Mahbod: W naszej drużynie jest chemia
- Mimo kilku zmian mamy bardzo stabilny zespół z dużym potencjałem i sądzę, że będziemy gotowi na fazę play-off - zaznacza Samson Mahbod. 25-letni Kanadyjczyk jest w coraz lepszej formie. W ostatnim spotkaniu z HC GKS-em Katowice zdobył sześć punktów!
HOKEJ.NET: - Zaczęliście z wysokiego „C”. Cztery gole w pierwszej tercji to bardzo dobry początek...
Samson Mahbod: - Byliśmy bardzo zmotywowani przed tym spotkaniem. Po nieudanym występie w Pucharze Polski chcieliśmy pokazać, że ciągle jesteśmy drużyną. Tak, to bardzo dobry początek meczu.
W drugiej tercji do głosu doszli gospodarze. Zdobywali kolejne gole. Co stało się z waszą grą?
- Tak się bardzo często zdarza, że mając sporą przewagę zawodnicy zaczynają czuć się zbyt pewnie na lodzie. Oczywiście nie możemy tak grać. Przyjechaliśmy tu walczyć i na tym musimy się skupiać, żeby potwierdzać naszą siłę.
Więc jak podsumujesz spotkanie z Katowicami?
- Był to dobry mecz, ale nie w pełnym wymiarze czasowym. Wydaje mi się, że zagraliśmy dobre 40 minut. Zwłaszcza w play-offach będziemy potrzebować koncentracji, aby od początku do końca grać jak przez dwie tercje meczu z GieKSą.
W ostatnim czasie doszło do wymiany bramkarzy między zespołami Katowic i Sanoka. Graliście przeciwko bramkarzowi, którego znacie. Było to pomocne?
- Skrabalak to naprawdę dobry zawodnik, ale jest jeszcze bardzo młody. Dzięki grze w Katowicach może nabrać sporo doświadczenia i ogrania w meczach z najlepszymi drużynami. Wszyscy w Sanoku życzą mu wszystkiego najlepszego, myślę, że stoi przed nim świetlana przyszłość w tej lidze.
Swoją przygodę z polską ligą zaczynałeś właśnie w Katowicach. Jak ta drużyna zmieniła się na przestrzeni ostatniego roku?
- Katowice są moim starym domem, z tym miastem łączą mnie wspaniałe doświadczenia, więc bardzo się cieszę, że tu przyjechałem. Było mi tu bardzo dobrze, ale postanowiłem spróbować czegoś nowego w Sanoku, gdzie również czuję się wyśmienicie.
Za wami bardzo ciężki okres, w którym bardzo trudno grało wam się z głównymi rywalami do mistrzostwa.
- Mamy ostatnio bardzo dobrą passę, więc jestem dobrej myśli, że mamy już ten trudny okres za sobą. W każdym sporcie to normalne, że ma się wzloty i upadki. Odbiliśmy się od dna i teraz powinno być coraz lepiej.
Jak przyjęliście nowego trenera? Co o nim wiedziałeś?
- To bardzo dobry trener, który ma za sobą grę w lidze NHL. Wszyscy go bardzo szanują, jednak jesteśmy zawodnikami, więc naszą kwestią jest wygrywać kolejne mecze, a nie martwić się o posadę trenera. Wciąż musimy dawać kredyt zaufania naszym trenerom, bo ciągle utrzymujemy się na drugim miejscu. Jesteśmy zadowoleni z naszego sztabu szkoleniowego i organizacji w sanockim klubie
Jakie dostrzegasz zmiany w sposobie prowadzenia drużyny obu trenerów?
- Widzę wiele podobnych aspektów. Same treningi wyglądają niemal identycznie. Najwięcej zależy od wyników naszej pracy. Trener Fryczer próbuje wyeliminować wszystkie nasze obawy, jednak tak jak mówię, to nie my jesteśmy od oceniania.
Obecnie trenuje z wami nowy zawodnik z Kanady, mówi się również o kolejnych wzmocnieniach.
- Kanadyjski hokej jest zupełnie inny niż ten w PHL. Jest znacznie bardziej agresywniejszy i twardszy, więc posiadanie w składzie dwóch lub więcej Kanadyjczyków na pewno byłoby z ogromną korzyścią dla drużyny.
Doszło do wielu zmian w waszym składzie. Taka rotacja jest niezbędna?
- Uważam, że mamy bardzo stabilny zespół. Doszło w nim do kilku zmian, ale były to zmiany na plus dla zespołu. Dla mnie to bez znaczenia z kim gram, bo zawsze będę starał się grać na 100 procent możliwości. W ostatnim czasie sporo się działo w sanockim klubie. Kilka zmian w składzie, nowy trener, słabsze wyniki. Obecnie jednak uważam, że wszystko się ustabilizowało, mamy bardzo dobrą chemię w drużynie i myślę, że jesteśmy gotowi na fazę play-off.
Jak wpłynął na was lokaut PHL?
- Dla wszystkich za Oceanem lokaut jest czymś, co z samej nazwy nas przestrasza. Każdy zawodnik chce grać, więc jeśli ta przerwa trwałaby nadal uważam, że zawodnicy zaczęliby szukać dla siebie nowych drużyn.
Na pewno nie spodziewałeś się lokautu rozpoczynając swoją karierę w Polsce.
- Zdecydowanie nie. Każdy dzień przynosi coś nowego w Polskiej Hokej Lidze (śmiech), więc i ja doświadczam nowych wrażeń.
Sporo jest różnic między PHL, a ligami, w których grałeś wcześniej...
- Tak, to zupełnie inne światy. Sami zawodnicy i ich umiejętności są inni, gra jest dużo szybsza… Tego nawet nie da się porównać. To jak porównywanie ligi juniorów do NHL.
Jak ocenisz różnice między dwoma biegunami ligi – kilka drużyn walczy o mistrzostwo, a kilka o utrzymanie?
- To bardzo źle dla ligi, że jest tak bardzo zróżnicowana. Jeśli każda z drużyn byłaby jak Tychy, Sanok, Jastrzębie poziom hokeja w Polsce gwałtownie by podniósł się, a kolejni gracze zza oceanu chętniej by tu przyjeżdżali.
Komentarze