Mroczkowski: Walczyliśmy do końca
GKS Tychy w swoim czwartym meczu tegorocznej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów przegrał na wyjeździe z Djurgården Sztokholm 0:2. Tyszanie rozegrali naprawdę dobre spotkanie, ale trzy punkty zostały w Szwecji.
Trójkolorowi nie wyglądali dziś na gorszych. Przez dwie tercje mistrzowie Polski grali jak równy z równym. Świadczyć może też o tym statystyka strzałów po dwóch tercjach: 21-17 dla gospodarzy.
– Walczyliśmy do końca. Mieliśmy kilka kar, których nie wykorzystaliśmy. Mieliśmy również dwie nieuznane bramki. Szkoda, że mecz tak się zakończył i nie strzeliliśmy gola – powiedział z niedosytem nowy zawodnik trójkolorowych.
Tyszanie dwukrotnie pokonali bramkarza rywali, ale obu tych goli nie uznali sędziowie. Najpierw Bartosz Ciura nieprzepisowo uderzył bramkarza w parkan po czym krążek wtoczył się do bramki. Następnie właśnie Christian Mroczkowski odbił krążek łyżwą, więc gol nie mógł zostać uznany.
– Z mojej perspektywy to wyglądało na prawidłowego gola. Jednak sędziowie uznali, że moja łyżwa nie była na lodzie. Wyglądało to jakbym to kopnął. Przy własnej publiczności sędziowie pewnie by tę bramkę uznali – powiedział pół żartem, pół serio Kanadyjczyk.
Kluczowa w dzisiejszym pojedynku okazała się skuteczność w przewagach, a raczej jej brak po stronie mistrzów Polski. Tylko w drugiej tercji tyszanie mieli aż cztery takie okazje.
– Mieliśmy sytuacje, byliśmy agresywni. Graliśmy pressingiem i mieliśmy kilka sytuacji. Niestety w końcowej fazie akcji, albo nie trafialiśmy w bramkę, albo bramkarz ratował swój zespół – podsumował grę w przewadze 25-latek.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić. Przekonała się o tym ekipa z piwnego miasta. Tuż przed końcem drugiej tercji Alex Szczechura popełnił fatalny w skutkach błąd i wręcz podał do Olle Alsinga. 23-letni Szwed atomowym strzałem zaskoczył Johna Murraya.
– Myślę, że nasz zawodnik nie widział ile mamy czasu do końca tercji. Sam na sam wyjeżdżał Michael Cichy i Alex chciał mu podać. Niestety mieliśmy pecha i straciliśmy gola w tej sytuacji– zakończył Christian Mroczkowski.
Komentarze