Kaláber: Czasu nie da się oszukać
JKH GKS Jastrzębie w dwóch pierwszych kolejkach sezonu wypełnił swój „plan minimum”, a więc sięgnął po komplet punktów w meczach z Zagłębiem Sosnowiec oraz Stoczniowcem Gdańsk. Słowacki szkoleniowiec ekipy znad czeskiej granicy w wywiadzie udzielonemu klubowym mediom opowiada o nadchodzącym spotkaniu z mistrzem Polski, a także trudach przygotowań do sezonu.
Z redaktorskiego obowiązku przypomnijmy, iż jastrzębianie mają na rozkładzie domowe zwycięstwo 7:2 z Zagłębiem Sosnowiec, a także wyjazdową wygraną 2:1 z beniaminkiem z Gdańska, choć jak przyznają sami zawodnicy, forma zespołu jest jeszcze daleka od optimum. Niebagatelny wpływ miała na to przerwa w przygotowaniach wywołana epidemią koronawirusa w szatni zdobywców Pucharu Polski.
– Nie będę ukrywał, że jest to pewien problem. Zawsze mieliśmy dużo czasu na przygotowanie i dysponowaliśmy bardzo dobrymi warunkami do pracy. W tym roku sytuację skomplikował koronawirus. Najkrótsze kwarantanny w przypadku części zespołu trwały po 14-16 dni, a całkowicie w komplecie byliśmy dopiero po miesiącu. W związku z tym należało tak ustawić treningi, aby mogli w nich uczestniczyć zarówno zawodnicy wracający na taflę, jak i ci, których nie dotknęła pandemia. Nie było to łatwe. Na razie trenujemy i gramy, ale na pewno nie poukładaliśmy jeszcze chociażby gry obronnej. Czasu nie da się oszukać. Brakuje nam tych sparingów i treningów. Musimy jednak przyzwyczaić się do obecnej rzeczywistości i robić wszystko, co w naszej mocy, aby było dobrze – mówi Róbert Kaláber.
Zespołowi z Jastrzębia-Zdroju nie można za to na pewno odmówić ambicji. Cele JKH od kilku sezonów są niezmienne.
– Myślę, że udało nam się skompletować kadrę silniejszą niż przed rokiem. Wówczas chcieliśmy zdobyć medal, a zatem i dziś celem minimum jest podium. Liczę, że ponownie uda nam się coś wygrać. Najpierw będziemy walczyć o Puchar Polski. Wspaniałą sprawą byłoby zdobyć go po raz trzeci z rzędu, co nie udało się jeszcze nikomu. Potem będziemy szykować się na fazę play-off, gdzie marzeniem byłby awans do finału. Trzeba jednak brać pod uwagę okoliczności. Wciąż żyjemy w czasach pandemii koronawirusa, która może nam "namieszać". Dlatego musimy być gotowi na niespodzianki. Sądzę, że w grze o medale jest nawet siedem lub osiem drużyn. Komuś może przydarzyć się gorsze rozstawienie, a ktoś inny z powodu kwarantanny będzie miał mało punktów i przystąpi do play-off z ósmego miejsca. Teoretycznie będzie najsłabszą ekipą, a w praktyce może wyeliminować zespół, który wygrał fazę zasadniczą. Ten sezon może być zaskakujący dla nas wszystkich. Po prostu musimy czekać na rozwój wydarzeń – tłumaczy 50-latek.
W ubiegłych rozgrywkach JKH należał do zespołów, które rozegrały najwięcej meczów w całym sezonie. Wpływ na to miał obszerny plan sparingowy, Puchar Wyszehradzki, Puchar Polski oraz seria siedmiu play-offowych meczów z Cracovią.
– W poprzednim sezonie popełniliśmy w tej kwestii podstawowy błąd, na który PZHL nie miał żadnego wpływu. Zaplanowaliśmy sporo sparingów, a na dodatek ukręciliśmy na siebie "bicz" w postaci... świetnej postawy w Pucharze Wyszehradzkim. Nie mieliśmy prawa przewidywać, że rozegramy aż tyle spotkań. Nie mam nic przeciwko grze w systemie wtorek - piątek - niedziela, ale problem pojawia się, jeśli dzieje się tak przez cztery tygodnie bez przerwy. Optymalnym rozwiązaniem byłoby rozgrywanie spotkań co drugi wtorek. Wówczas mielibyśmy czas zarówno na regenerację, jak i na trening – kontynuuje słowacki trener.
Sporo entuzjazmu wokół drużyny z Jastora wywołało zakontraktowanie Zackary’ego Phillipsa, który w 2011 roku był wybrany przez Minnesota Wild w pierwszej rundzie draftu NHL. Formacje ofensywne zyskały także wzmocnienie w osobach Marka Hovorki i Romana Ráca.
– To akurat praca i zasługa naszego dyrektora sportowego Leszka Laszkiewicza. Faktem jest, że Zack w pierwszym meczu zaprezentował się bardzo dobrze, choć w zasadzie był z nami niespełna tydzień. A skąd Phillips u nas? Przypomnę, że wcześniej działaliśmy na rzecz pozyskania innego Kanadyjczyka, ale ta sprawa nie wypaliła. Skoro jednak postanowiliśmy, że chcemy mieć w zespole zawodnika z Kanady, to Leszek Laszkiewicz odpowiednio zadziałał w tym kierunku. Oczekujemy od Zacka, że będzie bramkostrzelnym napastnikiem. Na razie musi popracować nad aklimatyzacją w naszym klubie. Na pewno bardzo na niego liczymy, podobnie jak na Marka Hovorkę czy Romana Ráca. Liczymy, że ci doświadczeni obcokrajowcy będą nadawać ton naszej drużynie – wyjaśnia trener JKH, a zarazem selekcjoner reprezentacji Polski.
Przed jastrzębianami niezwykle ciężkie starcie z GKS-em Tychy. Kaláber ma swój sposób na to, jak ukąsić aktualnych mistrzów Polski.
– Musimy zagrać prosty, szybki hokej i zachować maksimum dyscypliny w naszych szeregach. No i będziemy potrzebowali trochę szczęścia (śmiech) – kończy w swoim stylu były szkoleniowiec Dukli Trenczyn.
Komentarze