Margines błędu już się wyczerpał
Rozmowa z Jarosławem Różańskim, kapitanem hokeistów TatrySki Podhala Nowy Targ na temat zakończonej pierwszej rundy sezonu zasadniczego, po której „Szarotki" zajmują w tabeli miejsce czwarte.
22 punkty jakie wywalczyliście w pierwszych 11 meczach tego sezonu to dorobek który was satysfakcjonuje?
- Na pewno jest niedosyt, bo przy odrobinie szczęścia tych punktów mogło być więcej. Tym bardziej, że w tabeli jest bardzo ciasno i każda strata punktów niesie za sobą spore konsekwencje i powoduje duże rotacje w tabeli.
Których straconych punktów najbardziej żal?
- Przede wszystkim tych w Opolu, gdzie mimo że graliśmy jedno ze słabszych spotkań to prowadziliśmy 3:0. Potem zbyt łatwo jednak daliśmy sobie to prowadzenie roztrwonić. W Bytomiu z kolei przegraliśmy po naprawdę dobrym meczu w naszym wykonaniu. Zabrakło trochę szczęścia, które za to dopisało gospodarzom. W Jastrzębiu też mogliśmy się pokusić o punkty, gdyby nie ten nieszczęsny początek, który spowodował, że mocno to spotkanie sobie skomplikowaliśmy. Inna sprawa, że akurat w tym meczu nawarstwiło się zmęczenie. Czuliśmy w nogach podróż do Torunia i trudy meczu z Tychami.
Odnośnie meczu z Tychami i wygranej 5:1. To było spotkanie bliskie ideału?
- Na pewno to było bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Przede wszystkim byliśmy skuteczni, a to był klucz to zwycięstwa. Jasne, że chciałoby się aby każdy nasz mecz tak wyglądał i kończył się takim wynikiem, ale to jest hokej. Tutaj często o wyniku decyduje dyspozycja dnia. Poza tym najważniejsze jest to aby zwyciężyć. Styl jest sprawą drugorzędną.
Nowy Targ powoli staję się twierdzą nie do zdobycia. Jak na razie wygraliście i to za trzy punkty każdy mecz w roli gospodarza. Gorzej jest w meczach wyjazdowych...
- Faktycznie nie da się ukryć, że w domu gramy dużo lepiej. Dużo nam wychodzi, potrafimy narzucić rywalom swój styl gry i przede wszystkim jesteśmy w miarę skuteczni. Szczerze, to trudno tak na szybko znaleźć powody dlaczego nie potrafimy tak samo grać na wyjazdach. Na pewno musimy to przeanalizować i w miarę regularnie zacząć punktować też na obcych lodowiskach.
Co na dziś jest waszym największym mankamentem?
- Przede wszystkim przestoje w grze, które zbyt często nam się przytrafiają, a często powodują, że komplikujemy sobie mecz. Wydaje mi się, że to wina braku koncentracji, bo fizycznie wyglądamy naprawdę dobrze. Na pewno to musimy w kolejnych meczach wyeliminować.
Przed wami druga, kluczowa w kwestii awansu do pierwszej szóstki, runda sezonu zasadniczego. Minimalne różnice między zespołami aspirującymi do gry w grupie mocniejszej powodują, że presja rośnie...
- Szczerze powiem, że system rozgrywek jaki wymyślono w tym sezonie w moim przekonaniu nie służy polskiemu hokejowi. Dzielić ligę po zaledwie 22 spotkaniach mija się z celem. Powiedzmy sobie szczerze, że dla tych drużyn, które nie awansują do pierwszej szóstki tak naprawdę sezon się skończy. Dziwię się, że prezesi klubów przystali na taką formułę. Nie zmienimy już tego. Dlatego te 11 kolejek które przed nami, faktycznie wiąże się z dużą presją. Praktycznie wyczerpał się już margines błędów. Przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności jeden przegrany mecz powoduje, że możesz wypaść z gry. Dlatego im szybciej zapewnimy sobie awans do szóstki, tym będzie nam łatwiej.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze