Mariusz Czerkawski ma zawsze otwarte drzwi
Zapraszamy do zapoznania się z rozmową z dr Zdzisławem Ingielewiczem, Prezesem Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, w nawiązaniu do wywiadu, którego udzielił Mariusz Czerkawski telewizji nSport.
Patryk Rokicki: Echem w środowisku hokejowym odbił się wywiad nSportu z Mariuszem Czerkawskim. Były gwiazdor NHL stwierdził, że odrzucił Pan ofertę uznanego szwedzkiego trenera (zarabiającego w Szwajcarii 300 tys. franków), który chciał pracować z reprezentacją Polski prawie za darmo, bo wpłynęła 4 dni za późno? Czy rzeczywiście tak było?
Zdzisław Ingielewicz: - To bardzo powierzchowna i emocjonalna wypowiedź. Mieliśmy rozmowę na ten temat. Istota decyzji dotyczyła ryzyka zatrudnienia tej osoby. Szwajcarski klub prowadzony przez proponowanego trenera przegrał kilkanaście meczów z rzędu i z tego powodu został on zwolniony. Polska reprezentacja nie jest miejscem do podbudowy reputacji trenerów i miejscem eksperymentów. Wcześniejsze doświadczenie z trenerem szwedzkim, w jakiś sposób również poleconym przez Mariusza, nie było szczególnie imponujące. Przy całym szacunku dla Mariusza ta wypowiedź nie była poparta głębszą analizą sytuacji.
(Historia pokazała, że Morgan Samuelsson po zwolnieniu w Szwajcarii, gdzie wcześniej był uznanym zawodnikiem, nie trafił np. do KHL, tylko trenował m.in. klub drugiej ligi szwedzkiej – przyp. PR).
Mariusz Czerkawski mówi, że po tym wydarzeniu z lata 2009 roku, Wasze drogi zawodowe się rozeszły. Nie żałuje Pan tego?
- Ja tak tego nie traktuję. Nasze relacje prywatne są według mnie nadal dobre. To fantastyczny człowiek i kolega. Mariusz odsunął się od reprezentacji, więc w jakimś sensie swoich kolegów. Jak rozumiem ma inny pogląd na skład osobowy kierownictwa reprezentacji. To jego prawo. Mariusz w swoich rozważaniach o hokeju porusza się bez świadomości istniejących ograniczeń. Zarząd pod moim kierownictwem je ma. Poza tym rola doradcy jest wygodna, bo nie ponosi się konsekwencji swoich rad. Zaproponowany m.in. przez Mariusza system rozgrywek w sezonie 2009/2010 wywołał wiele kontrowersji i musieliśmy się z niego wycofać. Zaangażowałem się w jego, wdrożenie mając na uwadze pozycję Mariusza w hokeju zbierając wiele gromów za to. Tak więc, włącznie z kwestią trenera - dwie decyzje chyba jednak nietrafne. Na trzecią nie mogłem sobie pozwolić.
Jak teraz układa się Pana współpraca z Mariuszem Czerkawskim? Czy myśli Pan o ponownym zaproponowaniu mu bliższej współpracy z reprezentacją i PZHL?
- Mariusz Czerkawski ma zawsze otwarte drzwi w polskim hokeju i w PZHL, więc to tylko kwestia Jego woli. Wiem, że cieszy się udanym życiem prywatnym i ceni sobie czas na to poświęcony. Jeśli zechce więc w miarę swoich możliwości czasowych włączyć się w nasze działania, to będzie mile przyjęty. Bez gwarancji oczywiście, że wszystko co powie będzie traktowane jak prawda objawiona. My niezależnie od tego musimy robić swoje. W 2008r. podejmując się roli Prezesa Zarządu PZHL przyjąłem na siebie pewne zobowiązania wobec środowiska hokejowego i mimo różnych przeciwności losu chcę się z tego wywiązać na miarę moich możliwości. W 2012 r. będą kolejne wybory i Mariusz chcąc mieć realny wpływ na polski hokej może się ubiegać o miejsce w Zarządzie, włącznie z funkcją Prezesa. Ja się na pewno o to nie obrażę.
Czy zgadza się Pan z tezą Mariusza, że jednym z głównych problemów polskiego hokeja jest to, że Prezesi Klubów nie mają wspólnego celu, robią tzw. "polskie piekiełko"? Jak temu zaradzić?
- Myślę, że Mariusz w swoim wywiadzie dotknął istoty wielu problemów. Mówił również o błędach w szkoleniu, podejściu do treningów hokeistów, słabej bazie czy braku sponsorów. To słuszna diagnoza i dobrze, że pada z ust Mariusza Czerkawskiego. Przez długi czas, a może w jakimś stopniu i teraz, obowiązywał w klubach i w środowisku pogląd, że całe zło polskiego hokeja tkwi w PZHL. W Polsce tradycja bicia się w cudze piersi ma długą historię. Mam, może niesłusznie, wrażenie, że ta dominująca dotąd teza spotyka się też z odrobiną refleksji. Aby zmienić polski hokej wszyscy muszą się zmienić, a nie tylko władze Związku - zwłaszcza, że większość działaczy była w tych władzach. Postęp może się dokonać tylko przez konsekwentną, wytężoną pracę wszystkich. Dedykuję tę wypowiedź tym, którzy ciągle wierzą w cuda.
- Dziękuję za rozmowę.
Komentarze