Wymęczone zwycięstwo mistrzów Polski
GKS Tychy pokonał Lotos PKH Gdańsk 2:1 po dogrywce. Mecz do końca był bardzo wyrównany. Wynik ustalił Michael Cichy i dał swojej drużynie dwa punkty.
Od pierwszych minut, żadna ze stron nie potrafiła objąć inicjatywy. Mecz był bardzo zacięty. Świetne zawody rozegrała dziś defensywa gości wraz z bramkarzem Tomášem Fučíkiem. Po przeciwnej stronie John Murray również niejednokrotnie ratował skórę swoim kolegom. Przykładem może być sytuacja z 4. minuty. Wtedy Pawieł Popow oddał strzał z bliska, następnie poprawił Konstantin Tieslukiewicz z niebieskiej, ale tyski bramkarz zachował zimną krew i nie pozwolił na to, by krążek przekroczył linię bramkową.
Gospodarze grali pierwszą odsłonę dość chaotycznie i niedokładnie. Ich rywale jednak, też popełniali błędy. W 8. minucie Aleksandr Gołowin stracił krążek we własnej tercji. Dopadł do niego Bartłomiej Jeziorski i oddał strzał, ale na posterunku był golkiper gości.
W 16. minucie gry zemściły się na gospodarzach wszystkie niewykorzystane okazje. Szymon Marzec wepchnął krążek do bramki w zamieszaniu i dał swojej drużynie prowadzenie. Trzy minuty później ten sam zawodnik był faulowany w sytuacji sam na sam. Sędzia podyktował rzut karny. Do ustawionego na środku tafli krążka podjechał Gołowin, ale po jego strzale świetnie zaprezentował się „Jasiek Murarz”. Wynik do końca tercji nie zmienił się, więc w lepszych humorach do szatni zjeżdżali gdańszczanie.
W drugiej tercji tyszanie wyszli nieco bardziej głodni zwycięstwa. To przełożyło się na większą liczbę oddanych strzałów w kierunku gdańskiej bramki. Swoje szanse mieli Jakub Witecki, Mateusz Gościński, Michael Cichy czy Jarosław Rzeszutko, jednak Fučík bronił dziś jak w transie.
Niewykorzystane okazje mogły się zemścić na mistrzach Polski. Świetną sytuacje miał Petr Polodna, lecz nie zdołał skierować gumy do siatki. Groźny był też Josef Vitek, ale i on nie zdołał pokonać Murraya. Pod koniec tercji Witecki oddał strzał zza obrońcy. Zasłonięty Fučík instynktownie zdołał obronić to uderzenie.
Trzecia tercja zaczęła się od niebezpiecznego zagrania Pawieła Popowa na Michale Kotlorzu. Rosyjski skrzydłowy zagrał wysokim kijem, a na lodzie pojawiła się krew. Sędzia nałożył na zawodnika Lotosu PKH Gdańsk dwie kary mniejsze. Wydawało się, że ten okres gry będzie tym, w którym tyszanie strzelą w końcu bramkę. To jednak były tylko pobożne życzenia. Podopieczni Andreja Husaua rozgrywali w całym meczu przewagi w bardzo słabym stylu. Krążek poruszał się wolno, a strzałów było jak na lekarstwo. Po tym jak już przyszło grać w pełnych zestawieniach, sędzia sygnalizował karę dla gdańszczan. Wtedy Aleksiej Jefimienko z bliska wyrównał wynik spotkania. Na pierwszego gola dla gospodarzy musieliśmy czekać aż 49 minut. Ambitne próby kilku zawodników nie przyniosły oczekiwanego efektu. O wyniku musiała więc zadecydować dogrywka.
W niej optycznie lepsi byli tyszanie. Poruszali się szybciej na lodzie, a ich akcje były bardzo groźne. W 63. minucie gry Michael Cichy zmarnował świetną okazję. Jednak kilka sekund później zrehabilitował się za wcześniejszą sytuację i oddał strzał tuż nad lodem, czym zapewnił swojej drużynie dwa punkty.
GKS Tychy - Lotos PKH Gdańsk 2:1 d. (0:1, 0:0, 1:0, d. 1:0)
0:1 - Szymon Marzec - Władisław Jełakow, Oskar Lehmann (15:32, 5/4),
1:1 - Aleksiej Jefimienko - Mateusz Bryk, Filip Komorski (48:13),
2:1 - Michael Cichy (63:09).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Krzysztof Kozłowski (główni) - Mateusz Bucki, Paweł Kosidło (liniowi)
Minuty karne: 8-10.
Strzały: 32-29
Widzów: 1500.
GKS Tychy: Murray – Pociecha (2), Ciura; Jefimienko, Komorski, Klimienko (4) – Kotlorz (2), Bryk; Jeziorski, Galant, Witecki - Jeronau, Bizacki; Mroczkowski, Cichy, Szczechura - Gościński, Bagiński, Rzeszutko, Kogut.
Trener: Andrej Husau
Lotos PKH Gdańsk: Fučik – Bilčik, Havlik (2); Steber, Polodna, Vitek – Tieslukiewicz (2), Krasnowskij; Popow (4), Rożkow, Gołowin – Pastryk, Lehmann; Jełakow, Pesta, Marzec(2) – Naróg, Szurowski; Stasiewicz, Mocarski, Smal
Trener: Marek Ziętara
Komentarze