Klimíček: Nasz styl gry jest groźny dla każdego
Hokeiści z Jastrzębia-Zdroju w zeszłą niedzielę wykonali swoje zadanie, przedłużając serię zwycięstw do 12 meczów. Sporą cegiełkę do tego sukcesu dołożył Jiří Klimíček. Dwukrotnie wpisał się on na listę strzelców, nie ukrywając po meczu radości z dobrego występu.
Spotkanie pomiędzy JKH GKS Jastrzębie a STS-em Sanok zaczęło się w najmniej spodziewany sposób, bo od szybkiej bramki zdobytej przez ekipę z Podkarpacia. Ostatecznie udało jej się dowieźć prowadzenie do przerwy, lecz druga tercja była prawdziwym koncertem jastrzębian. Zdobyli oni pięć bramek, wygrywając 6:2.
– Pierwsza tercja nie była dobra w naszym wykonaniu. Zbyt łatwo wpuszczaliśmy przeciwnika do naszej tercji. Chcieliśmy grać aktywnie, ale bez powodzenia. Ustępowaliśmy na lodzie, straciliśmy dwa gole po czterech groźnych strzałach. Po pierwszej tercji w szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać lepiej; że to nie nasza gra. W drugiej odsłonie zagraliśmy swoje, byliśmy aktywni, atakowaliśmy przeciwnika i rozstrzygnęliśmy wynik meczu. W trzeciej tercji nie było z naszej strony zbędnych kombinacji, choć dziś mogło paść z naszej strony więcej bramek – dogłębnie analizuje Jiří Klimíček.
Jednym z bohaterów spotkania został właśnie czeski defensor, który przed sezonem przybył do Jastrzębia-Zdroju z francuskiego Briançon. To on otworzył strzelecki dorobek JKH, przytomnie zachowując się pod bramką Patrika Spěšný’ego. Jego drugie trafienie, a zarazem czwarte dla gospodarzy, było natomiast efekty akcji przeprowadzonej wespół z Kamilem Wróblem i Markiem Hovorką, kiedy to sprytnie umieścił krążek między parkanami bramkarza.
– Miałem jeszcze dwie lub trzy dobre sytuacje. Już od początku sezonu zdarzało mi się sporo dobrych sytuacji, ale bez efektu. Siedziało mi to w głowie, byłem negatywnie nastawiony. Dzisiaj o tym szczególnie nie myślałem i udało mi się. Cieszę się, że pomogłem drużynie – nie ukrywa radości 28-letni obrońca.
Seria zwycięstw jastrzębian została przedłużona do 12 wygranych. Taka passa na pewno cieszy zawodników, na których od października nikt nie jest w stanie znaleźć sposobu.
– Chcemy wygrywać każdy mecz i dobrze się przygotować do fazy play-off. Sezon jest krótki, gramy tylko 36 meczów. Po prostu chcemy wygrywać i skończyć sezon na pierwszym miejscu – wyjaśnia wychowanek Poruby.
Już w piątek czeka ich spotkanie z GKS-em Katowice, który w ostatnim meczu PHL w tym roku na pewno będzie chciał pokrzyżować szyki liderowi tabeli.
– Musimy grać prosto, zaprezentować naszą grę. Potrafimy zagrać dobrze w ataku, ale czasami za głęboko cofamy się w obronie. Kiedy jednak gramy naszym stylem, jesteśmy groźni dla wszystkich przeciwników – zapewnia Czech rodem z Ostrawy.
Komentarze