Słowacki specjalista od tytułów mistrza Polski
Peter Novajovský w ciągu czterech lat gry w PHL, trzykrotnie zdobywał tytuły mistrza Polski. Defensor ma w kolekcji złote krążki wywalczone w barwach Comarch Cracovii i GKS-u Tychy. Sprawą sukcesów Słowaka zajęli się dziennikarze jednego z jego rodzimych portali.
Dobre wspomnieniaOkazją do zrobienia materiału o 29-latku był jego udział w barwach „Trójkolorowych” w rozgrywanym w ten weekend w Zwoleniu Memoriale Pavla Zabojnika. To miasto zapisało się w życiorysie Novajovskýego złotymi zgłoskami. To właśnie tam wywalczył swój jedyny triumf w słowackiej ekstraklasie. Sezon 2012/13 rozpoczął w barwach HC’05 Bańska Bystrzyca, ale po rozegraniu 30 spotkań przeniósł się na ostatnie 11 meczów fazy zasadniczej do HKM-u Zwoleń. Dobra postawa zespołu prolongowała ich do udziału w rozgrywkach play-off. W tej części rozgrywek Novajovský wystąpił w 12 pojedynkach. Niebiesko-czerwono-złoci zdobyli wtedy tytuł mistrzowski, ale słowacki defensor w 23 meczach nie wywalczył żadnego punktu.
- Za każdym razem, gdy tutaj wracam wspomnienia ożywiają – powiedział hokeista GKS-u Tychy portalowi hokej.sk. – To już jednak było dość dawno. Ale zawsze wspominam ten czas z dużą radością.
Hokeista, który gwarantuje sukces
To co w rodzimej ekstraklasie przydarzyło się wychowankowi Slovana Bratysława zaledwie raz, stało się wręcz normą podczas jego występów w naszym kraju. Już w debiutanckim sezonie 2015/16 zdobył złoto z Cracovią, a następnie powtórzył to z „Pasami” w kolejnej edycji. Później miał roczną przerwę od złotych krążków, po czym zmienił barwy przechodząc do GKS-u Tychy i od razu w debiucie w tym klubie zaliczył kolejny ligowy triumf. Żeby dodać smaczku całej sytuacji ostatni akcent poprzedniego sezonu miał miejsce nie gdzie indziej, jak w podwawelskim grodzie.
- W Krakowie przychodzi na hokej trochę mniej ludzi. Około tysiąc osób – tłumaczy Novajovský. – To problem dużego miasta. W takich miejscach trudno jest o dużą widownię. Inaczej jest w Tychach, które są prawdziwym hokejowym miastem. Mamy tam piękną halę na 2,5 tysiąca osób i często zdarza się, że brakuje biletów. To mniejsze miasto, w którym gdzie się nie obejrzysz to wszyscy żyją tym sportem. Często zdarza się, że ludzie rozpoznają graczy na ulicy.
Słowak bardzo dobrze czuje się na Śląsku i w drużynie, w której nie gra żaden inny przedstawiciel jego kraju.
- W Polsce będę grał już piąty sezon z rzędu, więc z językiem nie mam żadnych problemów – zauważa Novajovský. - Koledzy z zespołu są świetni. Nie odczuwam tego, że jestem jedynym Słowakiem w klubie.
Wszystko działa bez zarzutu
Słowacki defensor chwali nasze hokejowe realia w rozmowie z mediami. Podkreśla przy tym, że zawsze miał do czynienia z czołowymi zespołami w kraju nad Wisłą i to przez ich pryzmat postrzega rzeczywistość dotyczącą PHL.
- W Polsce są naprawdę dobre warunki do grania – stwierdził Novajovský. - Oczywiście zdarzają się słabsze kluby, w których występują różne problemy. Mnie to nigdy nie spotkało. Zespoły z Krakowa i Tychów należą do czołówki i tam zawsze wszystko działa jak należy, zarówno z pieniędzmi, jak i ze sprzętem oraz z każdą inną sprawą.
Tak utytułowany zawodnik został zapytany o receptę na sukces, ale jak się okazuje na jego istnienie wpływ ma wiele czynników, które muszą zafunkcjonować w jednym miejscu i czasie.
- Na sukces składa się kilka elementów, które muszą się zgrać – tłumaczy Novajovský. - Drużyna, trener, zawodnicy, ale potrzeba też najzwyczajniej szczęścia. Jeżeli wszyscy słuchają szkoleniowca, realizują jego wytyczne, to przychodzą wyniki.
