campbell (26:27) 5/4
3:2 Adam Bagiński - Tomáš Jakeš - Marian Csorich (35:00) 4/4
4:2 Mikołaj Łopuski - Radosław Galant - Jakub Wanacki (54:39) 5/4
5:2 Roman Šimíček - Michał Woźnica - Adam Bagiński (55:32)
GKS Tychy: Sobecki - Jakes, Dutka, Woźnica, Simicek, Bagiński; Csorich, Zion, Łopuski, Da Costa, Guzik; Sokół, Kotlorz, Baranyk, Parzyszek, Janos; Wanacki, Majkowski, Przygodzki, Galant, Witecki.
HC GKS Katowice: Kalemba - Milam, Bychawski, Campbell, Chwedoruk, Drzewiecki; Cescon, Bigos, Frączek, Sucharski, Popko; Krokosz, Gwiżdż, Kalinowski K., Valusiak, Szymański; Śmiełowski, Urbańczyk, Bepierszcz, Komorski, Kalinowski M.
Sędziowali: Maciej Pachucki - Grzegorz Klich - Marek Wieruszewski
Kary: 52 min. - 32 min.
strzały: 35:31 (11:10, 13:11, 11:10)
Komentarze