Plan wykonany w stu procentach. Wirus w szatni „Szarotek” (WIDEO)
Podhale Nowy Targ pokonało dziś GKS Katowice 2:1 i w ćwierćfinałowej serii prowadzi już 2:0. Przy obu bramkach zdobytych przez „Szarotki” swój udział miał Tomáš Franek, który najpierw asystował, a później zdobył zwycięskiego gola. Teraz rywalizacja przenosi się na Śląsk.
W porównaniu z meczem sobotnim w składzie Podhala zbrakło Ivana Puzica i Kyle’a Campbella. To pokłosie wirusa grypy jelitowej, jaki zadomowił się w szatni „Szarotek”. Dopadł on też kilku innych zawodników, między innymi Adriana Słowakiewicza, Alexandra Petterssona czy Macieja Sulkę. Ci jakoś jednak zdołali się pozbierać.
Pierwsza tercja bez bramek, za to z dużą ilością kar z obu stron. Oba zespoły zwodziły jednak podczas okresów gry w liczebnych przewagach. W momencie gry pięciu na pięciu lepsze wrażenie sprawiali przyjezdni, dla których wyśmienitą okazję zmarnował Błażej Salamon, z metra nie trafiając do odsłoniętej bramki Podhala. W szeregach gospodarzy bliski szczęści był z kolei Dylan Willick, ale Robin Rahm obronił jego uderzenie.
Druga tercja to rosnąca przewaga katowiczan, którzy w 26. minucie objęli prowadzenie mimo liczebnego osłabienia. Po indywidualnej akcji i uderzeniu Grzegorza Pasiut, krążek wpadł do bramki Podhala po czym z niej wypadł i sędziowie uznali gola dopiero po analizie wideo.
Już w 109 sekundzie tercji trzeciej „Szarotki” wyrównały. Jan Bulín w rogu lodowiska wywalczył krążek, dograł go przed bramkę do nadjeżdżającego Samu Suominena ten uderzył bez przyjęcia na tyle mocno i precyzyjnie, że Rahm nie zdążył z interwencją.
W 57. minucie blisko trzytysięczną publiczność w euforię wprawił Tomáš Franek, który po dograniu od Emil Švec nie zastanawiając się huknął ze środka tercji katowiczan, zrywając „pajęczynę” z bramki rywala.Ten gol rozstrzygnął losy tego spotkania.
– Przez dwie tercje graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Niestety w trzeciej tercji przez nieodpowiedzialne zachowanie niektórych zawodników mecz wymknął się spod naszej kontroli. Takie błędy, jak popełniliśmy przy obu straconych golach, są na tym poziomie niedopuszczalne. Bardzo nad tym ubolewam, bo ciężko harowaliśmy w tym meczu, a wracamy z niczym. Dla nas to najbliższe środowe spotkanie jest tak naprawdę meczem o być albo nie być – ocenił Piotr Sarnik, trener GKS-u Katowice.
– Ten wirus bardzo nam pokrzyżował nam plany. Sprawa była na tyle poważna, że część zawodników potrzebowała pomocy lekarskiej. Tym większy szacunek dla zespołu, że w takiej sytuacji potrafiliśmy wygrać to spotkanie. Duża zasługa w tym naszych fanów, którzy i dziś, i wczoraj byli dla nas olbrzymim wsparciem. I za to w swoim i wszystkich zawodników imieniu bardzo dziękuję. Prowadzimy 2:0, ale mamy wciąż duży respekt dla naszych rywali. W poniedziałek zawodnicy dostali zalecenie by zostać w domu. Musimy przewietrzyć naszą szatnię – powiedział Phillip Barski, trener Podhala.
Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 2:1 (0:0, 0:1, 2:0)
0:1 - Grzegorz Pasiut (26:13, 4/5),
1:1 - Samu Suominen - Jan Bulín, Tomáš Franek (41:49),
2:1 - Tomáš Franek - Justin Valentino, Emil Švec (56:06).
Sędziowali: Michał Baca, Paweł Kosidło (główni) – Maciej Byczkowski, Grzegorz Cytawa (liniowi).
Minuty karne: 8-14.
Strzały: 22-32.
Widzów: ok. 2500.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:0 dla Podhala.
Kolejny mecz: w środę o 18:30 w Katowicach.
Podhale: Odrobny – Suominen, Seed; Jenčík, Willick, Švec (2) – Chaloupka, Wsół; Pettersson, Dziubiński (2), Nättinen - Mrugała (2), Sulka (4); Franek, Bulín, Neupauer - Siuty, Kamienieu; Stadel, Valentino, Słowakiewicz.
Trener: Phillip Barski
GKS: Rahm – Porseland, Wajda (2); Mularczyk, Pasiut, Krężołek - Salmi, Franssila (2); Čimžar (2), Makkonen, Turtiainen (2) – Tomasik, Jaśkiewicz; Michalski (2), Kolusz (4), Łopuski - Ozols (2), Krawczyk; Paszek, Starzyński, Salamon.
Trener: Piotr Sarnik
Komentarze