Besch: Takich podziękowań za medal jeszcze nigdy nie dostałem
- Chciałem zostać w Krakowie, ale nie dostałem wypłaty za dwa miesiące i premii za złoty medal. To główna przyczyna mojego odejścia - mówi trenujący od poniedziałku w Krynicy Nicolas Besch.
HOKEJ.NET: - Jaka była przyczyna twojego odejścia z Krakowa?
Nicolas Besch: - Czekałem długo by porozumieć się z klubem. Nie chciałem iść do związku w sprawie zaległości, bo działacze obiecali, że wszystko uregulują po mistrzostwach świata. Jednak później nikt nie odbierał ode mnie telefonów, nie dostałem też żadnego przelewu. Jeździłem do klubu i rozmawiałem, ale już po kilku minutach stwierdziłem, że nie ma to sensu. W końcu pan Jakub Tabisz powiedział, że nic nie dostanę, ale mogę przecież podpisać nowy kontrakt...
Grałeś w Krakowie dwa lata, zdobyłeś srebrny i złoty medal, nie żal odchodzić z drużyny, w której byłeś jednym z czołowych graczy?
- Na pewno żal, bo poznałem wielu ludzi, którzy mi pomogli. Kibice też byli bardzo przyjaźnie nastawieni, a do tego żywiołowo nas dopingowali. Ale takich podziękowań za złoty medal jeszcze nigdy nie dostałem, dlatego oddałem sprawę do związku. Nie chciałem w taki sposób rozwiązywać sprawy, jednak gdy jeździłem do klubu z własnej inicjatywy, kolejne rozmowy nic nie wnosiły.
Od czego zaczął się ten konflikt?
- Dostawałem sygnały, że psuję atmosferę w szatni, co nie było prawdą. Każdy, kto mnie zna wie, że jestem przyjaźnie nastawiony do ludzi. Cóż, w każdym meczu dawałem z siebie wszystko. Przecież na papierze nie mieliśmy najlepszej drużyny, a jednak udało nam się zdobyć najwyższy laur. Starałem się grać, jak najlepiej potrafię.
Trener nie wstawił się za tobą?
- Nie. Nie starał mi się nawet pomóc, zresztą od pewnego czasu wiedziałem, co się święci i dlatego postanowiłem odejść.
Od poniedziałku zacząłeś treningi w Krynicy. Jak się tam znalazłeś?
- Po mistrzostwach świata miałem kilka ofert za granicy, jednak chciałem zostać w Polsce, bo dobrze się tutaj czuję. Zadzwonił do mnie Teddy Da Costa i poinformował mnie, że działacze z Sosnowca szukają kontaktu do mnie. Po rozmowach z ludźmi związanymi z tym projektem przystałem na ich warunki. Podoba mi się ten plan.
Jak wygląda budowa nowej drużyny z siedzibą w Krynicy?
- Na razie nie trenuje nas zbyt dużo, ale to tylko kwestia czasu, bo wkrótce dojadą kolejni zawodnicy zza granicy. Zaczynamy ciężko trenować na lodzie, a wiadomo że początki nie są łatwe. Tworzymy fajną ekipę, mamy zaplanowane ciekawe mecze towarzyskie między innymi ze Szwajcarami czy Słowakami. Mam nadzieję, że wszystko będzie już jasne.
Komentarze