Za największą bolączkę hokeja w wydaniu „made in Poland” Słowak uznaje słaby poziom sędziowania, który znacząco odróżnia rozgrywki PHL od tego, co dzieje się na lodowiskach Tipsport Ligi.
- Pięć, sześć drużyn prezentuje dobry poziom. Niestety sędziowie są słabi – stwierdza defensor. - Często przerywają grę kiedy nie potrzeba tego robić, a z drugiej strony nie widzą wielu fauli. Trzeba być naprawdę ostrożnym na tafli.
Jednocześnie doświadczony obrońca widzi wiele podobieństw pomiędzy rozgrywkami w obu krajach, a jednym z takich elementów są na przykład pensje, w przeciwieństwie do piłki nożnej, w której w Polsce zarabia się mniej więcej sześć razy tyle co na Słowacji.
- Myślę, że zarobki w polskim hokeju są bardzo zbliżone do tego co jest na przykład w Koszycach - informuje Novajovský. - Dostajemy pieniądze na czas, to samo dotyczy wypłat premii za zwycięstwa. Sytuacja jest komfortowa, co sprawia, że można skupić się jedynie na grze.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Już kilkukrotnie pojawiał się pomysł gry polskiej drużyny w rozgrywkach słowackiej ekstraklasy. Póki co, do niczego takiego nie doszło, aczkolwiek GKS Katowice, JKH GKS Jastrzębie i Podhale Nowy Targ biorą udział w Pucharze Wyszehradzkim, w którym spotykać się będą z ekipami zza południowej granicy.
- Myślę, że Tychy byłyby gdzieś tak w środku tabeli Tipsport Ligi. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, jaki skład udałoby się zbudować – przewiduje Novajovský. - Najlepsze polskie kluby mogłyby skorzystać na grze w słowackiej ekstraklasie. Stać je na to, żeby sprowadzić dobrych Finów, czy Rosjan. Z pewnością nie byłoby wstydu.
O Novajovským nie zapomniano na Słowacji. Zawodnik wciąż cieszy się popularności, a potwierdzeniem tego są oferty, które napływają do niego ze strony klubów rodzimej ligi.
- Pan Ľudovít Jurinyi, dyrektor klubu z Popradu już drugi rok z rzędu chciał mnie namówić na grę w jego drużynie – przyznał aktualny mistrz naszego kraju. - Niestety, jestem związany kontraktem w Polsce i klub nie chciał mnie puścić. W następnym sezonie moja umowa wygaśnie i wtedy zobaczymy, co dalej. Bardzo chciałbym wrócić, już mi brakuje słowackiego hokeja.
Novajovský pochodzi z Bratysławy. To naturalne, że kibicuje Slovanowi, a losy tego klubu nie są mu obce. Zna dokładnie sprawy dotyczące zawirowań, które były udziałem tej utytułowanej ekipy.
- Zapytałem Miszę Sersena, który jest moim szwagrem, jak tam jest i powiedział mi, że już w maju zawodnicy byli dogadani z włodarzami klubu – informuje Słowak.
Choć najważniejsze miejsce w sercu Novajovskýego zajmuje Slovan, w którym się wychował, to leży mu na sercu rozwój całego bratysławskiego hokeja, dlatego z radością przyjął wiadomość o nowym projekcie dotyczącym Hockey Clubu, który zmienił ostatnio nazwę i chce szturmem zdobyć bramy ekstraklasy.
- Temat Bratislava Capitals wygląda bardzo dobrze, dzięki zawodnikom, jakich udało się tam ściągnąć - zauważa Słowak. - Czym więcej profesjonalnych zespołów, tym więcej możliwości dla zawodników. Jestem za tym, żeby w rozgrywkach brało udział jak najwięcej drużyn. Młodzi hokeiści mają wtedy możliwość rywalizowania z dobrymi zawodnikami przez co zdobywają doświadczenie. Dobrze, że do ligi dołącza kolejny zespół.
Były reprezentant Słowacji juniorów i uczestnik mistrzostw świata do lat 18 w sezonie 2006/07, chcący powrócić w przyszłości do rodzimych rozgrywek, cały czas jest na bieżąco z tamtejszą ekstraklasą i ma też swoje przemyślenia na temat tego, jak powinien funkcjonować jego ukochany klub.
- Śledzę Tipsport Ligę i cieszę się, że Slovan do niej wraca – powiedział Novajovský. - Oczywiście KHL to było spore ożywienie dla bratysławskiego hokeja, ale jeżeli nie ma na to pieniędzy, to nie należy działać na wyrost.
Komentarze