Do ośmiu razy sztuka! Mistrzowie Polski pokonani w Toruniu (WIDEO)
Z niemałymi problemami w 3. tercji, ale wreszcie zwycięscy. Tak można opisać toruńską ekipę, która dzisiaj wygrała z GKS-em Tychy. Na pokonanie mistrzów Polski hokeiści z Grodu Kopernika czekali niemal rok, bowiem od 10 stycznia 2020. Od tego czasu siedmiokrotnie lepsi w bezpośrednich starciach byli zawodnicy GKS-u.
Końcowe zwycięstwo nie przyszło jednak torunianom łatwo, a na pewno nie zapowiadał tego początek spotkania. Od pierwszego gwizdka arbitra gra toczyła się pod dyktando tyszan. Kilka dynamicznych akcji poskutkowało bramką już w 4. minucie meczu zdobytą przez Mateusza Gościńskiego. Gospodarze nie złożyli jednak broni i z każdą sekundą grali coraz lepiej i stawali się stroną dominującą na lodzie. Dzięki temu wyrównująca bramka padła jeszcze przed upływem 8. minuty, a jej strzelcem został Gleb Bondaruk. Hokeiści KH Energi nabrali wiatru w żagle i w najbliższych kilku minutach wyprowadzili dwa kolejne ciosy. Gole zdobyli Dienis Sierguszkin oraz Jegor Rożkow. Do końca pierwszego epizodu torunianie skutecznie bronili wyniku, a nawet wielokrotnie zagrażali bramce Johna Murraya. Pierwszą tercję zakończyli prowadząc 3:1.
Na drugą odsłonę spotkania zawodnicy GKS-u wyjechali wyraźnie zmotywowani. Znów pierwsze minuty należały do nich - nieźle się bronili, przeważali w środku pola i stwarzali sobie sporo szans na bramkę kontaktową. Najlepszą miał Jarosław Rzeszutko, który w pojedynku sam na sam z Antonem Svenssonem przesadził jednak z kiwką i ostatecznie Szwed wyszedł z tego pojedynku górą. Zapał gości ostudzili hokeiści z Grodu Kopernika, którzy za sprawą trafienia Kostasa Gusevasa wyszli na prowadzenie 4:1. Pod koniec tercji gospodarze podwyższyli swoją przewagę nad rywalami, dzięki bramce Kamila Kalinowskiego. Sporo błędów gości w obronie i niska skuteczność w ataku przekuła się na taki, a nie inny rezultat. W ostatniej minucie torunianie otrzymali jednak dwie kary, przez co trzecią tercję tyszanie rozpoczynali w dwuosobowej przewadze... ale czy na pewno?
No właśnie, niespełna 5 sekund po rozpoczęciu trzeciej części spotkania Szymon Marzec za brzydki faul na Jaworskim został ukarany na dwie minuty, a chwilę później zakończyła się jedna z odsiadek w zespole gospodarzy. Skutkiem tego tyszanie stracili szansę na grę 5 na 3. Warto jeszcze dodać, że na trzeci epizod trener postanowił zmienić Johna Murraya i między słupkami pojawił się Kamil Lewartowski. Ostatnia tercja wtorkowego spotkania była najlepsza w wykonaniu zawodników GKS-u Tychy. Szczególnie poczuli oni wiatr w żagle na przełomie 6. i 7. minuty, kiedy to w błyskawicznym tempie Pociecha i Galant zdobyli bramki. Na tablicy widniał wtedy rezultat 5:3, co nieco zaniepokoiło toruńskiego trenera Jurija Czucha, który postanowił wykorzystać regulaminowe 30 sekund na rozmowę z zawodnikami. Solidny Svensson i skuteczna linia defensywy sprawiła, że tyszanie nie zdołali już strzelić gola. Na ostatnie kilkadziesiąt sekund trener gości zdjął Lewartowskiego i wprowadził szóstego zawodnika. Szybka strata i akcja Osipowa oraz Sierguszkina pogrzebały nadzieje Ślązaków, bowiem Rosjanin trafił do pustej bramki na 6:3 ustalając tym samym końcowy wynik meczu.
Dla KH Energi to zwycięstwo było bardzo cenne z dwóch powodów. Umocnili swoją pozycję w tabeli, będąc cały czas na 3. miejscu, a także przerwali passę porażek z mistrzami Polski, która trwała od 10 stycznia 2020 roku.
Następne spotkanie torunianie rozegrają w Oświęcimiu, gdzie zmierzą się z finalistami Pucharu Polski. Z kolei tyszanie podejmą u siebie outsidera ligowej tabeli - Zagłębie Sosnowiec. Oba wspomniane mecze odbędą się w piątek 8 stycznia o godzinie 18:00.
KH Energa Toruń - GKS Tychy 6:3 (3:1, 2:0, 1:2)
0:1 - Mateusz Gościński - Patryk Wronka (3:52),
1:1 - Gleb Bondaruk - Kamil Kalinowski (7:56),
2:1 - Dienis Sierguszkin - Artiom Osipow (11:29),
3:1 - Jegor Rożkow - Konsta Jaakola, Jarosław Dołęga (14:31),
4:1 - Kostas Gusevas - Jegor Rożkow, Jarosław Dołęga (25:11),
5:1 - Kamil Kalinowski - Andriej Czwanczikow (38:17, 5/4),
5:2 - Bartłomiej Pociecha - Michael Cichy (45:30),
5:3 - Radosław Galant - Ladislav Havlik, Olaf Bizacki (46:03),
6:3 - Dienis Sierguszkin - Artiom Osipow (58:42,do pustej bramki).
Sędziowali: Paweł Breske, Patryk Kasprzyk (główni) - Artur Hyliński, Michał Majkut (liniowi).
Minuty karne: 8-12.
Strzały: 37-36.
Widzów:mecz rozgrywany bez udziału publiczności.
KH Energa Toruń: Svensson - Jaworski, Kozłow, Kuzniecow, Smirnow, Gusevas (2), Szkodienko, Podsiadło, Skólmowski - Osipow, Sierguszkin (2), K. Kalinowski, Bondaruk (2), Jaakola, Dołęga, Olszewski - Fieofanow, Czwanczikow, Rożkow (2), Bajwenko.
Trener: Juryj Czuch.
GKS Tychy: Murray - Biro, Pociecha, Ciura, Mesikammen, Martin (2), Seed, Havlik, Bizacki - Jeziorski, Mroczkowski (2), Witecki, Kogut, Wronka, Gościński, Dupuy (2), Marzec (2) - Komorski (2), Galant, Cichy (2), Rzeszutko.
Trener: Krzysztof Majkowski.
Komentarze