Tyszanie z pełną pulą (WIDEO)
GKS Tychy pokonał na wyjeździe Comarch Cracovię 4:2 i umocnił się na fotelu lidera. Trójkolorowi o losach spotkania przesądzili w trzeciej odsłonie, w której zdobyli trzy bramki.
– Kontrolowaliśmy przebieg całego spotkania. Często zamykaliśmy przeciwnika w jego tercji defensywnej, aczkolwiek w pierwszej tercji straciliśmy dwie bramki po kontratakach – stwierdził Filip Komorski, środkowy mistrzów Polski.
W jego słowach jest sporo prawdy, bo w pierwszej odsłonie tyszanie wykazali się większą kulturą gry. Lepiej operowali krążek, oddali więcej strzałów (17-7), ale nie potrafili znaleźć sposobu na Michaela Petráska.
Krakowianie wręcz przeciwnie – wykorzystali dwie swoje okazje i po dwudziestu minutach prowadzili 2:0. Wynik spotkania w 7. minucie otworzył Łukasz Kamiński, który przekierował do bramki uderzenie Damiana Szurowskiego, a prowadzenie podwyższył Richard Nejezchleb. Czeski skrzydłowy zwieńczył kontrę swojego zespołu i pokonał Johna Murraya uderzeniem w „piątą dziurę”.
– Musieliśmy się trochę od nowa poskładać i w końcu „przebić” dobrze dysponowanego dzisiaj bramkarza Cracovii. Naprawdę był to dobry pod względem taktycznym mecz z naszej strony. Musimy jednak poprawić skuteczność – dodał Komorski, który w 35. minucie zaliczył asystę przy kontaktowym golu autorstwa Michaela Cichego.
Na początku trzeciej odsłony 28-letni center jeszcze raz dał się we znaki krakowianom, ale tym razem wpisał się na listę strzelców. Po przytomnym dograniu Mateusza Gościńskiego popisał się przepięknym uderzeniem z przestrzeni między bulikami.
Mistrzowie Polski złapali wiatr w żagle i w 45. minucie wyszli na prowadzenie po akcji tercetu Mroczkowski – Cichy – Szczechura. Sposób na golkipera gości znalazł świeżo upieczony reprezentant Polski, który przeciągnął go w bramce, a następnie uderzył z bekhendu.
Krakowianie szukali wyrównującego gola, ale dobrych okazji nie wykorzystali Joe Widmar, Eric Němec i Michal Gutwald.
Na 64 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry trener Rudolf Roháček poprosił o czas. Chwilę później poszedł o krok dalej i zdecydował się zdjąć z bramki Michaela Petráska oraz wprowadzić do gry dodatkowego napastnika. Ten ryzykowny manewr nie przyniósł zamierzonego efektu. Ba, przyczynił się do straty czwartego gola, którego strzałem do pustej bramki zdobył Szymon Marzec.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 2:4 (2:0, 0:1, 0:3)
1:0 - Łukasz Kamiński - Damian Szurowski, Richard Nejezchleb (06:31),
2:0 - Richard Nejezchleb - Aleš Ježek (19:04),
2:1 - Michael Cichy - Filip Komorski (34:37, 5/4)
2:2 - Filip Komorski - Mateusz Gościński, Bartłomiej Pociecha (41:37),
2:3 - Christian Mroczkowski - Michael Cichy, Alexander Szczechura (44:53),
2:4 - Szymon Marzec - Michał Kotlorz (59:57, do pustej bramki)
Sędziowali: Dawid Mazur, Bartosz Kaczmarek (główni) – Rafał Noworyta, Michał Majkut (liniowi).
Minuty karne: 8-2.
Strzały: 31-39 (7-17, 10-9, 14-13).
Cracovia: Petrásek – Gula, Šaur; Tiala, Němec, Kapica – Ježek, Szurowski (2); Franek (2), Kamiński, Nejezchleb (2) – Musioł, Gutwald; Brynkus, Widmar, Drzewiecki (2).
Trener: Rudolf Roháček.
GKS: Murray – Havlík, Kotlorz; Gościński, Komorski, Jeziorski – Seed, Kogut (2); Witecki, Galant, Marzec – Ciura, Pociecha; Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Dupuy, Rzeszutko, Krzyżek.
Trener: Krzysztof Majkowski.
Komentarze