Trening... integracyjny
Pod okiem trójki trenerów – Jirziego Sejby, Dominika Salamona i Zbigniewa Andrzejewskiego tyszanie przygotowują się do nadchodzącego sezonu.
Do końca sierpnia zespół będzie trenował dwa razy dziennie – w godzinach porannych i popołudniowych. Gdyby dodać do tego jeszcze siłownię z samego rano to właściwie trzy razy. Podobnie było dzisiaj. Zawodnicy zostali podzieleni na dwie grupy, które na przemian trenowały „na sucho” i na tafli. - Na razie skupiamy się na technice, ćwiczeniach ogólnorozwojowych, jeździe na łyżwach. Na zajęcia taktyczne i zgranie drużyny przyjdzie jeszcze czas. – tłumaczy Jiri Sejba. Czech prowadzi tyszan dopiero od tygodnia, więc na razie miał dość mało czasu, żeby ich poznać. Podobnie jak hokeiści jego. - Ciężko po kilku zajęciach ocenić trenera, tak samo jak jemu jest trudno ocenić każdego z nas. Na pierwsze wnioski czy podsumowania przyjdzie czas po sparingach i meczach pucharowych. – mówi Adam Bagiński. - Początki, szczególnie po tak długim rozbracie z lodem zawsze są trudne. Spędzamy na lodowisku prawie cały dzień, ale teraz musi być ciężko, żeby podczas sezonu mogło być lżej. – dodaje.
GKS trenuje prawie w komplecie. Brakuje jeszcze tylko Tomasa Jakesa, który powinien dotrzeć jeszcze na dzisiejsze wieczorne zajęcia. Zawodnicy nie uskarżają się na żadne poważne kontuzje. Jedynie Sławomir Krzak wrócił z urlopu ze… złamanym lewym kciukiem. Gips nie przeszkadza mu jednak w braniu czynnego udziału w niemal wszystkich ćwiczeniach, łącznie z tymi na tafli lodowiska. Pozostałe drobne dolegliwości tj. obtarcia czy pęcherze wynikają z używania nowego sprzętu i nie sprawiają większych kłopotów.
Komentarze