Cenne punkty biało-niebieskich
Bardzo ważne zwycięstwo w kontekście batalii o miejsce w grupie mocniejszej odnieśli dziś hokeiści Unii Oświęcim. Podopieczni Josefa Doboša pokonali na wyjeździe Orlika Opole 3:1. Dwie bramki dla biało-niebieskich zdobył Jan Daneček.
Na wstępie warto zaznaczyć, że występ czeskiego środkowego ważył się do ostatnich chwil. – Byłem mocno przeziębiony. Dopiero wczoraj wznowiłem treningi, a dziś zapadła decyzja, że pojadę do Opola – przyznał 29-letni środkowy.
I było to z korzyścią dla zespołu. Daneček otworzył wynik spotkania na ułamki sekund przed zakończeniem pierwszej tercji, wykorzystując sytuację sam na sam z Frankiem Slubowskim. Opolanie stanęli w bezruchu, bo byli przekonani, że sędzia odgwiżdże spalonego. – Być może był minimalny spalony. Skoro jednak sędzia nie przerwał gry, to zwieńczyłem akcję strzałem– wyjaśnił „Dandys”.
– Mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Byliśmy zespołem zdecydowanie bardziej aktywnym, ale okoliczności, w jakich straciliśmy tę bramkę, mocno podcięły nam skrzydła – stwierdził Bartłomiej Bychawski, defensor Orlika.
W 38. minucie oświęcimianie podwyższyli prowadzenie i tym razem nie było żadnych wątpliwości. Świetnym podaniem zza bramki popisał się Sebastian Kowalówka, a czający się Jan Daneček musiał tylko dopełnić formalności.
Zgrzyt pojawił się za to przy kontaktowym golu Michaela Cichego, zdobytym nieco dwie minuty później. Trener Josef Doboš zwracał uwagę Tomaszowi Radzikowi, że Amerykanin polskiego pochodzenia trafił do siatki po zagraniu krążka zbyt wysoko uniesionym kijem. Po analizie wideo, bramkę Cichego zaliczono.
Od tego momentu opolanie rzucili się w pogoń za wynikiem, ale mieli ogromne problemy ze znalezieniem sposobu na Michala Fikrta. Czeski golkiper bronił bardzo pewnie i był mocnym punktem biało-niebieskich.
Na dodatek w 51. minucie karą meczu za atak w okolice głowy został ukarany opolski defensor Mateusz Sordon. W tej sytuacji mocno ucierpiał Lukáš Popela, opuścił taflę mocno zamroczony i do końca spotkania nie wyszedł już na lód. Oświęcimianie przez pięć minut grali w przewadze i za sprawą Macieja Szewczyka zdobyli trzeciego gola, posyłając gospodarzy na łopatki.
– Można by rzec, że byliśmy zespołem, który przeważał, ale to Unia strzelała bramki – podsumował Bychawski.
– Zagraliśmy dzisiaj jak prawdziwa drużyna. Byliśmy dobre przygotowani do tego spotkania–dodał z koleiDaneček.
Orlik Opole – Unia Oświęcim 1:3 (0:1, 1:1, 0:1)
0:1 - Jan Daneček - Peter Bezuška (19:59),
0:2 - Jan Daneček - Sebastian Kowalówka, Damian Piotrowicz (37:02),
1:2 - Michael Cichy - Branislav Fabry, Bartłomiej Bychawski (39:15),
1:3 - Maciej Szewczyk – Mateusz Adamus, Radim Haas (51:49, 5/4).
Sędziowali: Tomasz Radzik (główny) - Marcin Młynarski, Tomasz Przyborowski (liniowi).
Minuty karne: 31 (w tym kara meczu dla Sordona) – 10.
Widzów: ok. 400.
Orlik: Slubowski – M. Stopiński, Sznotala; F. Stopiński (2), Szydło, Marzec – Bychawski, Sordon (27), Szczechura, Cichy, Fabry – Korenko, Kostek; Klecha, Rompkowski (2), Łymański oraz Dolny.
Trener: Jacek Szopiński
Unia: Fikrt – Bezuška, Vosatko; Piotrowicz, Daneček, S. Kowalówka (2) – Gabryś (2), Modrzejewski; Adamus, Haas, Szewczyk – Popela, Nowotarski (2); Malicki (2), Wanat, Paszek.
Trener: Josef Doboš.
Komentarze