Roháček o czwartym meczu finału. "Coś takiego nie powinno się wydarzyć"
Comarch Cracovia przegrała na własnym lodzie z JKH GKS-em Jastrzębie 1:2 po dogrywce i znalazła się nad hokejową przepaścią. „Pasy” nie mają już marginesu błędu, bo przegrywają w serii 1:3.
Podopieczni Rudolfa Roháčka po pierwszej tercji prowadzili 1:0. Wynik spotkania już w 4. minucie otworzył Dmitrij Kostromitin, który uderzył z nadgarstka i wykorzystał błąd w ustawieniu Patrika Nechvátala.
– To był trudny mecz. W pierwszej tercji wyrównany, w drugiej przeważali rywale, którzy zamykali nas w naszej tercji. W trzeciej groźnie atakowały oba zespoły – analizował szkoleniowiec krakowskiego klubu.
Jego zdaniem kluczowe dla losów meczu okazało się wykluczenie Štěpána Csamangó, skrzydłowego czwartego ataku „Pasów”.
– O wyniku tego meczu zdecydowała kara naszego zawodnika, którą złapał w tercji ofensywnej na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Coś takiego w finale nie powinno się wydarzyć – kręcił głową trener Roháček.
– Jestem przekonany, że gdyby nie to osłabienie, to wygralibyśmy to spotkanie. Poza tym rywale zdobyli gola, po strzale, który nawet nie zmierzał w światło bramki. Guma odbiła się od nogi jednego z naszych graczy i znalazła się w siatce – dodał.
Comarch Cracovia znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Jeśli w sobotę przegra w Jastrzębiu-Zdroju, hokeiści JKH wywalczą pierwszy w historii tytuł mistrzowski i tym samym sięgnie po potrójną koronę.
– Stan rywalizacji to 3:1 dla rywali, więc w sobotę jedziemy do Jastrzębia po to, by wygrać i sprawić, by rywalizacja wróciła do Krakowa – zaznaczył Rudolf Roháček.
– Nie muszę motywować zawodników, bo jest finał. Jeżeli kogoś trzeba motywować na taki mecz, to nie powinien w nim grać. Możliwe, że moi zawodnicy są przemotywowani. Z tego płynie to, co wydarzyło się w meczu numer 4 – zakończył.
Komentarze