Witecki: Mam nadzieję, że będzie to przełomowy rok dla GKS-u
Rozmowa z 23-letnim skrzydłowym GKS-u Tychy Jakubem Witeckim, który w ostatnim meczu swojej drużyny z Comarch Cracovią zaliczył bramkę i asystę.
HOKEJ.NET: - Jak ocenisz spotkanie z mistrzem Polski?
Jakub Witecki, skrzydłowy GKS Tychy: - Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie. Cracovia była słabszym zespołem, aczkolwiek mieliśmy też słabsze fragmenty gry. W szkolnej skali oceniłbym to spotkanie na 4.
Dzięki szybko strzelonej bramce kontrolowaliście przebieg gry.
- Oczywiście. Zawsze jest tak, że bramka na początku tercji dodaje nam animuszu, a rywalom podcina skrzydła. Tak było i dzisiaj.
Bramka Cracovii w 47. minucie wniosła sporą dozę niepokoju do waszej gry.Obawialiście się nerwowej końcówki?
- Już po tej bramce zrobiło się bardzo nerwowo. Ewentualna druga bramka dla drużyny z Krakowa spowodowałaby, że goście ponownie weszliby w mecz. Chwila niepokoju na pewno była i pewnie było to widać w naszej grze, ale na szczęście skończyło się korzystnie dla nas.
Po tym spotkaniu awansowaliście na pierwsze miejsce w tabeli. Pozycja lidera PHL mogłaby być dobrym startem przed play-offami.
- Tak, to bardzo dobry start, ale należy to oceniać na chłodno. Wszyscy pamiętamy sytuację Sanoka sprzed roku, gdzie w lidze byli niemal nie do pokonania, a przegrali z nami mecz o brąz.
Mecz z Cracovią był jednym z lepszych spotkań w waszym wykonaniu w ostatnim czasie.
- Wydaje mi się, że tak, ale jest to spowodowane tym, że ostatnie trzy mecze graliśmy ze słabszymi rywalami – Bytom, Nowy Targ, Oświęcim – te mecze mimowolnie od nas wyglądają słabiej niż spotkania takie jak z np. Cracovią, Sanokiem, Jastrzębiem.
Również w wykonaniu twojej formacji był to bardzo dobry mecz. Skuteczność wróciła.
- Wróciła i bardzo się z tego powodu cieszę. W tym ataku gra nam się bardzo dobrze i wydaje mi się, że to widać na lodzie. Nie jest to jeszcze wszystko, na co nas stać, ale na pewno jest dobrze.
Gdybyś porównał grę z Guzikiem i Galantem do gry z Baranykiem i Parzyszkiem. Z kim gra Ci się lepiej?
- Nie chciałbym tego porównywać, bo są to dwa zupełnie inne światy. Z Kacprem i Radkiem tworzyliśmy młody atak i ewentualne braki nadrabialiśmy walką. W moim obecnym ataku nawiązałem współpracę z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Zarówno z Radkiem i Kacprem, jak i z Milanem i Adrianem gra mi się bardzo dobrze.
Kolejne spotkanie zagracie z Sanokiem, z którym w tym sezonie nie wygraliście jeszcze żadnego spotkania. Przygotowujecie jakąś specjalną taktykę na ten mecz?
- Myślę, że to już leży w kwestii trenerów i to oni będą starali się znaleźć jakiś sposób na sanocką obronę. Mecz meczowi nierówny i wydaje mi się, że to, że przegraliśmy z nimi poprzednie spotkania wcale nie przesądza wyniku wtorkowego pojedynku z tą drużyną
Jak oceniłbyś tegoroczny skład Tychów? Połączenie juniorów z seniorami okaże się mieszanką wybuchową?
- Wydaje mi się, że co roku mamy taką mieszankę wybuchową połączenia młodości z doświadczeniem (śmiech). Mam nadzieję, że w końcu ta mieszanka zaskoczy i będzie to przełomowy rok dla GKS-u. Póki, co wygrywamy dużo spotkań i oby tak dalej.
W związku z tym, na co stać GKS Tychy?
- Oczywiście, że na mistrzostwo (śmiech)
Na pewno słyszałeś o odejściach z Krynicy. Ostatnio dużo mówiono o nowych twarzach w GKS-ie. Wspominano m.in. Laszkiewicza czy Bescha w Tychach. Uważasz, że nowi zawodnicy są niezbędni GKS-owi?
- Naszej drużynie już od dawna brakuje takiego głównego lidera, który zdobywałby bramki. Chociażby wspomniany Leszek Laszkiewicz punktuje, strzela i takiej osoby na pewno brakuje w GKS. Z drugiej strony wygrywamy kolejne spotkania, mamy trzy równe piątki, więc to sztab szkoleniowy musi podjąć decyzje o tym czy taki lider jest nam potrzebny
Co możesz powiedzieć o waszych szansach w Pucharze Polski, który już za miesiąc w Katowicach?
- Każda z drużyn ma równe szanse – 25%. Ciągle nie wiadomo jednak jak będzie wyglądała drużyna z Krynicy. Nasze szanse rosną z każdym wygranym meczem. Każda wygrana dodaje nam pewności siebie, zwłaszcza teraz jak będziemy na pierwszym miejscu w tabeli. Myślę, że jesteśmy faworytami do wygrania tego Pucharu.
Mówi się, że do ekstraligowej Krynicy dołączą zawodnicy z I ligi.
- Tak, dokładnie. W tamtej drużynie dużo jest zawodników, którzy otarli się już o ekstraligowy hokej, ale na pewno nie będzie to taka drużyna jak ta, która wywalczyła awans do tego Pucharu. Osobiście wspierałem ten projekt, ponieważ był to bardzo silny przeciwnik, który w każdym meczu mobilizował nas do grania na 100 procent naszych możliwości.
Akcja Movember powoli dobiega końca. Jak podsumujesz tą akcje? Udało Ci się namówić kogoś do profilaktycznych badań?
- Nie udało mi się nikogo do nich namówić, ale myślę, że akcja ta przebiegła w naszej drużynie tak, jak powinna. Nikt się nie wyłamał, wszyscy solidarnie zapuścili wąs. Taka akcja to bardzo dobry pomysł.
Rozmawiał: Jacek Kopciński
Komentarze