Ciężko, ale zwycięsko
Hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim pokonali na własnym lodzie KH Energę Toruń 3:2, ale ten triumf nie przyszedł im łatwo.
– Myślę, że tak będzie wyglądała większość ligowych spotkań. Wiele drużyn się wzmocniło i żadna nie odda punktów za darmo – stwierdził Jakub Šaur, który zanotował w tym meczu dwie asysty.
Biało-niebiescy przystąpili do meczu z prostym przesłaniem – chcieli zrehabilitować się za wyjazdową porażkę z JKH GKS-em Jastrzębie 2:4. Ten cel im się udał, ale stylowo wciąż jest wiele do poprawy.
Gole obrońców
Od początku meczu na tafli trwała prawdziwa wymiana ciosów. „Stalowe Pierniki” już w 6. minucie mogły wyjść na prowadzenie, ale sytuacji sam na sam z Saundersem nie wykorzystał Pozdjankow.
Później do solidniejszych ataków ruszyli biało-niebiescy. W 7. minucie dobrą okazję miał Adrian Prusak, ale podczas oddawania strzału zabrakło mu precyzji. Chwilę później worek z bramkami rozwiązał Klemen Pretnar. Słoweński obrońca idealnie wjechał przed bramkę i po podaniu Luki Kalana popisał się precyzyjnym strzałem po lodzie.
Jeszcze przed przerwą gospodarze podwyższyli prowadzenie. Ba, potrzebowali zaledwie czterech sekund, by wykorzystać okres gry w przewadze! Wszystko zaczęło się od wygranego wznowienia przez Aleksieja Trandina. Guma trafiła do Jakuba Šaur, który błyskawicznie przekazał ją Martinowi Przygodzkiemu. Skrzydłowy drugiej formacji uderzył z pełnego zamachu, a czający się przed bramką Peter Bezuška, przekierował gumę do siatki.
Oświęcimski syndrom
W 33. minucie podopieczni Nika Zupančiča zdobyli trzeciego gola, a cała akcja mogła podobać się nawet najbardziej wybrednym kibicom. Jakub Šaur zamarkował strzał i znakomicie dograł do Dariusza Wanata. Ten uderzył bez przyjęcia i utonął w ramionach swoich kolegów. Mogło się wydawać, że od tego momentu hokeiści Unii będą kontrolować przebieg meczu i poszukają swoich szans w kontratakach.
– Tak powinno być, ale znów dopadł nas oświęcimski syndrom. Czterdzieści sekund później rywale przeprowadzili kontrę i zdobyli swojego pierwszego gola – powiedział Jakub Šaur.
Na listę strzelców wpisał się Bartosz Fraszko, który po podaniu Władisława Sokołowa złapał Clarke'a Saundersa na przemieszczeniu. Torunianie uwierzyli w siebie i zaczęli śmielej atakować.
Nerwowa końcówka
Na początku trzeciej tercji kontaktowego gola, podczas gry w przewadze, zdobył Dmitrij Kozłow. Gospodarze zaczęli drżeć o wynik. W ich grze pojawiło się sporo nerwowych zachowań i prostych błędów.
Na cztery minuty przed końcem decydujący cios mógł zadać Łukasz Krzemień, ale po podaniu Anatolija Protasenji uderzył w parkany Patrika Spěšný'ego. Dobijać próbował też Dariusz Wanat, ale czeski golkiper znów popisał się świetną interwencją.
Na niespełna dwie minuty przed końcem trener Juryj Czuch poprosił o czas. Chwilę później poszedł o krok dalej i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza, który jednak nie przyniósł zamierzonego efektu.
Tym samym pełna pula została w grodzie na Sołą, a biało-niebiescy pokonali „Stalowe Pierniki” po raz pierwszy od 5 lutego 2017 roku.
Powiedzieli po meczu:
Juryj Czuch, trener KH Energi Toruń:–Gratulacje dla oświęcimian. To był bardzo dobry mecz. Widzieliśmy, że to całkiem inna drużyna i staraliśmy się jak najlepiej przygotować do tego spotkania. Niestety nie mamy pełnego składu. Kilku zawodników ma problem z wizami i byli zmuszeni pojechać do domu. Czekamy jeszcze na decyzję dwóch zawodników, którzy znacząco wzmocnią naszą drużynę. W tej chwili nie mamy nawet czwartej piątki, bo jej zawodnicy dwukrotnie wyszli na lód i dostali dwie bramki. W takim tempie gra na trzy formacje ataku i obrony jest samobójstwem. Dziękuję chłopakom, że wrócili do gry od stanu 0:3.
Nik Zupančič, trener Unii:–To był trudny mecz. Obie drużyny dały z siebie wszystko przez sześćdziesiąt minut. Myślę, że pierwsza tercja bardzo wyrównana, ale to my strzeliliśmy dwa gole. W drugiej kontrolowaliśmy przebieg meczu, o czym świadczy trzeci gol. Później graliśmy trochę ciepło-zimno. Chodzi mi o to, że po zdobyciu gola pojawiły się proste błędy. To jednak wciąż początek sezonu, więc takie rzeczy się zdarzają. Chciałbym, aby końcówka była bardziej spokojna, bez zbędnego stresu. Torunianie mają w swoim składzie dobrego bramkarza i zawodników o wysokich umiejętnościach, którzy w końcówce byli bardzo groźni.
Re-Plast Unia Oświęcim – KH Energa Toruń 3:2 (2:0, 1:1, 0:1)
1:0 - Klemen Pretnar - Luka Kalan, Gregor Koblar (08:40),
2:0 - Peter Bezuška - Martin Przygodzki, Jakub Šaur (16:40, 5/4),
3:0 - Dariusz Wanat - Jakub Šaur - Miroslav Zaťko (32:06),
3:1 - Bartosz Fraszko - Władisław Sokołow, Artiom Smirnow (32:46),
3:2 - Dmitrij Kozłow - Pawieł Pozdjankow (40:40, 5/4).
Sędziowali: Robert Długi, Przemysław Kępa (główni) – Kamil Korwin, Andrzej Nenko (liniowi).
Minuty karne: 6-12.
Strzały: 33-24.
Wznowienia: 36-28.
Widzów: 1600.
Unia: Saunders – Pretnar, Wanacki; Koblar, Kalan, Themár – Luža, Bezuška (2); Przygodzki, Trandin, S. Kowalówka – Zaťko, Šaur; Krzemień (2), Wanat (2), Protasenja – P. Noworyta, M. Noworyta; Prusak, Malicki.
Trener: Nik Zupančič
KH Energa Toruń: Spěšný – Jerjomienko (2), Kozłow (4); Pozdjankow (2), Fraszko, Sokołow – Griebieniuk, Smirnow; Wołżankin, Fieofanow (4), Szkodenko – Zieliński, A. Jaworski; M. Kalinowski, Sarietdinow, Minge – Skólmowski; Olszewski, Naparło, J. Jaworski oraz Mazurkiewicz.
Trener: Juryj Czuch
Komentarze