Zabrakło wzajemnej asekuracji
Hokeiści Unii Oświęcim rozpoczęli drugi etap rozgrywek od dotkliwej porażki. Podopieczni Josefa Doboša przegrali w Tychach z miejscowym GKS-em 3:8. W przekroju całego meczu okazali się zespołem znacznie słabszym.
- Ten mecz wyglądał tak, jakby spotkały się zespoły z innych szczebli rozgrywkowych. To były dwa różne światy lub, jak kto woli, inne bajki. Można na wiele sposobów oceniać to, co się stało. Ciężko było się zmobilizować, widząc swoją bezradność. Wydaje mi się, że gwoździem do naszej trumny była utrata piątej bramki. Graliśmy wówczas w liczebnej przewadze - analizował Grzegorz Piekarski, doświadczony obrońca biało-niebieskich.
Wtórował mu także Wojciech Wojtarowicz, który z 16 trafieniami jest najlepszym strzelcem Unii w tym sezonie: - Z taką drużyną, jak Tychy nie można tracić trzech goli w pierwszej tercji. Możemy żałować, że pod koniec tej odsłony nie udało nam się wykorzystać gry w podwójnej przewadze. Przy wyniku 2:3 grałoby się nam znacznie łatwiej. W zasadzie wszystko byłoby jeszcze możliwe. Wrócić do meczu mogliśmy także tuż po moim trafieniu na 2:4, ale daliśmy się skontrować.
Pozytywem z tego spotkania jest fakt, iż tylko pierwszych dziesięciu minutach oświęcimianie wypracowali sobie cztery sytuacje bramkowe. Dość powiedzieć, że we wcześniejszych potyczkach tyle okazji mieli, ale w całym meczu.
Biało-niebiescy przed piątkowym meczem z Cracovią muszą poprawić kilka elementów. -Przede wszystkim musimy się wzajemnie asekurować. Kiedy jeden z zawodników opuści swoją pozycję, by przeszkodzić szarżującemu rywalowi, drugi musi go zastąpić. Bez tego nadal będziemy narażeni na proste straty - podkreślał Piekarski.
Przełamać kompleks
W tym sezonie oświęcimianie nie wygrali jeszcze z Pasami. Na własnym lodzie przegrali 2:4 i 3:4 po rzutach karnych, a na wyjeździe 1:2 i 1:3. - Najwyższy czas się przełamać i w końcu pokonać Cracovię- przyznał Wojtarowicz.
Spotkanie z krakowianami będzie miało dodatkowy podtekst. - "Maliniakowy" - przyznał z uśmiechem "Wojtar".
Z Marcinem Jarosem, bo o nim mowa, działacze Unii rozwiązali kontrakt. 33-letni napastnik szybko znalazł nowy klub i dołączył do oświęcimskiej kolonii w Krakowie.
- Mam nadzieję, że historia nie zatoczy koła. Dotychczas było tak, że zawodnik który opuścił Unię i przyjeżdżał na Chemików 4 w nowych barwach, ładował nam bramki - zakończył 34-letni skrzydłowy.
Komentarze