"Nie składamy broni" - Szarotki znów walczą o finał.
Już w najbliższy piątek rozegrany zostanie piąty mecz półfinału Mistrzostw Polski w hokeju na lodzie pomiędzy drużynami Podhala Nowy Targ i GKS Tychy. Po czterech dotychczasowych meczach bliżej finału są nowotarskie „Szarotki”, którym do awansu potrzeba tylko jednej wygranej. W nieco trudniejszej sytuacji są tyszanie, którzy aby zagrać w finale muszą wygrać jeszcze dwa spotkania.
W ostatni poniedziałek w MHL wNowym Targu odbyło się spotkanie numer trzy. Nowotarżanie ku ucieszeswojej publiczności zagrali dobry mecz. Na wyróżnienie zasługuje napewno postawa obcokrajowców: Milana Baranyka i Frantiska Barklika,którzy poprowadzili swoją drużynę do zwycięstwa. Przez dwie tercjemożna było oglądać ładny hokej w wykonaniu obu drużyn. Skuteczniejsi wwykańczaniu akcji byli jednak nowotarżanie i to oni po II tercjachprowadzili 3:1. W trzeciej tercji Podhalanie zaczęli niepotrzebniefaulować i to się zemściło trafieniem numer dwa dla GKS-u. Od tegomomentu widoczna stała się przewaga gości, którzy cały czas nękalistrzałami nowotarską bramkę. Hokeiści Podhala walcząc resztkami siłstarali się oddalić zagrożenie od swej bramki. Ofiarna obronaprzyniosła pożądany skutek, gdyż po końcowym gwizdku hokeiści wżółto-czerwono-niebieskich strojach mogli podnosić ręce w geścietriumfu.
Drugi mecz został rozgrywany wNowym Targu nazajutrz. To było spotkanie o życie dla podopiecznych JanaVavrecki, którzy w razie porażki zostaliby „skazani” na grę o brąz.Nowotarżanie w przypadku wygranej mogli cieszyć się z awansu do finału.Na rywala z tej pary od poniedziałku czeka już Cracovia Kraków, któraszybko rozprawiła się z Zagłębiem Sosnowiec.
Ranga tego meczu musiała, zatemdodatkowo obciążać zawodników. Lepiej ten ciężar psychiczny znieślityszanie, którzy od pierwszej minuty zdominowali wydarzenia na tafli.Nowotarżanom przytrafiały się z kolei proste błędy, zwłaszcza wobronie, po których goście mieli kolejne bramkowe szanse. Ostateczniepo I tercji aktualny wicemistrz Polski prowadził 2:0. W II tercjiPodhale za sprawą celnego uderzenia Martina Ivicica zdobyło kontaktowąbramkę, lecz gospodarze nie poszli za ciosem. Wciąż grali tak źle, żekibice na trybunach przecierali oczy z niedowierzaniem, co wyprawiająich ulubieńcy. Tyszanie do końcowej syreny może nie grali pięknegohokeja, ale na pewno był on bardzo zespołowy, co przełożyło się nasukcesywne budowanie przewagi bramkowej. Skończyło się na 6 bramkachTych i 2 Nowego Targu. Była to pierwsza w tym sezonie porażka Podhala zTychami na własnym obiekcie. Tym samym stan rywalizacji w półfinalewynosi już tylko 3:2 dla podopiecznych Milana Jancuski.
W piątek po dwóch dniach takbardzo potrzebnego obu drużynom oddechu zespoły ponownie skrzyżują zesobą kije. Tym razem miejscem zmagań będzie hala w Tychach. – Każdyz nas wie, że we wtorkowym meczu zagraliśmy słabo. Teraz będzie chwilawolnego, więc odpoczniemy i zobaczymy jak to się wszystko poukłada. Napewno będzie ciężko, dużym plusem dla nich będzie gra przed własnąpublicznością. Nie składamy broni, nadal prowadzimy w play off ibędziemy walczyć, każdy z nas wie, o co gramy – mówił po wtorkowym meczu obrońca Bartłomiej Gaj.
Nowotarski obrońca powiedział również, czemu stoczył pięściarski pojedynek z Ladislavem Pacygą z GKS-u Tychy – Jużw trakcie poniedziałkowego meczu Pacyga mnie prowokował i ubliżałmojej rodzinie, a tego nie lubię, tym bardziej, że ja nikomu w takisposób nie ubliżam.
Bartłomiej Gaj
Fot. Jarosław "Jarky" Haber
To będzie kolejny mecz o wysoką stawkę dla każdej z drużyn. – Wtorkowymecz nam nie wyszedł. Tychy podeszły do niego bardziej skoncentrowane,gdyż miały tzw. „nóż na gardle”. W poniedziałek zagraliśmy dobry mecz,a dwadzieścia cztery godziny później to tyszanie byli zdecydowanielepsi. Nie nabrali jednak przez ten czas jakiejś super formy, tylkobyli mentalnie lepiej przygotowani do zniesienia obciążenia tego meczu.Nałożyła się na to słabsza dyspozycja niektórych zawodników i meczzakończył się naszą przegraną. Jesteśmy jednak wciąż w grze. Brakujenam tylko jednego zwycięstwa, aby awansować do finału. – mówi kierownik drużyny Jacek Kubowicz.
Warto by było by nowotarżaniepodeszli odpowiednio skoncentrowani do tego meczu i wykorzystali szansęwyeliminowania z półfinału tyszan. Od dwóch sezonów Podhalanie nie mogąprzejść GKS-u na etapie półfinału. Czas, więc wymazać z pamięci tamtezłe chwile. Bo stać ich na to.
Gdyby jednak Szarotkom „noga siępodwinęła” i spotkanie zakończyło się wygraną tyszan to potrzebnebędzie do rozegrania decydujące spotkanie w niedzielę 7 marca o godz.15.15 w Nowym Targu.
Zarówno piątkowy jak i ewentualny niedzielny mecz będzie transmitowany w TVP SPORT stąd dziwne godziny rozpoczęcia się meczy.
Tekst: Pyzowski Szymon
PLAY – OFF (1-4)
5.03.2010 piątek godz. 20.00 – TVP SPORT
GKS Tychy – Wojas Podhale Nowy Targ
Wolas – Porzycki, Przyborowski, Syniawa M.
Ew. 7.03.2010 niedziela godz. 15.15 – TVP SPORT
Wojas Podhale Nowy Targ - GKS Tychy
Meszyński – Pachucki, Kubiszewski, Smura.
Komentarze