Niezbędna rehabilitacja
Mateusz Gębczyk opuści początek sezonu. Powód? Przedłużające się leczenie po urazie więzadeł w kolanie.
23-letni defensor ma za sobą niewątpliwie najlepszy sezon w seniorskim hokeju. W 37 meczach zdobył 17 punktów za 5 bramek i 12 asyst. Ponadto na ławce kar spędził 44 minuty, a w klasyfikacji plus/minus, z której w pierwszej kolejności powinno rozliczać się defensorów wypadł na +3. Kibice zapamiętali z pewnością jego dwie bramki zdobyte w starciu z GKS-em Tychy po potężnych uderzeniach najpierw ze środka tafli, a następnie spod linii niebieskiej.
Niestety w trzecim meczu ćwierćfinału play-off z Comarch Cracovią nabawił się urazu.
– W pierwszej tercji, w jednym ze starć, poczułem ból w nodze. Udało się dokończyć to spotkanie, ale pamiętam, że następnego dnia nie mogłem stanąć na nodze – przypomina Gębczyk.
Od tamtego spotkania odbył wiele konsultacji lekarskich. Jedni specjaliści radzili mu, aby jak najszybciej przeszedł zabieg rekonstrukcji więzadeł. Inni, żeby poczekał.
–Trzech lekarzy zalecało mi operację, ale wówczas straciłbym niemal cały sezon. Na lód mógłbym wrócić na początku stycznia, a dobrze wiem, że wtedy będzie finiszować runda zasadnicza. Później przyjdzie czas na play-offy – wyjaśnia wychowanek biało-niebieskich.
– Odbyłem także konsultacje u doktora Bogusława Sadlika z Bielska-Białej i powiedział mi, że po pewnym okresie wszystko się unormuje. Żeby tak się stało, niezbędna jest odpowiednia rehabilitacja – dodaje Gębczyk.
23-letni obrońca chciałby w sierpniu rozpocząć treningi na lodzie, jednak zdaje sobie sprawę z faktu, iż ciężko będzie mu w pełni się wykurować na inaugurację sezonu.
– Mam świadomość, że kilka pierwszych kolejek sezonu mi przepadnie, ale zawsze to lepsze niż powrót do gry dopiero od stycznia – zwraca uwagę.
– Nadmienię, że w pierwszej fazie przygotowań trenowałem indywidualnie na tyle, na ile mogłem sobie na to pozwolić. Wiadomo, że z moją przypadłością nie mogłem pracować nad wydolnością, lecz tylko nad siłą – kończy.
Komentarze